Kazanie na podstawie Listu do Rzymian 3,21-28
Kategoria: Opublikowano: 3 maja, 2019Autor: Dr Christian Wetz
30.10.2016 Kościół ewangelicko- luterański św. Lambertusa w Oldenburgu
Przemyślenia przed Dniem reformacji
Droga wspólnoto!
Wielkie słowa pisze tu Paweł: Prawo- sprawiedliwość- wiara- grzech- grzesznicy- krew- pokuta- zbawienie. Słowa te krążą wokół naszych uszu i głowy w Liście do Rzymian. One są, jak wiele innych rzeczy u Pawła bardzo zagadkowe. Te niepokojące, zagadkowe, drążące w nas słowa, mają jednak w swoim brzmieniu, coś ufnego, znanego i my przypisujemy im duże teologiczne znaczenie, jednak: co one oznaczają?
„Mamo, ale ten człowiek ma taki śmieszny kapelusz”. Mały Szaweł stracił już na wszystko ochotę. Oni cały dzień byli na nogach i przeciskali się przez tłumy w Jerozolimie. Przed trzema tygodniami przybyli do Tarsu, by uczestniczyć w tym wielkim święcie.
„Ten kapelusz jest znakiem arcykapłana. To jest najwyższy kapłan”- wytłumaczyła mama Szawłowi. „Patrz teraz, co się stanie. Chodź, wezmę cię na ręce, będziesz lepiej widział”. Szaweł zobaczył, jak paru mężczyzn prowadziło do arcykapłana kozła. Arcykapłan położył na głowie kozła ręce. „Dlaczego on tak robi mamo?”- zapytał Szaweł. Mamie spodobała się ciekawość chłopca i odpowiedziała: „Przez to, że arcykapłan kładzie ręce swoje na kozła, my naród będziemy identyfikowani z kozłem, to znaczy, że my i kozioł staniemy się teraz identyczni. My wszyscy, w zeszłym roku zrobiliśmy dużo złego, na nas ciąży wina. Szkodziliśmy też naszej wspólnocie. Gdyby arcykapłan położył ręce na barki kozła, wtedy nasze winy przeniósłby na niego. Jednak, on ręce swoje kładzie na głowę kozła i wtedy, kozioł i my, naród, który zawinił jesteśmy- identyczni. Teraz, uważaj, zobaczysz, co jeszcze się wydarzy”.
Szaweł patrzył uważnie. Międzyczasie zwierzę leżało już martwe u stóp arcykapłana, który trochę krwi kozła zebrał do kadzi. Arcykapłan zanurzył palec we krwi i zniknął w świątyni. „Dokąd on teraz idzie, mamo?” „On idzie do świętego Przybytku. To jest wewnętrzne pomieszczenie w świątyni, które tylko raz w roku, mianowicie dzisiaj, może być odwiedzone przez jednego, jedynego człowieka- arcykapłana. W Świątyni Przybytku znajduje się Arka Przymierza i tam, tak wierzą Żydzi, tam obecny jest sam Bóg. Dlatego, tam nie może nikt wstępować, tylko raz do roku- arcykapłan”.
Myśli Szawła krążyły jeszcze wciąż wokół kozła. :Ale mamo, dlaczego koziołek musiał umrzeć? Myślałem, że koziołek i my jesteśmy tym samym. Czy on umarł teraz zamiast mnie? To byłoby przecież niesprawiedliwe! Biedny koziołek!” Mama wyjaśniła: „Widzisz, to jest przez wielu ludzi fałszywie rozumiane. Ten koziołek nie jest ofiarą, która zażegna gniew naszego Boga. Nasz Bóg nie jest taki. Koziołek musiał umrzeć, ponieważ arcykapłan musiał umoczyć palec w jego krwi”. Szaweł teraz już nic nie rozumiał.- „Nasz Bóg nie chce żadnej krwawej ofiary, tylko arcykapłan?!?!”. „Wiesz, mój synu”- powiedziała mama, „dla nas, Żydów krew istoty żywej jest siedzibą życia. Przez to, że kozioł i naród stali się jednym, krew kozła stała się siedzibą życia narodów. Nasze życie jest teraz w jego krwi”.
„Dlaczego my, nie zostawimy tego w koziołku, wewnątrz, krwi i tego życia?”- zapytał Szaweł. „Ponieważ krew kozła symbolizuje wtedy życie, które poniosło winę, utracone życie narodu. Widziałeś przecież, że arcykapłan umoczył swój palec we krwi i udał się do Świętego Przybytku i pomaże tą krwią wieko Arki Przymierza, gdzie, jak wierzymy, sam Bóg mieszka. Przez to, utracone życie narodu- nawiąże bezpośredni kontakt z naszym Bogiem.
