Kazanie według Dziejów Apostolskich 1,1-11
Kategoria: Opublikowano: 13 lutego, 2019Autor: Kapłan Michael Striss (Bergneustadt)
25.05.2017 Nabożeństwo telewizyjne
Wniebowstąpienie
Tydzień przed świętem Wniebowstąpienia usłyszałem w supermarkecie, jak dwie kobiety się żegnają: „Pięknego Dnia Ojca:, – pożyczyła jedna. „No tak, ale my z tego nic nie mamy”, – odpowiedziała druga.
Tak, szkoda, jeśli my nie mamy niczego z dnia świątecznego. Byśmy tego tak nie odczuwali, posłuchajmy dzisiejszego tekstu biblijnego, przygotowanego na dzisiejsze święto:
CZYTANIE TEKSTU
Dzisiaj, znowu tak się stało, że w jeden dzień nakładają się na siebie dwa święta:
Wniebowstąpienie i Dzień Ojca. No tak, na pierwszy rzut oka święta te nie mają ze sobą wiele wspólnego. Jedni świętują jedno, inni to drugie. Nie ma nic, co by je łączyło.
Tylko Jezus może te dwie rzeczy razem połączyć: ·Wniebowstąpienie jest Dniem Ojca. Dla niego, w każdym razie tak było.
Jest to wskazówka na to, o co w tym dniu rzeczywiście chodzi: Jezus idzie do swego ojca, wraca do niego. Jest to wydarzenie rodzinne. Jezus wraca do domu, tam skąd przyszedł i tam, gdzie jest jego miejsce. Tam, gdzie jest jego źródło. Do Boga. Do Ojca.
Ten, który nie rozumie Wniebowstąpienia, jako wyraz tego szczególnego związku, temu trudno będzie pojąć, co tu się stało. To nie jest proste! Słyszy się tu coś o pożegnaniu i o zmianie miejsca, co wydaje się dosyć dziwne.
Tu, ktoś wznosi się do nieba! Nie, tu właśnie nie idzie ktoś, jakoś, gdzieś, lecz tu wraca ktoś z powrotem do swego ojca i zajmie swoje miejsce przy Bogu. O to tu chodzi!
„Wstąpił do nieba!”- to wyznają chrześcijanie w głównym wyznaniu wiary. Może to wprowadzać trochę zamieszania i prowadzić na fałszywy trop. Jeden chłopiec, widząc wpis w kalendarzu „Wniebowstąpienie”, powiedział: „Tato, mogę z wami w czwartek pojechać?”
Czy też, jak to było podczas wizyty Leonida Breżniewa. Wówczas, ówczesny szef państwa sowieckiego, w 1977 roku odwiedził Niemcy- nie wiem, czy rzeczywiście tak było-, ale wtedy, w czwartek wypadało to święto. On zapytał, co to za święto to „Wniebowstąpienie”. Jego tłumacz nie wiedział, jak ma to wyjaśnić i prawdopodobnie tak powiedział: „Robotnicy świętują dzień lotów powietrznych”.
Myślę, że przed 2000 lat, Izraelici nie mieli na Górze Oliwnej, w Jeruzalem wyrzutni rakietowej. Jednak, kiedy mówi się o wniebowstąpieniu, to ludzie uporczywie myślą o osi pionowej, o tym, że ktoś znika w górze. Ktoś, po prostu gdzieś znika, taki trik.
Przed 200 laty, w wielu wsiach i miastach, przede wszystkim na południu Niemiec był dziwny zwyczaj: W święto Wniebowstąpienia, drewniana figura Chrystusa była na linach wciągana do góry. W niektórych kościołach figura Chrystusa znikała przez otwór w dachu, pośród wiwatów. Z góry spadał deszcz kwiatów, świętych obrazków, opłatków, orzechów i słodyczy dla dzieci. W Bawarii, to tak zwane „wciąganie Chrystusa”, zostało w 1803 roku zabronione, jako „pozbawiona ducha ceremonia”.
Z pewnością nie było to bez racji, ponieważ ktoś tu przecież nie wędruje do gwiazd.
