Kazanie według Ewangelii św. Łukasza 12, 15- 21
Kategoria: Opublikowano: 25 kwietnia, 2018Autor: Pastor Rüdiger Thurm (kościół ewangelicki)
04.10.2009 w ewangelicko- luterańskim kościele fundacyjnym w Bielefeld- Schildesche
Niedziela dożynkowa (święto plonów)
Droga wspólnoto!
Symfonia święta plonów ma zdumiewające brzmienie:
W święto plonów wybrzmiewa pieśń ptaków pod niebem, brzmi chwała całego stworzenia: Ojciec niebieski troszczy się o nas. Brzmi pieśń pochwalna dla Stworzyciela, który wszystkim wspaniale kieruje. Zdziwienie, zdumienie, chorał w najwyższej tonacji o cudownych dziełach Bożych, o nieopisanej mądrości stworzenia, o pełni i bogactwie Jego darów. Piękności kwitnących w polu lilii, o obfitości dóbr, dzięki którym żyjemy i to dobrze żyjemy. Nie tylko dóbr zabezpieczających nasze życie, lecz dających życie w pełni. Dzięki darom Bożym posiadamy obfite, bogate w dary życie.
Chwała stworzeń: Jeśli słyszę na niebie ptaki, jeśli rzeczywiście im się przysłucham, wtedy jestem przekonany, że one pozostają w harmonii ze swoim Stwórcą, że one są szczęśliwymi stworzeniami. Nie orzą i nie sieją, ale wyśpiewują na cześć, że Ojciec niebieski je przecież żywi. One chwalą Boga sercem i dziobem, wszystkim co mają; śpiewają i obwieszczają na ziemi, że w Niebie jest dobry Bóg.
Każdy ptak swoim głosem: wiwatuje i wydaje radosne okrzyki- słowik, kos- śpiewają pieśni pochwalne, gołąb- grucha, kury- gdaczą, kruki, wrony- krakają. Ptaki na niebie przekazują nam coś z lekkości sensu, coś z życia harmonii ze stworzeniem i Stwórcą. Jezus nam je prezentuje- jako przykład dla bezwarunkowego zaufania Bogu, jako przykład wiary, która oczekuje tylko prawdziwie i wyłącznie swojej pomocy od Boga i od niczego innego, tym bardziej nie od własnej pracy i wysiłku.
„Przypatrzcie się im (mówi Jezus), ptakom- one nie orzą i nie sieją i nie zbierają, nie mają spichlerzy i piwnic, a Bóg je przecież żywi”.
Być choć raz jak ptak, latać, być w harmonii i raz być niesiony przez łagodny powiew, być lekkim jak piórko, raz wspólnie śpiewać i temu Najwyższemu wyśpiewać pieśń pochwalną w najwyższych tonach.
Być ptakiem pod Bożym, wolnym niebem. Blisko słońca, całe lato podążać za słońcem w południowe strony, gdy nastanie jesień.
Przez całe życie chwalić pieśnią Pana i pewnego późnego wieczoru spaść z nieba jako mały, nasycony życiem wróbelek. Spaść nieżywym nie głębiej niż w Boże ręce, które zna każdy ptak.
Nie troszczcie się. Co za lekkość sensu leży w tej melodii.
To jest ta melodia dożynkowa i ta melodia, która rozbrzmiewa w Ewangelii św. Łukasza w rozdziale 12: Zaproszenie do bezgranicznego zaufania Bogu, do odkrycia wdzięczności jako odważnego sopranu i nieustannej kantaty całego życia, wdzięczności, melodii, która nas wciąż na nowo porusz i dotyka i uszczęśliwia. (Krótka przerwa).
Święto plonów to symfonia. I tu jest jeszcze więcej tonów, inne brzmienia. Ta głębia w tej symfonii powoduje gęsią skórkę…
Jezus opowiada o ptakach na niebie i o liliach w polu. A jednocześnie w tej samej chwili pozwala współbrzmieć innej perspektywie, rozpoznać ważny punkt:
Rozdział 12- sty w Ewangelii św. Łukasza, co za dramatyczny rozdział!
Jest tu bogaty gospodarz, człowiek pośrodku dobrego stworzenia, człowiek z wadami, troskami i przemyśleniami, mądry inżynier i ten, który planuje, mierzy i kalkuluje swoje potrzeby, pełnomocnik zabezpieczenia całego stworzenia.
