Kazanie w 27. Niedzielę roku kościelnego B- 2015

Kategoria: Opublikowano: 9 lipca, 2019

Autor: Monsignore Wilfried Schumacher
Kapłan katedry w Bonn

To chyba więcej, niż tylko przypadek, że właśnie w tę niedzielę, w którą, w Rzymie
rozpoczyna się światowy synod biskupów na temat „Małżeństwo i rodzina”, przypadło nam
to właśnie czytanie.
Zaczniemy motywem zawarcia małżeństwa.W związkach miedzy ludźmi chodzi o coś więcej, niż o kontrakt, który można dowolnie
zawrzeć i rozwiązać. Tu chodzi o miłość. Miłość jest też czymś więcej, niż tylko erotycznym
pożądaniem, jest czymś więcej, niż związkiem, niż partnerstwem, to coś więcej, niż wspólne
posiadanie czegoś itd. Nawiązując go myśli, stworzenie miłości jest odbiciem miłości Stwórcy. Dlatego też
małżeństwo jest sakramentem, które małżonkowie sobie sami ofiarują.
Tak, jak oni nawzajem się kochają, tak też Bóg ich kocha.
Międzyczasie, stworzenie rozumiemy bardziej, niż tylko dynamiczny rozwój i nie tylko, jako
statystyczną produkcję: gotowe, kropka, punkt, skończone!
Stworzenie rośnie, wzrasta. Stwórca ciągle jeszcze tworzy. Dlatego w tym sensie każdy
związek ma zadanie, by we wspólnym życiu pozwolić wzrastać miłości i doprowadzać ja do
rozwoju. Dlatego, chętnie przy ślubach cytuję słowa z Ewangelii św. Jana: „Ów musi
wzrastać, ja lecz muszę pozostać mniejszym!”.- Ten wspólny rozwój powinien być procesem
partnerskim.
O tym małżeństwa wiedzą lepiej ode mnie. Małżeństwo nie dokonuje się przy ołtarzu.
Niebo wprawdzie daje pełno możliwości, ale to musi zostać wykorzystane, by udało się
wspólne, harmonijne życie.
„Tak”- wypowiedziane przez małżonków nie jest żadnym wydarzeniem chwilowym: ono
chwyta jak soczewka, która zbiera promienie, wszystkie „tak” tej miłości. To wcześniejsze
„tak”, jak i miejmy nadzieje wiele „tak” wypowiadanych potem.
To zmaganie się i wzrastanie miłości, wyrażone jest teologicznie w przymierzu Boga z jego
ludem. Bóg zawsze proponował swoje przymierze człowiekowi i je odnawiał. Bóg nigdy nie
zniechęci się, by walczyć o to przymierze ze swoim partnerem.
Bóg też musi przeżyć to, że jego partner ponosi klęskę. Dlatego też na końcu posyła
swojego Syna „do walki”, by ofiarować nowe przymierze.

Dlatego też, małżeństwo chrześcijańskie nie jest ograniczone czasem. Pominąwszy
wspólnoty zawierane z punktu widzenia jakiegoś celu, czy pokazywane w mediach śluby
gwiazd, którzy ciągle zmieniają partnerów, człowiek nie może zawierać małżeństwa na czas
określony. Także ze względu na boskie przykazania.
Ja nie mogę powiedzieć, że kocham cię tak długo, jak cię kocham lub tak długo, jak mnie
kochasz. Wspólne życie byłoby wówczas horrorem. Każdy dzień byłby określany przez
pytanie: Czy ty mnie jeszcze kochasz? Czy ja ją (jego) jeszcze kocham?
„Nie” oznaczałoby automatycznie koniec małżeństwa. Zgadza się to, co św. Jan Paweł przed
35 laty powiedział w Kolonii: „Nie można tylko kochać na próbę, nie można tylko na próbę i
na pewien czas przyjąć człowieka, zaakceptować”.
Jednak często przy całej dobrej woli wspólnota małżeńska burzy się. Nawet małżeństwa
chrześcijańskie upadają. To boli, to pozostawia blizny i rany. Kogo to nie dotknęło, zapewne
zna to z kręgu przyjaciół i znajomych. Ten wie, jakie dramaty, kryzysy i katastrofy za tym się
kryją.
Często ludzie z takich rozpadłych związków odważają się na nowy początek i ponownie
wchodzą w związki małżeńskie. Sakramentalne małżeństwo nie jest już możliwe, ale nie
możemy takich ludzi pozostawić bez opieki.
Powinna być możliwość, by oni na te nowe związki też otrzymali błogosławieństwo.-
Powinna być możliwość, aby ludzie, którym nie udało się małżeństwo mogli korzystać z
błogosławieństwa i sakramentów w kościele.
Papież Franciszek podaje tu kierunek, pisząc: „Eucharystia nie jest nagrodą dla
doskonałych, lecz jest wspaniałym środkiem uzdrowienia i pokarmem dla słabych”.
 Tu nie chodzi tylko o ludzi, którym nie udało się utrzymać małżeństwa. Tu chodzi też o
tych, którzy- często wspólne życie wiodą z wielkim trudem, z wielkim wysiłkiem.
 Jak moglibyśmy im towarzyszyć, pomagać im i ich wzmacniać?
 Co czynimy dla tych, którzy nie tylko w rodzinie doświadczają radości,
ale mają do niesienia ciężkie brzemię, a to grozi upadkiem?
 Gdzie dla młodych ludzi znajduje się „Szkoła małżeńska”?
 Gdzie młodzi ludzie mogą nauczyć się tego, co to znaczy przyjąć człowieka,
zaakceptować go i przyrzec mu wierność w dobrych i złych dniach, w zdrowiu
i w chorobie i pozostać z sobą przez całe życie.
Papież Franciszek słusznie, przed kilkoma tygodniami w Filadelfii tak powiedział:
Dzisiejsza kultura zdaje się nakłaniać ludzi do tego, by nie wiązać się z nikim i z niczym. Aby
nie ufać innym, ani nie zawierzać. Dzisiaj, wydaje się najważniejsze, by podążać za ostatnim
trendem i robić to, co jest na topie.
 Gdzie jeszcze dzisiaj ludzie doświadczają wartości małych gestów, „których uczy się w
domu, rodzinne gesty, które gubią się w anonimowości dnia codziennego, które jednak
każdemu dniu nadają niezwykłości. […[ To są gesty czułości, miłości, współczucia. Takie

gesty, jak ciepły posiłek dla tego, który czeka na kolację, czy wczesne śniadanie dla
tego, który musi wcześnie wstać, by pójść do pracy. To są domowe gesty. To jest
błogosławieństwo, objąć kogoś, kto wraca do domu po dniu pracy. Miłość objawia się
w małych rzeczach, w najmniejszych gestach uwagi, które troszczą się o to, by życie
zawsze miało przytulną, dobrą atmosferę”.
Ten cytat papieża Franciszka świadczy o tym, że papież jest bardzo blisko ludzi.
Wzmacniać małżeństwo i rodzinę- jest ogromnym zadaniem synodu biskupów, a także i
kościoła, tu na miejscu.
Módlmy się za ludzi, którzy zebrani są teraz w Rzymie.