Kazanie według 1 Listu Jana 4,6-21

Kategoria: Opublikowano: 19 kwietnia, 2018

Autor: Pastor Andreas Losch (kościół ewangelicki)

06.06.2010 w kościele ewangelickim w Laar, Ruhrort- Beeck Duisburg

„Bóg jest miłością”

 

Droga wspólnoto!

Co to jest miłość? To pytanie postawiłem sobie ze względu na dzisiejszy tekst kazania. Miłość z pewnością jest tematem, który nas wszystkich interesuje i coś czego wszyscy sobie życzymy. Kiedy przed laty byłem bardzo zakochany, wtedy zauważyłem jak dużo piosenek w radiu, telewizji i w filmach dedykowane są miłości. Oczywiście też Lena (zwyciężczyni Eurovizjon Song Contest) piosenkę na temat „Satelita”: „Krążę za tobą wszędzie jak satelita, ty mnie uwięziłeś silą mocniejszą niż siłą ciążenia, to jest fizyka, nie ma od tego ucieczki”.

Fakt: temat miłości otacza nas wszędzie. To jest siła, której nie można ignorować, ona jest więcej niż siłą- to są przecież najwyższe uczucia.

Chciałbym zatem zapytać o to co to właściwie jest miłość i naturalnie też o to co ma z tym wspólnego Bóg. Ostatecznie chodzi mi o to co to wszystko dla nas znaczy.

 

  1. Co to jest miłość?

Zatem co to jest miłość? W  życiu codziennym przeważnie rozumie się szczęśliwy związek między dwojgiem ludzi. „Miłość jest…”- tak nazywa się znany zbiór obrazków, które ciągle pokazują mężczyznę i kobietę, którzy są dla siebie stworzeni. Obok kilka sentencji, które jednak za bardzo kierują się klasycznym podziałem ról między mężczyzną i kobietą. Przy tym są też bardzo piękne wypowiedzi.

„Miłość jest…”, tak np. czytamy…

 

… razem pozwolić duszy odpocząć

… wiedzieć, że ktoś na ciebie czeka

… trzymaniem się razem, ale nie czepianiem

… silniejsza niż spór czy kłótnia

… pełna niespodzianek

… najlepszą medycyną

… powodem bycia tu na ziemi

Czy też po prostu… miłość jest niebiańska.

 

Myślę, że iskierka prawdy w tych sentencjach rzeczywiście się znajduje. Tym samym już na płaszczyźnie tych obrazków będzie ukazane, że też płciowa miłość przekracza horyzont tego co ziemskie i wskazuje na jej niebiańskie źródło. Do tego tematu jeszcze wrócimy.

 

Miłość to nie tylko miłość miedzy dwojgiem ludzi. Tu pomoże nam dalej język grecki, w którym napisany jest Nowy Testament. Czasami e obcych językach pewne rzeczy można wyrazić dokładniej. Mówi się, że Eskimos zna więcej słów, które oznaczają śnieg. Tak samo język grecki rozróżnia trzy słowa, które w języku niemieckim określamy jako „miłość”: Eros, Philia i Agape.

 

Eros zna każdy naturalnie z erotyki, miłości płciowej, która opiera się na wzajemności, obopólności.

I o to chodzi w obrazkach- „Miłość jest”. Philia- to miłość w sensie przyjaźni, ukrywa się np. w Philo- sopie (filozofii), miłości do mądrości- jak to się tłumaczy. I Agape jest to ofiarna, bezinteresowna miłość do bliźniego, która nie oczekuje żadnej rekompensaty. O nią głownie chodzi w Nowym Testamencie.

 

Co to jest ta miłość- ta Agape, o tym traktują cztery wersy słynnego „Hymnu o miłości” św. Pawła.  Nie można tego opisać lepiej dlatego przeczytam słowa św. Pawła:

 

„Miłość jest cierpliwa i łaskawa. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości lecz weseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma”.

