Kazanie na podstawie Ewangelii św. Marka 12,41- 44
Kategoria: Opublikowano: 28 marca, 2019Autor: Biskup- senior Klaus Wollenweber
19.03.2017 Kościół św. Krzyża, Bonn
Droga wspólnoto!
Mała scena na obrzeżach świątyni w Jerozolimie. Tu, wydarza się coś, co nie ma szczególnego znaczenia. Nie chodzi tu o żadne wielkie wydarzenie czy cud. To jest scena z Ewangelii św. Marka, która w obliczu, następnie opowiedzianego wydarzenia, szybko zejdzie na drugi plan. Bowiem, bezpośrednio po tym, zostanie powiedziane, że Jezus został zdradzony, wzięty do więzienia, wyśmiany, wyszydzony, oskarżony i powieszony na krzyżu. Jednakże, ten mały epizod przy świątyni, został w przekazie pra-wspólnoty uznany za ważny, dlatego został nam przekazany.
Chodzi tu- mówiąc naukowo- teologicznie- o tak zwaną „idealną scenę”. To znaczy: Powiedziane jest tu tylko to, co najistotniejsze, zamknięte w kończących tę scenę słowach Jezusa: „ta kobieta dała wszystko, co posiadała- wszystko, czego potrzebowała do życia”.
Całe mnóstwo możliwych pytań, które stawialibyśmy dzisiaj, pozostaje bez odpowiedzi, np. jak i skąd Jezus mógł znać stan majątkowy tej wdowy? Dlaczego On siedział na podwórzu świątyni i obserwował, co ludzie wrzucają do skarbonki? Wówczas, takie obserwowanie także było uważane za nieodpowiednie jak i dzisiaj. Te pytania pozostają otwarte, a ta idealna scena nie podaje żadnych szczegółów, lecz tylko w skrócie to, co najistotniejsze. Jezus, przez postać wdowy stawia nam przed oczami typ człowieka, który żyje w wolności zaufania i wiary. Nasze spojrzenie, tych, którzy tej historii słuchamy, zostanie odwrócone od pieniędzy do człowieka, który pełen ufności oddaje swój ostatni grosz.
Jezus sam zdumiony jest wiarą tej wdowy, która swoje życie bezwarunkowo zawierza Bogu.
Jeśli Jezus swoich uczniów zwołuje, by im to zaufanie, tę wiarę-, jako przykład przedstawić, tak też dzisiaj, słuchając tej historii możemy czuć się zachęceni, zawołani do przemyśleń.
Nawet, jeśli między tą sceną a nami jest różnica 2000 lat, to jednak, Jezus stawia teraz pytanie: Czy moglibyśmy, w naszym życiu kierować się taką miarą zaufania i wiary? Wy i ja- my przez tę historię, będziemy pojedynczo pytani o nasze żywe zaufanie Bogu. Musimy chyba przyznać, że obojętnie, z jakiego poczucia odpowiedzialności- takiego sposobu życia nie moglibyśmy przyjąć. To, w dzisiejszym czasie, myślę byłoby, po prostu nieodpowiedzialne. Przy tym, w tej scenie nie chodzi wcale o to, czy my dzisiaj jesteśmy ważni i bogaci, czy mamy wpływ w społeczeństwie. Istotne jest, jak, Bogu naszym sposobem życia odpowiadamy na to wszystko, co Bóg nam już wcześniej podarował. Martin Luther, w swoim wystąpieniu, w swoich czasach, mógłby też tę krótką biblijną historię przedstawić, jako przykład wolności chrześcijaństwa. Ponieważ, ta scena o „biednej wdowie”, uczy nas, co jest ważne i co jest podstawą naszego życia, – też w biedzie i nieszczęściu liczy się tylko zaufanie do tego, który cię kocha! Zauważ to i wprowadzaj w swoje życie, to, że Bóg w Jezusie Chrystusie podarował ci tak wiele i wciąż cię obdarowuje.
Żydowska mądrość głosi: „Rodzimy się z palcami zaciśniętymi w pięść, a umieramy z otwartymi rękami. My, niczego z tego świata nie możemy zabrać”.