Przez to też, zostaniemy uwolnieni od całej winy i będziemy mogli zacząć żyć od nowa. Teraz, znowu będziemy pogodzeni z Bogiem. Dlatego święto to nazywa się też Jom Kippur- Dniem pojednania. Proces ten- uwolnienia od winy, przez bezpośredni kontakt z Bogiem- my, Żydzi nazywamy „pokutą”, a wieko Arki Przymierza, będzie przez nas nazywane „miejscem pokuty”.
Następnie, ludzie zaczęli wiwatować. Oni wiedzieli, że zostali uwolnieni od winy i mogą zaczynać wszystko od nowa, są pojednani z Bogiem!
Szaweł i jego matka powoli wracali na swoją kwaterę. Szaweł cały wieczór był bardzo milczący, ponieważ miał wiele do przemyślenia…
50 lat później. Z małego Szawła wyrósł dorosły, dojrzały mężczyzna. Od dobrych 20 lat nazywał się już Paweł. On, pobożny Żyd przyłączył się wówczas do nowej sekty w obrębie judaizmy, która powoływała się na naukę pewnego Jezusa z Nazaretu. Paweł, który Jezusa osobiście nigdy nie spotkał, od swojego wstąpienia, czuł się powołany, by naukę Jezusa, a przede wszystkim naukę o Jezusie, tak przemyśleć i przekazać, by inni ją rozumieli. Jezus, w wieku 30 lat został przez Rzymian skazany na ukrzyżowanie i zabity i dla każdego jasne było, że ta okrutna śmierć, w najlepszym wypadku była sądową omyłką, a w najgorszym wypadku była morderstwem. Jezus głosił, że królestwo Boże rozpoczyna się tu i teraz, pośród nas, pośród naszego życia tu, na ziemi. On obwieszczał przebaczenie grzechów. Potem, lecz, został on, człowiek życia- zamordowany- on, o którym wszyscy mówili, że on powinien być Chrystusem, zapowiadanym od wieków Mesjaszem, który miał zbawić świat. Dla Pawła było to trudne do zrozumienia. Jeśli życie tego człowieka było tak znaczące, to jak jego śmierć mogła być tak bezsensowna? To, tak być nie mogło. Paweł długo szukał i miał chwile zwątpienia. Chciał zobaczyć w śmierci Jezusa sens. On już myślał nawet, że gniew Boży na ludzi był tak wielki, że tylko gniew ten mogłaby uciszyć krwawa ofiara niewinnego. Jednak Paweł szybko to tłumaczenie odrzucił i nawet dzisiaj, kiedy o tym myślał, przechodziły dreszcze. Czuł się niedobrze, kiedy pomyślał, jaki bezsens chciał przelać na papier.
Dlaczego Jezus Chrystus musiał umrzeć? Morderstwo, sądowa omyłka- tego Paweł nie mógł, nie chciał tak zostawić. On chciał temu wszystkiemu nadać sens. On myślał o swoim pierwszym udziale w wielkim święcie „Dniu pojednania”, wówczas z matką, kiedy nazywał się jeszcze Szaweł. Z tym przeżyciem, które teraz się mu przypomniało, można by śmierć Jezusa na nowo przedstawić i wytłumaczyć. Gdyby on, w liście do wspólnoty w Rzymie napisał pojedyncze słowa z tego wielkiego rytuału Jom Kippur, wtedy automatycznie jego czytelnicy zrozumieliby śmierć Jezusa, jako dokonanie pokuty. Przy haśle „pokuta”, czy „miejsce pokuty”, czytelnik wiedziałby od razu, że chodzi o utożsamianie się. „Jezus, Chrystus”, tak myślał Paweł, „zmarł na krzyżu, ponieważ ja i on jesteśmy identyczni. Moje stare życie, moje życie uwikłane w winę, moje życie w smutku, pozbawione radości, moje życie, które dawno już nosi na sobie posmak śmierci,- krótko mówiąc, moje życie pod władzą grzechu, to życie to – przejął On, ten na krzyżu wiszący Chrystus. Ja umarłem razem z Nim.
Kiedy krew Chrystusa zostanie przelana, moje stracone życie przez krew Chrystusa na miejscu pokuty krzyża, przejdzie w bezpośredni kontakt z Bogiem. Tym samym możliwy będzie nowy początek. Moje życie stanie się nowe, a ja, jako usprawiedliwiony przed Bogiem człowiek, będę mógł rozpocząć wszystko od nowa”.
„Eureka! Mam!”,- zawołał sprzed stołu apostoł.
Paweł, zatem tak pisał: (List do Rzymian 3, 25-28)
„Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. Chciał przez to okazać, że sprawiedliwość Jego względem grzechów popełnionych dawniej- za dni cierpliwości Bożej- wyrażała się w odpuszczeniu ich po to, by ujawnić w obecnym czasie Jego sprawiedliwość, aby pokazać, że On sam jest sprawiedliwy i usprawiedliwia każdego, który wierzy w Jezusa. Gdzież więc podstawa do chlubienia się? Została uchylona! Przez jakie prawo? Czy przez prawo uczynków? Nie, przez prawo wiary. Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów prawa”.
