Kazanie według Ewangelii św. Łukasza 11,14-23

Kategoria: Opublikowano: 2 stycznia, 2019

Autor: Pastor Roland Herrig
12.11.2017 wspólnota kościoła w Sebnitz

Ciężka choroba

Drogie siostry i bracia, przed tygodniem, po długiej przerwie, powitałem was i odprawiłem z wami pierwsze nabożeństwo, tu w Sebnitz. Dzisiaj znowu jestem z wami i muszę wam powiedzieć coś, co jest dla mnie okropne: Będzie to być może moje ostatnie nabożeństwo, które, jako pastor tu odprawiam.

Przed czterema dniami usłyszałem diagnozę: Mam na trzustce złośliwego guza, który rozprzestrzenił się także na wątrobę. Teraz wiem, dlaczego przez ostatnie tygodnie miałem bóle i nie miałem energii do pracy. Jutro idę do szpitala, a potem zobaczę, co dalej.

Dzisiaj mamy mówić o demonach. Po ostatnich dniach i tygodniach, wiem już, że one istnieją: Władze ciemności, które chcą wciągnąć cię do otchłani, które chcą cię pokonać, które chcą zniszczyć twoje życie, nawet za cenę tego, że same przy tym zginą. Tak, jak złośliwy guz: fałszywe życie, które wypiera prawdziwe, niszczy, zżera, by na końcu je pokonać.

Tak, jak demon strachu i zwątpienia, który zabiera ci grunt spod nóg, ponieważ musisz zrezygnować ze swoich planów i marzeń. Teraz, ty musisz stawić czoła przemijaniu i śmierci, które do tej pory odsuwałeś na dalsza przyszłość. Ty, teraz współczujesz tym, którzy wokół ciebie cierpią i boją się, ponieważ cię kochają.

Tu jest demon gniewu, złośliwości i cynizmu, kiedy będziesz zły na lekarz, że cię niewystarczająco szybko i dokładnie zbadali- tak to odczuwasz. Kiedy innym wokół ciebie pozwalasz odczuwać ich bezsilność i zaczynasz żartować z ich bezradności, chociaż przecież sam jesteś bezsilny i bezradny.

Lub też jest to demon wrażliwości na ból i użalania się nad sobą. Uważasz, że jesteś najbiedniejszym i najbardziej godnym pożałowania człowiekiem na świecie. Ty, zrobiłeś tak wiele dobrego, przecież głosiłeś Słowo Boże, pomagałeś ludziom, ty, przecież nie zasłużyłeś na taki los.

Czasami też jest to demon samooskarżenia. Przecież, ty nie zrobiłeś wszystkiego, nie wykorzystałeś wystarczająco swojego czasu, nie ulepszyłeś dalszych talentów i darów, za dużo zatrzymałeś dla siebie, za mało rozdałeś. Teraz jest już za późno.

I jest tu jeszcze niemy demon, duch oniemiały. Ty chcesz po prostu ukryć się w jakiejś dziurze i z nikim nie rozmawiać. Ty się wstydzisz. Jest to dla ciebie nieprzyjemna sytuacja.

Bardziej jednak, niż u siebie, demona tego spotykasz u innych. Oni nie wiedzą, co powinni powiedzieć. Oni nawet oddalają się, kiedy ich naprawdę potrzebujesz.
Nie jest to moje doświadczenie, ale przeżyli to inni, których znam. Niektórzy mówią, a pomimo tego pozostają niemi, ponieważ mówią bez sensu, nie nazywają rzeczy po imieniu.
„O śmierci jeszcze nie rozmawiamy”- poinformował mnie lekarz. Tak, może to jeszcze nieaktualne (śmierć), ale kiedy, kiedy mamy zacząć o tym rozmawiać?

Kiedy umrę? My, mamy takie przyzwyczajenie, by tego, co złe, nieprzyjemne nie dotykać, nie wypowiadać. Lecz, my musimy raka nazywać rakiem, strach strachem, a śmierć, śmiercią, a diabła, diabłem.

„Jezus wyrzucił złego ducha z tego, który był niemy. A, gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić, a tłumy były zdumione”.

Nazwałem niemego demona duchem oniemiałym. To nie jest całkiem w porządku. Są też dobre oznaki oniemienia, te nazywamy nie niemotą, lecz milczeniem. Niemota jest wtedy, kiedy nie zostanie powiedziane to, co musi być powiedziane. Kiedy będzie się mówiło, ale rzeczy nie będą nazywane po imieniu, kiedy będzie się tylko paplało i kłamało.

Milczenie to coś innego: Milczenie to mowa bez słów, lub też słuchanie słów drugiego.

Przyjaciele Hioba przyszli do niego i milczeli z nim przez tydzień. Dopiero, kiedy zaczęli mówić, zaczęło być źle, ponieważ mówili fałszywie, ustami demona.

Jezus wyrzucił niemego demona. Jest to logiczne, ponieważ Jezus jest Słowem, nie niemotą. Jezus jest Słowem Bożym, który oddaje głos prawdzie. Jezus jest Słowem Bożym, które pokonuje nasze nieme milczenie, ono przezwycięża nasze puste i fałszywe słowa. Bóg przychodzi na świat i mówi, a przez swoje słowa, wyrzuca demony. Tam, gdzie Jego Słowo dochodzi- tam jest królestwo Boże.

Ponieważ tak jest, dlatego powiedziałem: Muszę nazywać rzeczy po imieniu, nie mogę owijać w bawełnę, nie mogę przemilczać, nie mogę się fałszywie pocieszać, jeśli chodzi o to, co mnie dotyczy i co dotyczy moich demonów.

Tam, gdzie demony nazywamy po imieniu, tam ich moc jest prawie pokonana. One chcą byśmy byli niemi. One chcą byśmy stracili nadzieję, one chcą nas uczynić złymi. One chcą byśmy zwątpili w moc Bożą i w Bożą miłość. One chcą nas uśmiercić.

Jednak, ktoś kiedyś przyszedł. Ktoś, kto mocniejszy jest, niż one. On, który jest Słowem i który mówi Słowo. Który sprawia, że my też dochodzimy do słowa. Jezus jest palcem wskazującym Boga, ponieważ Bóg przezwycięża śmierć, szatana, grzech, zwątpienie, strach.

„I jeśli Ja, palem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże”.

My, Ewangelię nazywamy „dobrą nowiną”. Potwierdzam to, potwierdzam to, jako pastor, że na końcu nie znajduje się straszna, okropna, zła wiadomość. Lecz dobra nowina: „Królestwo Boże przyszło do was”.

Ja, dzisiaj was proszę: Postawcie się po stronie Chrystusa! Postawcie się przeciwko demonom, przede wszystkim złej niemocie! Mówcie tylko dobre słowa, uczciwe słowa, słowa prawdy do siebie nawzajem! Mówcie w modlitwie do Chrystusa!
I jeszcze, proszę, módlcie się za mnie, za moją żonę, za moich rodziców i dzieci.
Powiem jeszcze słowami Luthra: By zły wróg nie miał nad nami żadnej władzy!