Co to za melodia! Kompozytor tego brzmienia dożynkowego dał z siebie wszystko. On nie unika także ciemnych, głębokich tonów, on pozwala współbrzmieć przepaści, przepaści nad, którą zbudowane jest nasze życie. Śmierci, jako granicy życia, która to wszystko stawia pod znakiem zapytania. Jezus przedstawia nam tego gospodarza jako postać: Buddenbrook (cieszący się powodzeniem przedsiębiorca z powieści T. Manna), dominus providebit, człowiek czynu, ktoś kto dąży za sukcesem
I go osiąga, nie boi się inwestować.
Człowiek mądry, troszczący się o przyszłość, który rozpoznaje możliwości, który kalkuluje, który potrafi wykorzystać swoje środki. Który po wykonanej pracy mówi do siebie te piękne słowa, nazbyt ludzkie słowa. (Widzę go jak rozsiada się w wygodnie fotelu, wykłada nogi, odsuwa teczkę z aktami na bok i w poczuciu dużego szczęścia, rozkoszując się tym momentem, tak mówi): „Droga duszo, ty masz duże zapasy na wiele lat: bądź teraz spokojna, jedź, pij i nie lękaj się niczego!”- „Już osiągnąłeś swój cel” -mówi jego wewnętrzny system nawigacyjny, nasz ludzki program podstawowy. Emerytura jest zapewniona.
Ale ten bogaty gospodarz zapomniał, że jego życie zbudowane jest nad przepaścią, jak życie wszystkich ludzi. Jego życie tylko o włos jest oddalone od śmierci, że to tylko wąska krawędź, która w każdej chwili może pęknąć i akurat właśnie teraz pęka. Tsunami, które burzy nasz ziemski raj (patrz data kazania): „Ty głupcze, mówi bóg, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie, komu więc przypadnie to coś przygotował?!”.
Śmierć jest w planie, jest wkomponowana w święto plonów, największy egzamin życia, nawet właściwie najważniejszy temat życia: Jak możemy właściwie żyć w obliczu śmierci?! To temat tabu naszego codziennego dobrobytu: cieszcie się życiem, jedzcie , pijcie, bądźcie radośni, tak długo jak żarzy się lampka, ponieważ jutro będziecie martwi.
Jezus opowiada krótką historię całego życia i nie uchyla się od najmocniejszych, dramatycznych zwrotów, by Jego orędzie wywarło na słuchaczach określony skutek; śmierć stawia pytanie o sens waszego życia: „Dzisiaj w nocy zażądają twojej duszy!” I tak też się stało.
Co za święto plonów! Jakie będę miał zbiory w obliczu śmierci?! Naraz będzie nam zimno i nieprzyjemnie w naszym przyzwoitym świecie dobrobytu. Symfonia święta plonów nie nadaje się do kołysania w takt muzyki.
Tak dobrze przecież się tu urządziliśmy, większość z nas, nasi znajomi, przyjaciele ci, którzy czują się bezpiecznie w swoim siodle.
Jednak to brzmienie święta dożynkowego uczy nas: że nie ma żadnego zabezpieczenia, żadnego spichlerza z ziarnem, żadnego lekarza, adwokata. Nikt i nic nie może nas ochronić od tych ostatnich pytań. Nikt nie może nas zastąpić, gdy zażądają naszej duszy. Nic nie jest pewne. Nic nie jest tak pewne jak sama śmierć. Ona kosztuje życie, domniemane bezpieczeństwo, pochłania nasze profity, redukuje naszą emeryturę do zera, bierze ze sobą wszystko, a my nie weźmiemy nic.
„Tak, tak może się stać”, mówi Jezus. Tak prosto kończy się historia o bogatym gospodarzu. Tak może się stać. W symfonię dożynek wkomponowana jest otchłań, przepaść, mroczny zmierzch bożków. Koniec fałszywych bożków, sąd dotyczy mamony i wszystkich jej twarzy (masek).
Tak może się stać, mówi Jezus do tego, który gromadzi sobie skarby- a u Boga nie jest bogaty.
Panie, daj nam codzienny chleb.
Pomóż ,gdy nasze życie jest zagrożone
ponieważ nasz syty sens życia zapomina,
że Ty jesteś dawca chleba.
Ty dajesz nam nasz codzienny chleb
Pozwól, byśmy byli gotowi w potrzebie
dzielić się z innymi, tym co nam dajesz.
Twoja jest ziemia, która nas żywi.
Panie, Ty jesteś naszym chlebem codziennym.
Ty dajesz nam siebie w twojej śmierci.
Wielbimy Ciebie i dziękujemy Ci. Bowiem
Żyjemy z twojej miłości.
(Edwin Nievergelt , szwajcarski muzyk kościelny)
Amen.