Jezus, mąciwoda? Dlaczego Bóg może być tak wymagający

Kategoria: Opublikowano: 25 listopada, 2020

Autor: Siostra Ursula Hertewich/ Arenberg 17.08.2019
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Łukasza


Ewangelia wg. św. Łukasza 12, 49- 53:
Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął.  Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.

Niezgoda i rozłam? Słowa Jezusa nas nie zapraszają, a raczej zniechęcają.
Jednak to są właśnie te najtrudniejsze momenty, które pozwalają się nam duchowo obudzić, otrząsnąć, – to wie nasza autorka siostra Ursula Hertewich.

Cisza i pokój są w wielkiej cenie, Stwierdzam to prawie codziennie podczas rozmów z naszymi gośćmi. Większość z nich przyjeżdża do nas do klasztoru, ponieważ są w różnych życiowych sytuacjach i pragną się wyciszyć i znaleźć spokój. Ciekawe, że szczególnie ludzie niezwiązani z kościołem, którym wiara chrześcijańska nie jest za bardzo znana, właśnie szukają spokoju za murami klasztoru.
My siostry, często słyszymy: „Wy, emanujecie takim spokojem i zadowoleniem, patrząc na was, dobrze się tu czujemy”.

Kiedy, na początku słyszałam takie wypowiedzi, to trochę się dziwiłam, bo przecież dzień po dniu żyłam w naszej wspólnocie i odczuwałam te międzyludzkie napięcia i konflikty. Niekiedy, były to nieudane próby, by dobrze zorganizować codzienne życie. To jest i pozostanie wyzwaniem, zorganizować życie dla 45 osób, którzy się nie znają i znaleźli się tu z różnych środowisk. Jednakże nie mogę zaprzeczyć, że mnie osobiście, ta forma życia, w tej konkretnej wspólnocie daje szczęście i zadowolenie i tak samo odczuwa to większość moich sióstr.

To pomaga mi zrozumieć dzisiejszą Ewangelię.
„Przyszedłem rzucić ogień na ziemię”, mówi Jezus do swoich uczniów i „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam!”.
To surowe słowa, które z ust Jezusa brzmią raczej nie zachęcająco. Kto chciałby być konfrontowany z oczyszczającym ogniem? Co zostanie z nas jeszcze po takim „chrzcie ognia”? Czy my już bez Jezusa nie mamy dosyć walki z niezgodą i rozłamem?

Moje własne doświadczenie pokazuje rzeczywiście, że kiedy nasze życie nastawione jest na Boga, to połączone jest ze sporami i wciąż nowymi decyzjami. Czasami te walki toczą się we własnym sercu, czasem też na płaszczyźnie międzyludzkiej.
„Kto zaczyna mieć do czynienia z Bogiem, ten najspokojniejsze dni swego życia z reguły ma za sobą!”- powiedział kiedyś z uśmiechem mój znajomy teolog.

Odwrotnie, przeżywam też sama i wielu innych, jak przykre, niechciane kryzysy i walki, czasami niezauważalnie prowadzą do polepszenia jakości życia.
Często, jest dla mnie fascynujące, jak te nasze starsze siostry, które emanują największym zadowoleniem, a przeważnie w swoim życiu przeżyły wiele zmagań losu i trudów walki. Ta rzeczywistość dodaje mi otuchy, by nie spocząć, dopóki nie dojdę do głębokiej prawdy swojego życia, do sedna, pomimo całych sprzeczności. Autorka:
Siostra Ursula Hertewich OP, jest doktorem farmacji o autorką książek.
Pracuje z duszpasterstwie domu gościnnego klasztoru dominikanek w Arenberg.