 

To są mocne słowa. Czy taką miłością można żyć? Nie wiem, na pewno warto próbować. I dobra szczypta takiej Agape z pewnością nie zaszkodzi żadnemu związkowi miłosnemu. Nie powinno się agape stawiać przeciwko Erosowi. W idealnym przypadku wszystkie trzy formy miłości występują razem.

 

  1. Co ma z tym wspólnego Bóg

Co Bóg ma wspólnego z miłością? Nie mniej niż wszystko, co wyjawia nam dzisiejszy tekst kazania z 1 Listu św. Jana 4,6-21. Ponieważ tekst mówi: „Bóg jest miłością; i kto trwa w miłości ten trwa w Bogu a Bóg w nim”. Potem czytamy dalej: „Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości, że mamy pełną ufność na dzień Sądu, ponieważ tak jak On jest w niebie, my jesteśmy na tym świecie. W miłości nie ma lęku, doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lek kojarzy się z karą. Ten zaś kto się lęka nie wydoskonalił się w miłości. Miłujmy się, ponieważ On pierwszy nas umiłował. Jeśliby ktoś powiedział: „Miłuję Boga, a brata swego nienawidził jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie mamy od Niego przykazanie, aby ten kto miłuje Boga, miłował też i brata i siostrę swoją”.

 

„Bóg jest miłością”, jest to najważniejsza wypowiedź z Biblii o Bogu. Ma ona ogromne znaczenie. Tak też dlatego nikogo nie dziwi, ze przecież najważniejsze przykazanie to podwójne przykazanie miłości:

„Będziesz Pana Boga swego kochać z całego serca, z całej duszy i z całych sił”. To jest największe i najważniejsze przykazanie Boże.

Największe przykazanie, które Bóg nam przekazał to miłość. Ale czy miłość może być przykazana? Czy miłość nie jest losem i wzruszeniem? Wolna i tylko wtedy dobrowolnym darem? Czy może być zatem nakazana? To pytanie postawił sobie, uważam, że słusznie filozof religii Franz Rosenzweig. I on na nie odpowiada: „Tak, na pewno miłość nie może być przykazana. Nikt trzeci nie może jej nakazać czy do niej zmuszać. Nikt trzeci, ale Ten Jeden, zatem kochający Bóg. „Przykazanie miłości może pochodzić tylko z ust kochającego. Tylko On może powiedzieć i mówi: „Kochaj mnie!” W Jego ustach przykazanie miłości nie jest obcym przykazaniem lecz tylko wyłącznie samym głosem miłości. Miłość Kochającego nie ma innej możliwości wypowiedzi jak tylko przykazanie.

My często w naszych kościołach- tak monituje teolog Fulbert Steffensky-, że Bóg jest miłością, ale często odmawiamy Mu wszystkiego co określa miłość do ukochanej osoby: pożądanie, tęsknotę, potrzebę i zależność”.

 

Myślę, że Rosenzweig w swoich przemyśleniach dobrze wyraził aspekty miłości Bożej. Bóg przedstawiany jako żarliwie kochający to powtarzający się biblijny motyw. Prorok Ozeasz stosunek Boga do swojego ludu porównuje ze związkiem małżeńskim, w którym lud zdradził swego Boga. Lecz Bóg pozostaje mu wierny i ostatecznie przezwycięża swoją trwałą wierność- niewierność swojego ludu. O tej Bożej wierności śpiewaliśmy tuż przed kazaniem: „Miłość, która mnie uczyniłaś obrazem Twojej boskości” i potem „Miłości, która mnie tak łagodnie przyjęłaś po moim upadku”.

 

  1. Mogłoby być przecież tak pięknie, czy też- dlaczego jest piekło?

 

Bóg jest miłością, to jest ulubiony wers. Tym bardziej stopuje nas temat, który zaraz poruszymy w naszym tekście: sąd. Jak to razem ma pasować: Bóg Kochający i zarazem Sędzia? Czy też formułując bardziej ostro: jeśli Bóg jest miłością- dlaczego jest piekło?

