Jezus ma do nas zaufanie
Kategoria: Opublikowano: 23 października, 2020Autor: Siostra Christine Klimann / Rzym 08.02.2020
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Mateusza
Ewangelia wg św. Mateusza 5, 13- 16:
Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól zwietrzeje, czymże ją nasolą?
Na nic więcej już się nie przyda, tylko aby była precz wyrzucona i przez ludzi podeptana.
Wy jesteście światłością świata; nie ukryje się miasto położone na górze. Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.
Czasami nasze życie zdaje się nam za małe i bez sensu, – także siostra Christine zna to uczucie. Jezus jednak nawołuje wszystkich wierzących do czegoś wielkiego.
Nasza autorka zastanawia się, jak to razem pogodzić.
Co byłoby, gdyby nas nie było na tym świecie? Czy już kiedyś zastanawialiście się na tym? To pytanie jest jak zbliżenie się do otchłani, ono prowadzi nas do granicy naszej wyobraźni, a jednak jest interesujące. Gdyby was nie było, nie istnielibyście, jak wyglądałoby wasze otoczenie, czy brakowałoby czegoś w waszej rodzinie, jakie ślady by nie pozostały?
Czego by beze mnie brakowało? Obrazowe słowa Jezusa o soli i o świetle, są jak zaproszenie, aby te pytania przemyśleć, zastanowić się.
Co ja, osobiście wnoszę do tego świata-, jaki kolor, jaki smak, jakie brzmienie?
Tak pytając siebie, zastanawiając się, będziemy zawsze rozdarci miedzy aktualną rzeczywistością naszego życia, a ideałem, do którego dążymy.
Jezus także, zdaje się zna to rozdarcie.
„Wy jesteście solą, wy jesteście światłem”, mówi do nas i określa tym, co dla Boga jest rzeczywistością.
My jesteśmy solą i światłem, niezależnie od tego, czy tego właśnie chcemy, czy to czujemy.
Nie jesteśmy solą i światłem poprzez nasze zasługi, czy zdolności i wysiłki, lecz jest to dar Boży dla nas. Ten dar Boży otrzymujemy poprzez jego życie, które przeplata nasze życie, przez jego światło, które dane nam jest w chrzcie świętym, przez obecność w nas jego ducha.
Ja jestem światłem- niezależnie od tego, czy to akceptuję i uważam za coś wspaniałego, czy nie, czy dzisiaj coś już zrobiłam, czy dopiero wstałam z łóżka.
Tak, jak ja jestem światłem, tak też są nim inni ludzie.
„Namaste”, tak pozdrawiają się Hindusi, co znaczy tyle, co: Ja chylę czoła przed tobą, ponieważ w tobie mieszka boża iskra.
Pomyślmy, jak zmieniłyby się nasze związki, gdyby były one trochę bardziej darzone wzajemnym szacunkiem?
Jezus idzie jeszcze krok dalej. Światło powinno świecić, a sól powinna przyprawiać-, ponieważ świat tego potrzebuje.
Ja, w zależności od tego, jak się zachowam mogę wokół siebie mniej, lub więcej światła rozsyłać. Przy tym nie chodzi tu tylko o uśmiech, który jak wiemy może spowodować, że komuś zaświeci słońce.
Jezus posługuje się obrazem o soli i pyta: Jak wiele wokół siebie rozprzestrzeniam przypraw? Przy tym chodzi tu też o ilość- przesolona zupa nie smakuje nikomu.
Czasami jednak jasne, wyraźne słowo, sprzeciw w fałszywej grze, wstawienie się za wartością, także wobec oporów, czy odkrycie niesprawiedliwości jest daleko bardziej chrześcijańskie, niż uprzejmy uśmiech.
Sól i światło- tym jesteśmy i możemy coraz bardziej być tym światłem i tą solą.
Jezus ufa nam, każdemu w inny sposób, że my ten smak i jasność chętnie użyczymy światu!
Autorka:
Siostra Christine Klimann należy do kongregacji pomocników, jest referentką i studiuje w Rzymie psychologię.