W języku angielskim jest to bardziej proste. Można tu rozróżnić między „sky” i „heaven”.
„Sky”- to cała przestrzeń, tam gdzieś na górze. Astronomiczne niebo. „Heaven”- to jest miejsce, gdzie mieszka Bóg. To Jego, dla nas niewidzialny świat, który nie pozwala się właśnie przestrzennie wyznaczyć. Jezus nie wzniósł się tak, po prostu w powietrze-, lecz został wzięty do Królestwa Boga.
O to tu chodzi! Tak należy to głosić, bo wielu ówczesnych już nie wie, kto to, wówczas w Jeruzalem poszedł do Boga. Oni wiedzą, że dzisiaj (w Niemczech) jest, tak zwany „Dzień ojca”. Tak, moglibyśmy powiedzieć, że jest to dzień, w którym chrześcijanie świętują fakt, że Jezus po wykonanym dziele, tu na ziemi, wraca do swego ojca. To moglibyśmy powiedzieć-, ponieważ ma konsekwencje dla wszystkich ludzi.
Ponieważ dalej mówimy w wyznaniu wiary: „Siedzi po prawicy Boga”. Stwierdzenie to mówi nam o jakości, o znaczeniu zmartwychwstania. To ożywienie z martwych w poranek Wielkanocy przez samego Boga- to nie była zakończona sukcesem reanimacja, jak to czasami ma miejsce w szpitalu. To było coś więcej, niż powrót do życia. Powrót do życia przeżyli też inni, np. Łazarz. Nie, tu jest coś więcej: Ten, ożywiony z martwych przekroczył wszystko to, co nasze ziemskie życie męczy i ogranicza. Jezus doszedł już do celu.
Wyobraźcie sobie alpinistę. Droga wspinaczki, wydaje się mu prawie nie do zdobycia. Co on wtedy robi? Dowiaduje się, czy ktoś już w ogóle ten szczyt zdobył. Tak, już był taki jeden. Jeden już przeszedł tę drogę. Ważne jest, byśmy w tym miejscu spostrzegli: Wniebowstąpienie ma coś wspólnego z nami! Tak samo, jak wyznajemy, że Jezus dla nas zmarł, dla nas zmartwychwstał, tak też On dla nas poszedł do Boga, naszego Ojca. Tym samym dał nam przesłankę, ze my też jesteśmy tam zaproszeni.
Czy On nie powiedział do swoich uczniów: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Ja tam idę, przygotować wam miejsce”? To jest ten, który siedzi po prawicy Boga i na nas oczekuje.
Jakie to pocieszające, optymistyczne!
„Siedzi po prawicy Boga”. To jest też akt koronacji. Jezus objął swoje władanie, ponownie władzę. Teolog, Wolfhard Pannenberg wyjaśnia, jak mamy to rozumieć: „Miejsce po prawicy władcy w starym oriencie jest zastrzeżone dla tego, który był następcą władcy i w jego imieniu sprawuje władzę”.
Mówiąc prosto: Ten, kto siedzi na tym stanowisku, ten ma coś do powiedzenia. Jak to się przejawia? W jakich obszarach? Wyznanie wiary daje też na to odpowiedź: „Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych”. Także jest to następstwo (skutek) wniebowstąpienia.
Niemożliwe byłoby przecież ponowne przyjście, sądzenie, gdyby On najpierw nie przejął swego, dziedzicznego miejsca, gdyby nie usiadł na tronie, który od początku należał do Niego.
Tu, na ziemi świadomie zrzekł się całej władzy i my możemy być wdzięczni, że On, jako człowiek żył wśród ludzi. On żył i uzdrawiał, kochał, pocieszał i ratował. On nam również przybliżył Boga w nieznany dotąd sposób.
Lecz, teraz, po tym, gdy pokonał śmierć i został ożywiony z martwych- czekają nowe zadania. Władza! „On siedzi po prawicy Boga”. Stamtąd, z „prawicy Boga” dalej będzie z nami i będzie czuwał, by wszystko było w porządku. Tego możemy być pewni, On się nie odmeldował, On nadal jest obecny.