 

W Ewangelii była przecież mowa o piekle. Tam dostaje się bogaty człowiek, który nie zlitował się nad biednym Łazarzem, siedzącym pod jego drzwiami. Skąd mamy wiedzieć jak nam się będzie w przyszłości powodziło? Jeśli będziemy mieć pecha, może to nas wszystkich spotkać, ponieważ mniej czy więcej wszyscy jesteśmy bogaci w porównaniu z ludźmi z innych kontynentów. Oni pukają do naszych drzwi Europy i chcę z nami zamieszkać, a my ich odprawiamy. „Oni zabiorą nam pracę i chcą tylko naszych pieniędzy”- tak często słyszymy. Myślę, że musimy być ostrożni z taką oceną i osądzaniem biedniejszych.

 

Istnieją też grupy chrześcijańskie, które pytanie dotyczące Sądu, czynią swoim właściwym pytaniem wiary. Jeśli wierzycie tak jak my- mówią oni- i trzymacie się słowa Biblii, tak jak my je rozumiemy, wtedy będziecie uratowani- inaczej będziecie zgubieni.

Biblia rzeczywiście w kilku miejscach mówi o potępieniu: w Ewangelii św. Marka czytamy: „Kto wierzy, przyjmie chrzest- ten będzie zbawiony, a kto nie wierzy- będzie potępiony”. I tak grupy te próbują rekrutować członków, grożą piekielną ręką i obiecują im ratunek wówczas, gdy się do nich przyłącza, ponieważ oni tylko maja prawdziwą wiarę.

 

Takie zachowanie uważam za formę kolektywnego narcyzmu. Grupy te i ich przywódca sami usadzają się w swoim urojeniu na miejscu Boga i chcą rozstrzygać o tym, kto będzie zbawiony, a kto nie: mianowicie tylko ten kto do nich należy. Jezus jednak powiedział jasno i wyraźnie: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”. Natomiast, jestem o tym przekonany- naszym zadaniem jest głosić Bożą miłość, która nikogo nie pomija, nie wyłącza, wieczerzy Pańskiej nie ogranicza do wybranego, zamkniętego kręgu, nikogo z niej nie wyłącza lecz właśnie zaprasza z otwartymi ramionami: Przyjdź! Wszystko jest przygotowane.

Zatem, a co z tym piekłem? Przypatrzmy się dokładniej tej historii z Łazarzem; to obojętność oddzieliła tego bogatego człowieka od Królestwa Bożego. Myślę, że my możemy nas tylko sami odłączyć od Bożej miłości i w piekło opuszczenia przez Boga się wprowadzić. A Bóg się nie mści lecz cierpi, tak jak właśnie prawdziwy kochanek, który został odrzucony. Jeśli zatem Boga kochamy nie musimy się lękać, ponieważ także Boża miłość jest bezsprzecznie „łagodna i cierpliwa”. Ona „nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pycha, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości lecz weseli z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma”.

Niestety często czynimy to co nas prowadzi w piekło opuszczenia przez Boga, mianowicie- zamykamy się przed Bogiem. Krążymy tylko wokół naszej pomyślności, być może skrywamy się poza pytaniem o nasze zbawienie duszy, a nie troszczymy się rzeczywiście o Boga i innych. Z tego może nas wyzwolić miłość Boża, jeśli ją tylko przyjmiemy i wpuścimy do naszego serca. Jestem naturalnie świadomy tego, że to jest długa droga na, której wciąż potrzebujemy przebaczenia. Dlatego świętujemy wieczerzę Pańską, święto przebaczenia.

