Kazanie według Ewangelii św. Łukasza 15, 1-7 Zaginiona owca

Kategoria: Opublikowano: 25 kwietnia, 2018

Autor: Pastor na emeryturze Peter Berner (kościół ewangelicki)

21.06.2015 kościół św. Tomasza w Ebingen

Nabożeństwo z obrzędem chrztu

 

Trzy opowiadania

 

Sentencja chrztu: Psalm 91,11

(10- letnia dziewczynka Monika z 4 klasy szkoły podstawowej wyraziła życzenie, by się ochrzcić. Po obrzędzie koleżanki i koledzy z klasy śpiewają jej i składają życzenia. Między czasie śpiewa chór Gospel do, którego należy mama Moniki).

 

  1. Opowiada owca

 

Przyznaję, byłam lekkomyślna. Szliśmy całym stadem przez zieloną łąkę, było tak dużo do jedzenia. Byłam na zewnątrz stada i stałam bezpośrednio przy skarpie, gdzie było strome zbocze. Na dole zobaczyłam duży krzak kolorowych ziół, które też cudownie pachniały. Parę moich towarzyszy ze stada wołało: chodź szybko, idziemy dalej. Ja jednak chciałam koniecznie dostać się do tych ziół. Zrobiłam parę kroków w dół skarpy i nagle osunęła się ziemia pod moimi nogami, a ja zjechałam  w dół. Szybko próbowałam się wspiąć, ale tylko ślizgałam się. Wtedy się przestraszyłam i zaczęłam krzyczeć: pomocy, zabierzcie mnie stąd! Ale nie usłyszałam odpowiedzi, moje stado było daleko.

Stałam tu zagubiona i samotna.

 

Co mam zrobić? Chciałam znowu być ze swoją trzodą. Zaczęłam biec wzdłuż skarpy. Miałam nadzieję, że znajdę drogę, by znowu wejść na górę. Jednak schodziłam tylko coraz głębiej w dół. Potem doszłam do gęstego lasu. Wreszcie znalazłam jasne, ładne miejsce. Nic mi to nie dało, bo chciałam przecież z powrotem do moich towarzyszy. Robiło się późno i ciemno. Patrzyłam w górę, chciałam zobaczyć gdzie jest słońce. I co zobaczyłam? W górze krążył orzeł. O Boże- pomyślałam- czy on się na mnie rzuci? Pozostanę lepiej tu wśród licznych drzew, żeby tylko nie przyszło żadne złe zwierzę! Powoli zaczynało się ściemniać. Czy muszę tu spędzić noc?

 

Nagle coś zaszeleściło. Ujrzałam dwoje oczu wpatrzonych we mnie. Pomocy, wilk! Pochyliłam się, by nic nie widzieć. Wtedy poczułam jak coś mnie liże po głowie, miękki, mokry język głaszcze moje czoło. Co to było? To nie był wilk. To był pies pasterski. Głośno zaczął szczekać i wtedy nadszedł jego Pan. On także głaskał mnie, mówił ciepło i pocieszał mnie. Potem wziął mnie na ramiona i poszed. Byłam uratowana!

 

Ale gdzie zabrał mnie Pan? On wcale nie szedł do zagrody owiec, lecz do swojego domu. Zostawił mnie w ogrodzie, Jego pies się ze mną bawił. Potem przyszli sąsiedzi.

I dzieci sąsiadów też się ze mną bawiły, nie przestawały mnie głaskać. Sąsiedzi siedzieli, jedli i pili wino. Pan domu był bardzo szczęśliwy. Mówił: „Cieszcie się ze mną! Ponieważ odnalazłem owieczkę, która się zgubiła- Bogu dzięki, że ją znaleźliśmy”. Oni śpiewali wiele pięknych pieśni, ale najszczęśliwsza ze wszystkich byłam ja. Byłam zagubiona i zostałam odnaleziona- nie ma nic piękniejszego. Byłam błoga.

 

  1. Opowiada dziecko

 

Nazywam się Aischa. U nas była wojna. Codziennie musieliśmy uciekać daleko od wsi i ukrywać się pod ziemią, ponieważ zrzucano bomby. Dopiero wieczór mogliśmy wracać do domu. Na szczęście nasz dom nie był jeszcze uszkodzony. Dużo sąsiadów nocowało u nas, bo ich domy były zburzone.

 

Pewnego razu moi rodzice powiedzieli, że musimy uciekać póki nie jest jeszcze za późno. Długo jechaliśmy na ciężarówce, aż do miasta. Tam biegliśmy ulicami, aż dotarliśmy do morza. Stał tam stary statek. Było na nim już pełno ludzi, ale my też chcieliśmy się na ten statek dostać. Było strasznie ciasno. Mój ojciec musiał oddać wszystkie oszczędności pewnemu mężczyźnie, który to organizował. Potem statek wypłynął. Wkrótce zaczął się kołysać i przechylać. Dużo ludzi wymiotowało i strasznie śmierdziało. Bogu dzięki mnie nic nie było, bo już dawno nic nie jedliśmy. Potem nadeszła gwałtowna burza i wszyscy ze strachu krzyczeli.