Droga wspólnoto!
Te dwa krótkie epizody z życia Pawła prowadzą nas do centrum ewangelickiej wiary. Śmierć Jezusa, tak tłumaczył to Paweł, czyni mnie usprawiedliwionym przed Bogiem. Nie w ten sposób, że Chrystus umarł zamiast mnie na krzyżu, lecz przez to, że on i ja staliśmy się na krzyżu identyczni, że zostałem z nim ukrzyżowany i zgodnie z tym wyobrażeniem, jego krew symbolizuje moje życie, a kiedy ona zostanie wylana, moje winy, utracone święte życie, znowu nawiąże bezpośredni kontakt z Bogiem. Wtedy odbędzie się pokuta. Przez to moja stara egzystencja, która naznaczona była przez winę, przez smutek, przez wewnętrzne rozdarcie, przez niepokój, smutek śmierci, która była pod władzą grzechu, – ta stara egzystencja zostanie przekreślona, a mnie dana będzie szansa na nowy początek.
Martin Luther, którego w tych dniach wspominamy, przez wiele lat rozmyślał, co musiałby uczynić, by nie być przez Boga ukarany, tylko być przez niego akceptowany. W końcu Martin Luther znalazł odpowiedź, co sprawiło, że stał się radosny. Odpowiedź znalazł również w naszym dzisiejszym tekście kazania. „Ja jestem już usprawiedliwiony przed Bogiem, ponieważ moje życie przez wydarzenia krzyża stało się nowe, mój związek z Bogiem został przez to odnowiony. To, że zostanę przed Bogiem usprawiedliwiony, to nie jest moja zasługa”.
Martin Luther powołuje się na tekst Pawła, mówiąc, że chodzi o to, by przyjąć nowe życie że będziemy usprawiedliwieni przed Bogiem- tylko w wierze- sola fide.
Tu, jako człowiek mogę być tylko pasywny. Aktywny jest tu Bóg- tak, jak w rytuale Jom- Kippur i w wydarzeniu na krzyżu.
Dlaczego to usprawiedliwienie dotyczy właśnie mnie? Odpowiedź Martina Luthra: sola gratia– to zawdzięczamy tylko łasce Bożej. To, że usprawiedliwienie będzie mi dane, to nie moja zasługa. Ono dane mi będzie od Boga.
Jak, wiec dowiadujemy się o możliwości nowego życia, o usprawiedliwienie? Odpowiedź Martina Luthra: sola scriptura– doświadczamy tego tylko z Biblii, z pism. A tam czytamy, że jedyna droga do umożliwienia nowego życia ma miejsce- tylko przez Chrystusa- solus Christus.
To są cztery wyraźne formuły, co jest „typowo ewangelickie”. Kiedy zapytacie: „Co właściwie znaczy- być ewangelikiem”, jest to wiele rzeczy, które można wyliczyć- nie mamy papieża, żadnych świętych, żadnej uregulowanej sztywnej hierarchii, żadnych kolorowych szat i inne rozumienie komunii.
Jednak te cztery elementy są podstawą naszej ewangelickiej wiary: tylko z wiary, tylko z łaski, tylko z Biblii, tylko przez Chrystusa. I te cztery elementy, one wszystkie- jasne, czy zagmatwane- znajdują się w naszym tekście z Listu do Rzymian, który w rzeczywistości jest centralnym tekstem biblijnym- być może tekstem protestantyzmu.
Paweł tłumaczy śmierć na krzyżu całkiem i zupełnie, jako Żyd, z świętego Pisma, ze Starego Testamentu.
Nie zrozumielibyśmy pism Pawła i Ewangelii i innych listów, gdybyśmy nie mieli pism Starego Testamentu, które były i są świętymi pismami judaizmu.
Stąd powikłanie naszej wiary z judaizmem, my, jako chrześcijanie nie możemy wystarczająco oszacować. Jezus z Nazaretu był Żydem, Paweł był Żydem i listy Apostołów oddają atmosferę judaizmu. Bez naszej siostry- czy inaczej mówiąc, matki religii, judaizmu, nie byłoby żadnego chrześcijaństwa, a jeśli już, to wyglądałoby ono inaczej. To należy do naszej ewangelickiej tradycji, że naszą wiarę tylko z Pisma i Biblii możemy określać.
To Pismo, napisane jest pod wpływem jej pierwszej części, Starego Testamentu i judaizmu. Tak, zatem, my, właśnie usprawiedliwieni ewangelicy, mamy mocne połączenie z naszymi korzeniami, judaizmem.
A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, niech zachowa nasze serca i umysły w Chrystusie Jezusie, naszym Panu. Amen.