Bernhard von Clairvaux rozróżnił cztery stopnie miłości i one ilustrują to, co zostało powiedziane jeszcze raz w piękny sposób: Pierwszy stopień miłości istnieje, jeśli człowiek kocha samego siebie, co poniekąd jest naturalną sprawą. To jest tylko początek. Drugi stopień występuje jeśli człowiek kocha Boga dla siebie. Najpierw ten religijny egoizm odrzuciłem, ale muszę się przyznać, że ona sprawia, że ludzie uwięzieni w swoim samo zakochaniu kierują się wtedy na Boga, także jeśli wewnętrznie z bogiem się mocują i plątają. Trzeci stopień spełnia się wtedy, kiedy człowiek kocha Boga dla samego siebie. Tu rozpoczyna się prawdziwa wiara, pełne zaufania dopuszczenie Boga, kiedy przezwyciężone będzie własne „ego” i krążenie wokół siebie. Najwyższym stopniem dla Bernharda jest stan, kiedy człowiek kocha z Bożej woli. Taki człowiek zrozumiał, że Bóg jest miłością. I wierzę, ze z tego rzeczywiście może wzrastać błogosławieństwo: jeśli czuję się przez Boga kochany, wtedy wypływa z tego miłość bliźniego.

 

  1. Co to dla nas znaczy

Miłość jaką Bóg w nas wlał i pokazał nam na przykładzie Jezusa- takiej miłości życzy sobie Bóg, taką miłość powinniśmy sobie wzajemnie okazywać. Chodzi tu o Agape.

Kto zatem jest moim bliźnim? Kogo mam zatem tak bezinteresownie kochać? To jest bardzo uzasadnione pytanie. Na to pytanie Jezus odpowiada przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie. O kimś, który zupełnie bezinteresownie pomaga obcemu, którego napadli rozbójnicy. Każdy kogo spotkam na swojej drodze może być moim bliźnim. Myślę, że to jest odpowiedź na to pytanie, które daje nam ta przypowieść.

„Bliźni będzie… nie dla siebie samego kochany, nie z powodu jego pięknych oczu lecz tylko dla tego, ponieważ on właśnie tu się znajduje, jest moim bliźnim”- tak wyraża to Rosenzweig.

Ten, który stanął na drodze Samarytanina to nie był przyjaciel. Ten człowiek, który został napadnięty był po prostu jego bliźnim.

 

Miłością do bliźnich ożywiamy świat i czynimy go miejscem, w którym żyje się godnie- nie przez to co czynimy lecz dlatego, że czynimy to z miłości. Dotyczy to także nie mniej wspólnoty chrześcijańskiej.

Wprawdzie nasza miłość służyć ma wszystkim ludziom, ale miłość pośród chrześcijan ma być przykładem, który świeci wokół nas.

 

I rzeczywiście „miłość” była znakiem rozpoznawczym pierwszych chrześcijan przez, który byli znani w rzymskim królestwie. Ich wzajemna miłość, ich „wielkoduszność”- jak to się nazywało.

 

Chcę zapytać: Czy to także dotyczy naszej wspólnoty? Czy u nas przy wszystkich różnicach- ta zgodna miłość jest tym przez co można nas tu w naszej wspólnocie rozpoznać. Czy my przynajmniej o to się staramy?

 

  1. Zakonczenie

Już na początku opowiedziałem o miłości jako sile, mocniejszej niż siła ciążenia. Już miłość erotyczna może nas wyrwać z krążenia wokół siebie i uczynić nas satelitą, który krąży wokół drugiego człowieka.

To jest zatem Boża miłość, która nas otacza i która nas trzyma przy życiu. Ona dodaje nam odwagi i nas uzależnia, by zwrócić się do naszych bliźnich jak i do naszych kochanych z miłością, którą kocha nas Bóg.

Miłość jest najpiękniejszym podarunkiem, największym darem, którym obdarza nas Bóg. Zatem w naszych myślach, zmysłach i działaniach krążymy wokół Tego, który jest tego godny, ponieważ On jest miłością: wokół Boga.

 

Amen.