Amor non calculat- Miłość nie kalkuluje?

Kategoria: Opublikowano: 23 października, 2020

Siostra Birgit Stollhoff/ Hanower 14.09.2019
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Łukasza

Ewangelia wg św. Łukasza 15- 32:
A zbliżyli się do niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby go słuchać.
Faryzeusze zaś i uczeni w Piśmie szemrali i mówili: Ten, grzeszników przyjmuje i jada z nimi.
Opowiedział im więc taką przypowieść:
Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie pozostawi 99 na pustkowiu i nie pójdzie za zagubioną, aż ją znajdzie? […]
Powiadam wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się opamięta, niż z 99 sprawiedliwych, którzy nie potrzebują opamiętania.

Albo, która niewiasta, mając dziesięć drachm, gdy zgubi jedna drachmę, nie bierze światła, nie wymiata domu i nie szuka gorliwie, aż znajdzie? […]
Taka, mówię wam, jest radość wśród aniołów Bożych nad jednym grzesznikiem, który się opamięta.

Potem rzekł: pewien człowiek miał dwóch synów. I rzekł młodszy z nich ojcu: Ojcze, daj mi część majętności, która na mnie przypada. Wtedy ten rozdzielił majętność.
I po niewielu dniach, młodszy syn zabrał wszystko i odjechał do dalekiego kraju i tam roztrwonił swój majątek, prowadząc rozwiązłe życie.
A gdy wydał wszystko, nastał wielki głód w owym kraju i on zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł więc i przystał do jednego z obywateli owego kraju, a ten wysłał go do swej posiadłości wiejskiej, aby pasł świnie. I pragnął napełnić brzuch swój omłotem, którym karmiły się świnie, lecz nikt mu nic nie dawał. A wejrzawszy w siebie, rzek: Iluż to najemników ojca mego ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę.
Wstanę i pójdę do ojca mego i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw niebu i przeciwko tobie. Już nie jestem godzien nazywać się synem twoim, uczyń ze mnie jednego z najemników swoich. Wstał i poszedł do ojca swego. A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go jego ojciec, użalił się i rzuci się mu na szyję i pocałował go.
Syn zaś rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw niebu i przeciwko tobie, już nie jestem godzien nazywać się synem twoim.
Ojciec zaś rzekł do sług swoich: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go, dajcie też pierścień na jego rękę i sandały na nogi. I przyprowadźcie tuczne cielę, zabijcie je i jedźmy i weselmy się.
Starszy zaś syn jego był w polu… […] Rozgniewał się i nie chciał wejść do domu. Tedy, ojciec jego wyszedł i prosił go. Ten zaś odrzekł ojcu: Oto tyle lat służę ci i nigdy nie przestąpiłem rozkazu twego, a mnie nigdy nie dałeś nawet koźlęcia, bym się zabawił z przyjaciółmi […]
Wtedy rzekł mu ojciec: Synu, ty zawsze byłeś ze mną i wszystko moje jest twoje. Należało zaś weselić się, że ten brat twój był umarły, a ożył, zaginął, a odnalazł się.

Troskliwy pasterz, szukająca kobieta i przebaczający ojciec- na pierwszy rzut oka, te przypowieści z dzisiejszej, niedzielnej Ewangelii są nam bliskie.
Na drugi rzut oka, ilustrują jednak dla nas często obcą logikę-, tak uważa siostra Birgit Stollhoff.

Nie, jak on tak może! Jak pasterz może ryzykować życie i bezpieczeństwo 99 owiec dla tylko jednej zagubionej? To nie jest roztropne, to jest maksymalnie ryzykowne! Według dzisiejszego sposobu myślenia na życie, temu pasterzowi chciałoby się chyba zarzucić, że nie jest odpowiedzialnym menadżerem. Ryzykować aż 99 owiec, swoje życie, to nie jest rozsądne, a przy tym jeszcze nie mając pewności, czy tę jedną w ogóle się odnajdzie?