Myśleliśmy, że statek zostanie rozbity, ale burza przeszła.

 

Dalej przenieśliśmy się na duży statek. Zapowiadało się dobrze. Mogliśmy wreszcie coś wypić i otrzymaliśmy coś do jedzenia. Przybyliśmy do pewnego kraju. Nikogo nie rozumieliśmy. Zawieziono nas do pociągu i znowu długo jechaliśmy aż do następnego kraju. Ludzie mówili:

To są Niemcy. Tam dostaliśmy się do miasta, gdzie znajdował się obóz dla uchodźców Messstetten.  Mieliśmy tam pozostać tak długo, aż znajdą dla nas miejsce naszego stałego pobytu. Dostaliśmy tam nowe ubrania. Mogliśmy też wyjść do miasta, gdzie na wystawach sklepowych oglądaliśmy wiele pięknych rzeczy, których wcześniej nigdy nie widziałam. Ale nie rozumieliśmy co ludzie mówili. Niektórzy patrzyli na nas nieżyczliwie i przechodzili na druga stronę ulicy.

 

Parę dni później przyszła do nas ze szkoły grupa dzieci. Mówiły, że są z sąsiedniego miasta, Ebingen. Zabrały nas do zoo i na plac zabaw. Była z nami także tłumaczka, byśmy mogli się porozumieć. Dzieci podawały nam rękę i mówiły: „Grüss Gott” (Pozdrowienie Boga). Tłumaczka mówiła, że to jest Allah i one w Jego imieniu nas pozdrawiają.

 

Już wiele tygodni jestem oddalona od mojej ojczyzny. Jest mi smutno, że nie ma przy mnie mojej dużej rodziny i mojej przyjaciółki. Trochę radości po raz pierwsz przeżyłam z tymi dziećmi z Ebingen.

Teraz mogę już sama powiedzieć: Grüss Gott!

 

  1. W przedsionku nieba

    Spotykają się Archanioł Gabryel i Lucyfer

 

Lucyfer:

Gabrielu, dlaczego tak się śpieszysz. Dokąd idziesz?

 

Gabryel:

Naturalnie, że na ucztę. Na ucztę radości. Kochany Bóg przecież zaprosił. Ty nie idziesz?

 

Lucyfer:

Z czego też Bóg się raduje? To co dzieje się na świecie nie może być powodem radości Boga, najwyżej diabła. Wojny, przestępstwa, ucieczka ludzi ze swoich domów i ojczyzny- tylko zło, gdzie nie spojrzysz- tylko zło.

 

Gabriel:

Wiem, ale dziś Bóg się raduje. Ma nawet trzy powody, by się radować. Jednym z nich jest historia o zagubionej owcy, która została przez swojego Pana odnaleziona. Ty przecież ją słyszałeś.

 

Lucyfer:

Ach, coś takiego! Ze względu na tę owieczkę robić taki cyrk!

Za taki wybryk! I jeszcze On się z tego cieszy!

Wiesz, co ja bym zrobił? Ja cieszyłbym się z moich 99 owiec, które mi pozostały i bardziej bym na nie uważał. Ale ta jedna, ona nic nie znaczy!

 

Gabriel:

Widzisz, taki jesteś. I tak właśnie się dzieje w tym złym świecie. Tam każdy myśli tylko o sobie i o swoim majątku.

Bóg jest jednak inny. Jemu chodzi o każdego z osobna, przede wszystkim troszczy się o zagubionego, na którego nikt nie zważa. I Jego posłaniec, Jezus z Nazaretu myśli tak samo. Oni wstawiają się właśnie za tymi zagubionymi.

 

Lucyfer:

A co jeszcze poza tym?

 

Gabriel:

Czy widziałeś dzieci uchodźców w Messstetten, jak one się cieszyły, gdy odwiedzili je uczniowie z Ebingen?

 

Lucyfer:

Tak, widziałem, ale nie zwracałem na to uwagi. Takie małe rzeczy wcale mnie interesują.

 

Gabryel:

Bóg jednak zwrócił na to uwagę. I z tego powodu bardzo się ucieszył. Dlatego też dzisiaj zaprasza na ucztę. Ponieważ powinno się zwrócić uwagę na to, że takie małe rzeczy i sprawy czynią ten zły świat trochę lepszym.

 

Lucyfer:

I co jeszcze?

 

Gabryel:

Dzisiaj w kościele św. Tomasza w Ebingen dziewczynka o imieniu Monika chce przyjąć chrzest. Ona ma 10 lat i chce należeć do Jezusa.

Lucyferze, ty znowu chcesz coś powiedzieć, ale bądź cicho! Wiem, że w twoich oczach jest to znowu mała, nieważna rzecz.

Dal Boga jednak to jest duża sprawa i on z tego powodu wyprawia specjalną ucztę radości.

I do mnie powiedział, ze ja jako jej anioł mam chronić ją na wszystkich drogach jej życia. Chcę to pilnie wypełniać.