Drugi dzień Bożego Narodzenia 2014. To święto, przeszkadza

Kategoria: Opublikowano: 4 grudnia, 2019

Autor: Monsignore Wilfried Schumacher
Kapłan katedry w Bonn


„Najbardziej znane opowiadanie, o którym można usłyszeć tam, gdzie żyją chrześcijanie”, tak powiedział o historii Bożego Narodzenia Walter Jens.
Potem kontynuuje: „I do tego najbardziej źle rozumiane, jak żadne inne, przechodzi od trzeźwego do sentymentalnego opisu… Szukających miejsca kobietę i mężczyznę, którzy w stajni przeżywają narodziny dziecka- stylizuje do „świętej pary”. Szopkę wywyższa do najbardziej pięknego domu!”.

On ma rację- a, że nie jesteśmy wystarczająco zadowoleni ze wszystkich sentymentów, dobrze, że dziś jest to święto: święto pierwszego męczennika, Szczepana.

To święto, przeszkadza-
Jednak, święto to pomaga przeniknąć nam do tego, co istotne w orędziu Bożego Narodzenia, ponieważ szopka też wchodzi w drogę.

1) Szopka wchodzi w drogę!

Czasami potrzeba przeszkody, by się zatrzymać, by wyrwać się z chaosu tego czasu, by przyjrzeć się w lustrze-
– znam ludzi, którzy odżegnują się od swojej historii, inni znają tylko to, co jest                           negatywne, inni są wobec tego wszystkiego nieufni
– znam ludzi, którzy są ciągle niezadowoleni, oni wciąż chcą więcej i więcej, więcej
miłości, więcej sukcesu, więcej bogactwa, więcej władzy
– znam ludzi, którzy ciągle są w pośpiechu, w swoim życiu znają tylko wysiłek,
działanie, nigdy nie pozwalają sobie na przyjemności. –

Im wszystkim, Bóg poniekąd stawia na ich drodze dzieciątko w szopce. Ten początek w Betlejem – w pieluchach, tak jak z nami też było na początku, jest znakiem, że Bóg nie zaprzestał mieć nadziei, jeśli chodzi o ten świat.

Egzystencja dziecka, to wciąż coś wdzięcznego i darowanego; coś, co jest akceptowane i kochane, bez zasług i bez wysiłku. „Tak obchodzę się ze światem, tak obchodzę się z tobą”- ja cię przyjmuję, ja cię kocham, ja obdarowuje cię życiem, bez twojego własnego wysiłku i zasług”- tak mówi Bóg do każdego, kto stoi przed szopką.

„W tą świętą Noc, Bóg nie chce zmieniać stosunków, on chce zmieniać postawy, aby zmieniły się stosunki”-.

W ostatnich tygodniach, ludzie wychodzili na ulice, by demonstrować przeciwko islamizacji chrześcijańskiego Zachodu. Lepiej byłoby wyjść na ulice i protestować przeciwko zanikaniu chrześcijaństwa na Zachodzie. Na ten zwariowany pomysł, by jarmark Bożonarodzeniowy nazwać „jarmarkiem zimowym”, nie wpadli muzułmanie, lecz chrześcijanie. Na ten zwariowany pomysł, by pochód św. Marcina nazwać pochodem latarni, nie wpadli muzułmanie, lecz chrześcijanie, którzy przestali już logicznie myśleć. I z tego powodu powinno się wyjść na ulice. Tu, winę ponoszą chrześcijanie ci, którzy tak czynią i ci, którzy to przyjmują i nie protestują.

2) Życie chrześcijan toczy się pod znakiem krzyża

Bądźmy szczerzy i powiedźmy sobie, że święto św. Szczepana nie możemy pogodzić z naszymi Bożonarodzeniowymi uczuciami harmonii i pokoju.
W żadnym innym dniu w roku nie przeszkadzają nam bardziej wiadomości o katastrofach, o wojnie, niż w Boże Narodzenie. W tym dniu słuchając złych wiadomości, odczuwamy przepaść między chórami aniołów, a rzeczywistością tego życia i to nas denerwuje. To wszystko nam nie pasuje!

Jednak, to wszystko pasuje i to jak! –
– stajenka w Betlejem nie była żadnym czystym oddziałem położniczym z telewizją i         internetem;
– ci troje byli odrzuconymi, ponieważ nikt nie miał dla nich „miejsca”;
– pasterze z pól nie należeli do elity, która znajduje się na liście gości- ich zawód uważany był za nieczysty, dlatego byli też wyłączeni z wydarzeń służących Bogu-
– ucieczka do Egiptu, nie była wycieczką do piramid, ze spływem po Nilu i jazdą na wielbłądach- zamówioną z katalogu- to była ucieczka przed morderczym Herodem. Oni uciekali w obronie życia tak, jak wielu dzisiaj to czyni!

To się zgadza!
Bóg stał się człowiekiem na tym, konkretnym świecie- nie w świecie, który my sobie wymarzyliśmy, który gdzieś będzie-
nie w tym świecie, w którym my żyjemy i który wszyscy jakoś współtworzymy i który też szpecimy!
Bóg, wchodzi też, jako człowiek w mój konkretny świat- w moje życie, też, jeśli ono jest rozdarte, nieposkładane, zepsute i grzeszne- Bóg chce we mnie być człowiekiem!

„Ten, który narodził się w Boże Narodzenie,
nie żył z nami na próbę,
nie umarł za nas na próbę,
nie kochał nas na próbę.
On jest tym TAK i mówi to TAK,
to całkiem, zupełnie boskie, niezaprzeczalne TAK-
do nas, do ludzkości, do świata” (Hemmerle).

Chrześcijanie, w każdych czasach, tę niezgodność między światem, w jakim żył Jezus, a rzeczywistością ich życia pojęli, jako misję. Misję, aby ten świat tak kształtować, by odpowiadał orędziu Jezusa-, ponieważ oni pojęli, że od czasów narodzin w Betlejem, znajdą Boga tam, gdzie się najmniej można spodziewać: w obozach dla uchodźców, w domach azylantów, u bezdomnych, śmiertelnie chorych, samotnych i zrozpaczonych, rozczarowanych i pozbawionych odwagi-
i w sobie samym, nawet, jeśli wydaje się nam, że jesteśmy, nie wiem, jak bezwartościowymi.

Na wszystko to jest świadectwo św. Szczepana-, kogo więc zdziwi to, że on widzi otwarte niebo, jak pasterze w Betlejem?