Zachowanie kobiety wydaje się tu bardziej logiczne- chodzi tu, przynajmniej o 10 procent majątku i nie ma ryzyka, że ktoś tu zginie. Przeciwnie- na końcu drachma została znaleziona, a mieszkanie wysprzątane! Prawie już efekt synergii.
Oboje, pasterz i kobieta, są bardzo aktywni: Oni szukają, sprawdzają, sprzątają, wyjaśniają, niosą i świętują.

Trudniejsza sytuacja dotyczy ojca z naszej przypowieści: Wyprawić ucztę, ponieważ syn wrócił po długiej podróży do domu- to można zrozumieć, nawet nie patrząc przy tym na koszty, ale jeśli ten syn zerwał wcześniej ze swoją rodziną? Kazał się spłacić, wydał majątek, a teraz wraca do domu. Czy w takiej sytuacji, po powrocie, nie należy mu się reprymenda? Czy ojciec nie powinien przemówić synowi do rozsądku?
Ta pasywność ojca, przede wszystkim długie lata czekania i tęsknoty są trudne do zrozumienia.
Czy w czasach grup i przyjaciół Facebooka i WhatsApp- a, takie zachowanie można zrozumieć?
Czy to nie są stracone, bezcelowe starania?

„Nie”, mówi Jezus: „Tu nie chodzi o wyniki, o wykorzystanie kontaktów, o wysiłek i o wydajność”. Tu nie chodzi o zachowanie, które wyrządziło szkody. W żadnym z tych przykładów nikogo nie będzie się krytykowało, ani tego, co tu się wydarzyło, nikt nie będzie oskarżani, ani potępiany, ani owca, ani pasterz, ani kobieta, ani syn, ani ojciec.
Jedynymi, którzy oceniają, są obydwaj synowie- jeden oskarża siebie, drugi brata i ojca.

We wszystkich trzech przypowieściach chodzi o radość! Radość i weselenie się, to są centralne słowa w tym tekście.
Tu chodzi o związki- ten związek pasterza z owcami, związek kobiety do jej gospodarstwa, do jej domu, związek ojca z synami.
Tu, przede wszystkim jest też wszystko jedno, czy chodzi o 100, 10, czy dwóch innych, za których jest się odpowiedzialnym.
„Judex non calculat- sędzia nie kalkuluje”, to znane motto prawników.
Czy to jednak nie chodzi bardziej o miłość, która nie kalkuluje, czy też ta, czy ten kochający?

Wszystkie trzy główne postacie wyróżnia jedno: Oni zachowują się i kochają bezwarunkowo, a ponieważ kochają bezwarunkowo, nic nie jest dla nich za duże, czy za trudne, – czy to działanie, czy to czekanie, czy to miara ich radości!
To jest zupełne oddanie, zawierzenie, totalne otwarcie dla drugiego.
„Taki jest też Bóg”, mówi Jezus: „Bóg nie kalkuluje, nie rachuje, nie oblicza. Bóg nie orientuje się na większości”. Bóg szuka wytrwale związku z nami, ludźmi i akceptuje każdego człowieka takim, jakim jest. Bóg nie czyni żadnych kompromisów. Bóg chce całego człowieka, szuka wszystkich ludzi.
Królestwo niebieskie i radość dopiero będą doskonałe, jeśli rzeczywiście wszyscy się tu znajdą!
Bóg w tej miłości całkowicie się zatraca, Bóg daje z siebie wszystko!

„Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego dał”, czytamy w Ewangelii św. Jana.
Wyrachowanemu sposobowi myślenia faryzeuszy, Jezus przeciwstawia tu nieumiarkowanie i oddanie. A my? Czy najpierw kalkulujemy na ile godny, czy niegodny jest ten, czy inny naszej pomocy? Czy potrafimy kochać bezwarunkowo?
A potem, zależnie od tego, czy nam pasuje, czy nie, tego drugiego poszukać, czy na niego czekać- bez kalkulowania, bez oceny, bez tykającego zegarka?

Autorka:
Siostra Birgit Stollhoff, należy do zakonu Congregatio Jesu ( siostry Mary- Ward). Pracuje w centrum duszpasterstwa młodzieży „Tabor” w Hanowerze, studiuje teologię i jest współodpowiedzialna za pracę medialną zakonu.