Jak Jan przejrzał Jezusa
Kategoria: Opublikowano: 9 listopada, 2020Autor: Siostra Anne Kurz/ Venne koło Münster 18.01.2020
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Jana
Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: «Oto Baranek Boży*, który gładzi grzech świata. 30 To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. 31 Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi». 32 Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. 33 Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: „Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym”*. 34 Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym».
Jest to krótki fragment w niedzielnej Ewangelii: Jan Chrzciciel widzi zbliżającego się do niego Jezusa. Jaki myśli przychodzą mu wtedy do głowy?
O tym pisze siostra Anne Kurz i pokazuje, co możemy z tego wyciągnąć dla naszego życia.
Wiele ludzi przychodziło do Jana Chrzciciela, aby go słuchać i dać się przez niego ochrzcić. Teraz jednak zdarza się coś nowego: Oto zbliża się do niego ten, którego on przez cały czas oczekiwał.
Jan jest nie tylko ascetycznym chrzcicielem i nieustraszonym prorokiem, poza tą szorstką powierzchownością jego wystąpień, skrywa się czuły, delikatny i uprzejmy człowiek. Pustynia nauczyła go wielu rzeczy. Jan stał się tym, który potrafi patrzeć i rozpoznawać. On nie pozwala się mamić, lecz patrzy w głąb człowieka i zdarzenia.
W tym momencie, kiedy widzi zbliżającego się Jezusa, wie już wszystko. Wie, kim jest ten Jezus i wie, kim on sam jest. Jednakże to długie oczekiwanie sprawiło, że Jan nie wybiega naprzeciwko. Ci dwaj nie wpadają sobie w ramiona, nie rozpływają się w zachwycie. Każdy idzie dalej swoją drogą. Wszystko miało być przecież dobrze.
Jan widzi Jezusa zbliżającego się do niego. Jan widzi, że ten Jezus zgładzi grzechy świata. Jan rozpoznaje, że ten, który się do niego zbliża, zaakceptował jego misję i życiowe zadanie. Duch Boży spoczął na nim. On nie zrezygnuje, lecz będzie chrzcił Duchem świętym. Będzie światu dawał nowe życie.
Jan musiało ogarnąć głębokie szczęście: Nikt nie zatrzyma tego, który się do niego zbliża. On przyjdzie i wszystko będzie dobrze.
Są w życiu chwile, w których coś, lub ktoś się na nas otwiera. One są, jak wołanie czy nagłe zrozumienie. Te chwile są piękne, a jednak czasem i bolesne. Kiedy komuś coś się w głębi poruszy, to wtedy jest się z tym czymś związanym. Nie można wtedy postąpić inaczej. Z tego mogą zrodzić się odwaga i zdecydowanie; może powstać przyjaźń, można podjąć się poważnego zadania, można spełnić czyjąś prośbę, czy też odważyć się na coś nowego.
„Wszystko będzie dobrze”, usłyszała mistyczka Juliane von Norwich, kiedy Chrystus do niej powiedział.
Jan Chrzciciel też to musiał wiedzieć, kiedy zbliżał się do niego Jezus. Z tą nadzieją, Jan może dalej iść swoją drogą. On będzie jeszcze głębiej złączony z Jezusem, aż do śmierci tragicznej, która dosięgnie ich obojga. To będzie jednak odległa przyszłość.
Wszystko będzie dobrze. To może dać nam siłę, aby przyjąć nasze życiowe zadania. Jezus zawsze wyjdzie nam naprzeciw.
Autorka:
Anne Kurz jest siostrą we wspólnocie Verbum Dei i żyje w małym domu rekolekcyjnym w Venne, koło Münster. Jest teologiem i duchowym duszpasterzem.