Ta uboga wdowa całe swoje życie postawiała na jedna kartę: Ona siebie i swoje życie bezwarunkowo zawierzyła Bogu. Jezus jest tym zdumiony i mówi to swoim uczniom i nam dzisiaj też. Tu, w tej krótkiej historii nie chodzi wcale o bogactwo i biedę, nas ludzi. My, też nie musimy segregować się na biednych i bogatych.
Niezwykłe jest, że ta, przykładowa historia, nie kończy się wezwaniem: „Idźcie i róbcie tak samo”. Jednak wówczas, Jezus swoich uczniów tym zdumieniem nad wiarą i zaufaniem wdowy zaraził.
Dzisiaj, Jezus tak samo chce nas tym swoim zdumieniem zarazić: nie, byśmy naśladowali tę wdowę, lecz byśmy się zadziwili jej postępowaniem!
Zdumieli się nad tym, jak człowiek może nieskończenie zawierzyć Bogu! Ta wspaniała wolność życiowa wdowy może nas na nowo zachęcić, sprowokować, byśmy się zastanowili nad naszymi własnymi ekonomicznymi przymusami. Pozwólmy się wydobyć, wyciągnąć z naszych trosk i naszych wyliczeń materialnych, z naszych tradycjonalnych horyzontów zabezpieczenia życia i podejrzliwości i strachu, jeśli chodzi o przyszłość. Lepiej odkryjmy nasze zdolności do zaufania, szczególnie tam, gdzie w obliczu naszej własnej sytuacji życiowej, czujemy się biedni i niezdolni. Bóg dodaje nam odwagi do małych, niepozornych kroków w naszym, własnym życiu.
Dzisiejsza niedziela Wielkiego Postu, nosi nazwę „Okuli”, co znaczy „Oczy widzą”.
Boże oczy widzą w nas zmienność, sprzeczność, zwątpienie, lęk, złamane serce. Bóg widzi też to, co w naszym życiu jest niepozorne, niepokaźne, naszą dobra wolę, nasze małe kroki i nasz ostatni grosz. Także wtedy, kiedy czasami myślimy, że w szczególnych sytuacjach międzyludzkich, nie opłaca się już żaden cent wkładu, starania. Taki i wtedy przekaz niedzieli „Okuli” pozostaje aktualny: Bóg chce swoją obietnicą dodać nam odwagi, On chce nam powiedzieć, że nas nie przeoczył, nie przegapił, nie pominął. On usłyszy i dostrzeże nasze zaufanie w Jezusie Chrystusie. To, co według ludzkiej skali pomiaru wydaje się drobne, niewielkie i nieważne, oczami Boga widziane będzie, jako ważne, zostanie zauważone.
Tu, możemy się tylko zadziwić! Szczególne jest to, że na wdowę nie pada ani blask chwały, czy uznania, ani świetlanego śladu dalszego życia. Ona szła dalej swoją drogą- nieznana i nieuznana. Ona nie jest do okazywania! Ona sama też nie szuka uznania. Jezus to wszystko widzi o dziwi się i chce swoim uczniom to zdumienie przekazać i dodać odwagi do takiego zaufania Bogu, który nas, ludzi kocha ponad wszystko.
W Ewangelii św. Marka, ta historia o zaufaniu wdowy poprzedza wydarzenie Męki Pańskiej. Jezus jeszcze raz usiadł na podwórzu świątyni i obserwował ludzi. Czy On, być może widzi samego siebie i sam rozpoznaje się w tej wdowie? On, wkrótce pójdzie drogą męki, otoczony przez wiwaty „Hosanna!” i okrzykami nienawiści: „Ukrzyżuj go!”. On niczego nie może zabrać z tego świata. On jest sam, musi tylko zawierzyć Bogu.
Jasno, a jednocześnie okropnie, strasznie, Jezus może, w tej małej „idealnej scenie” widzieć swoją własną drogę: On odda wszystko i wszystko ofiaruje dla drugich.
Życzę nam, w tą niedzielę „Okuli”, aby nasze oczy się otworzyły: Pozwólmy uwolnić się od tego, by w życiu wszystko kalkulować, przewidywać. Miejmy odwagę, by zdać się na ryzyko zaufania, zawierzenia w Boże przewodnictwo. Spójrzmy na siebie, jako na ludzi, których Bóg nie zostawia samych, a już z pewnością nie, kiedy jesteśmy gotowi, by nasze życie ostatecznie oddać w ręce Boga.
Amen.