Tak też wyraził to Theo Sorg, ówczesny biskup, kiedy podsumował dzieło zbawienia. On powiedział: „Wielki Piątek pokazał nam, że Jezus przebacza. Wielkanoc mówi: Jezus Chrystus żyje. Wniebowstąpienie zaś dodaje: On rządzi. On, wstępując do nieba nie wymeldował się z tego świata, On zgłosił swoje prawo do roszczenia władzy”.
Możliwe, że wówczas, tam na miejscu, uczniowie całkiem inaczej to odczuli.
Interesująco napisane jest w 1. Rozdziale Dziejów Apostolskich, jak oni na to zareagowali.
Cała grupa, która zgromadziła się na pożegnanie, bo to nie nastąpiło przecież nieoczekiwanie. Ewangelista Łukasz opowiada: Jezus, jako zmartwychwstały był obecny pośród swoich uczniów. Trwało to długich 40 dni. Jezus nauczał, odpowiadał na pytania, prowadził długie, duchowe rozmowy. Dał im obietnicę, a potem- odszedł.
„Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę, a obłok zakrył go im sprzed oczu”.
Tak jest napisane.
Uczniowie stali z pytającym wyrazem twarzy. „Czy On tak po prostu zniknął. Pozostawił nas na łasce losu?”
Oni byli smutni. Oni nie rozumieli, co się stało, dlaczego to wszystko musiało się wydarzyć. Oni nie odczuwali nic innego, jak tylko wznowiony ból rozłąki.
Sytuacja dla uczniów była bardzo poważna. Teraz, zaś, ta poważna atmosfera zostanie przerwana- przez dalsze dwie osoby. Nagle pojawiają się wśród nich, zwracając się do uczniów, mówią: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?”
Zdanie to nie jest pozbawione komizmu, to przecież nic innego, jak „Chłopcy, co tak stoicie i się gapicie?. Gapicie się w powietrze z otwartymi ustami? Zejdźcie na ziemię!”
Być może był to groteskowy widok, ale to wcale nie było wesołe. To zdanie ma duże znaczenie, ponieważ akcja toczy się dalej. Ci, którzy to powiedzieli, to nie są jacyś przechodnie, nie, to są Boży posłańcy. Posłańcy z poleceniem. To, co powiedzieli, w całości brzmi tak: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, zabrany od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście go wstępującego do nieba”.
Myślę, że zdanie to ważne jest dla całych Dziejów Apostolskich, ponieważ ono znaczy:
Historia z Jezusem nie zakończyła się. Ona trwa dalej! Ewangelista Łukasz opisuje ją w następnych rozdziałach.
Łukasz mógł to wszystko opisać krótko i zwięźle, jak inni Ewangeliści, jak na przykład Marek. Jednak nie, Łukasz kontynuuje, by powiedzieć: Ta sprawa toczy się dalej. To nie jest koniec, lecz nowy początek. Znaczące było też to, co paru przyjaciół Jezusa, którzy stali tu bezradnie i patrzyli, – co oni w przyszłości będą czynić. To jest „Ewangelii część druga!”
Naturalnie, że wcale nie wygląda to na bardzo obiecujący, nowy początek. To pożegnanie było bolesne. Po Golgocie, oni znowu musieli przeżyć takie bolesne rozstanie. To było trudne. Gdzie tu było jeszcze miejsce na nadzieję?
To samo przeżywamy też w naszych kościołach i wspólnotach. Ja, w każdym razie tak to odczuwam. Stoimy tu i myślimy, jak powinno być dalej. Czasami przygnębieni, czasami bez głowy, bez pomysłu, czasami rozczarowani, niezgodni, skłóceni. Próbujemy powiedzieć:
„Znamy to. My też nie wiemy, gdzie to ma prowadzić. Brakuje nam wizji”.
Tak, to wszystko, co nam Jezus zostawił, wydaje się bardzo niedoskonałe.
Francuski teolog, Alfred Loisy, tak to wyraził: „Jezus obiecał królestwo Boże- a przyszedł kościół!”.
Deprymujące? Nie tylko. Musimy przyznać, że ten, który stoi z tą diagnozą teraz sam, to rzeczywiście jest biedny. Jest, jak uczniowie w dzień Wniebowstąpienia. W tym momencie jednak, kiedy my na tę niedoskonałość odpowiemy i kryzysowi stawimy czoła- wtedy otrzymamy pomoc. Jest to pomoc, która teraz rzeczywiście może nadejść.
Naturalnie, każda zewnętrzna forma kościoła i wspólnoty wciąż może być niedoskonała, ponieważ kształtują ją ludzie. Jednak, w tych niedoskonałych strukturach, z tymi niedoskonałymi ludźmi, wciąż jeszcze działa Jezus. On działa wciąż na nowo, przez swego Ducha. Przez ludzi, którzy są przez tego Ducha natchnieni.
To jest to, co uczniowie w następnym okresie przeżywali. Najpierw była to obietnica:
„Otrzymacie moc Ducha świętego i będziecie moimi świadkami”. Potem, w następnych rozdziałach słyszymy, jak tych 12 przygnębionych, bez orientacji i planu- otrzymało siłę z zewnątrz, na którą wcale nie liczyli. Jezus, więc dotrzymał słowa, nie zostawił ich sierotami. Po wniebowstąpieniu nastąpiło zesłanie Ducha świętego. Po Jezusie zstąpił Duch święty.
Zatem, teraz jest jasne, jakie święto dzisiaj obchodzimy. To jest święto „przejściowe”, między Wielkanocą, a Zesłaniem Ducha świętego. Jest to święto, które wskazuje nam, że wszystko nadal trwa. Jezus żyje nadal. On nam pokazuje, że niebo znowu jest otwarte, także dla nas. On idzie tam przed nami. Jest to powód, by świętować.
Teraz będzie możliwe, by uczniowie realizowali swoją misję:
„Wy będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i całej Judei i Samarii i aż po krańce ziemi”.
To dotyczy też każdego z was. Nie każdy z nas, musi to robić „aż po krańce ziemi”. Możecie wybrać swoje miejsce zamieszkania. Każdy przecież zna dobrze swój teren.
To nowe zadanie i nowy dar. Bóg nie daje tego jednego bez tego drugiego. Dar i zadanie są nierozdzielne. Potem mówi do nas Jezus, jak w jednej przypowieści: „Działajcie, aż przyjdę znowu!”. Dlatego też, ta wypowiedź posłańców: „Dlaczego tak tu stoicie? Jest przecież tak dużo do zrobienia!”. Tak, jest czas, by patrzeć w górę, skąd możemy oczekiwać wszystkiego. Jest też czas, by patrzeć z nadzieją do przodu, dokąd prowadzi was Jezus.
Królestwo Boże na ziemi rozpoczęło się od tego dnia, kiedy Jezus opuścił ziemię. On pożegnał się, by później być obecnym przez swego Ducha. Duch święty sprawił, że gapiący się i stojący apatycznie uczniowie, stali się kamieniem węgielnym dla światowej wspólnoty Kościoła. Stało się tak, chociaż działali tu bardzo niedoskonali ludzie. Jezus jednak wiedział o tym wówczas, pomimo tego zawierzył swoim ludziom, uwierzył w nich.
Opowiadano, że kiedy Jezus został zabrany do nieba, wtedy przyszli do Niego aniołowie, którzy byli trochę zaniepokojeni i zapytali: „Co stanie się teraz ze światem, kiedy Ciebie już tam nie będzie? Kto będzie się o wszystko troszczyć?” Jezus odpowiedział: „Od tego mam swoich uczniów, którzy czynią to, co im powiedziałem”. To jednak nie zadowoliło aniołów: „Czy to wszystko? Nie masz innego planu?”. Jezus uśmiechnął się i odpowiedział: „Nie, innego planu nie mam”.
Zatem, nie ma żadnego planu B. To leży w naszych rękach. My powinniśmy wyruszyć z tym orędziem wniebowstąpienia. A orędzie to brzmi:
Chrystus króluje po prawicy Boga i On daje nam to, czego potrzebujemy. Podsumowując zatem: Wniebowstąpienie to nadzwyczajny, pełen otuchy i nadziei świąteczny dzień!
Amen.