Kazanie według Ewangelii św. Łukasza 24, 13- 33

Kategoria: Opublikowano: 26 kwietnia, 2018

Autor: Asystent pastoralny Florian Joos (kościół rzymsko- katolicki)

08.05.2011 w Szwajcarii

3 Niedziela Wielkanocy

 

Na podstawie historii uczniów z Emaus można ułożyć piękne, radosne wielkanocne kazanie. Gdyby tylko nie było tu tej dziewczynki Cloe, która przed tygodniem w wieku 13 lat odebrała sobie życie. Wszyscy byli zszokowani z powodu dobrowolnej śmierci tego dziecka i cofnęli się na Golgotę. Ja też się tak poczułem. Tydzień po Wielkanocy miałem uczucie, jakbym wrócił do Wielkiego Piątku- do właściwego początku historii o uczniach z Emaus.

 

Świadomie czy nieświadomie, czy chce się to tak interpretować czy też nie: wszyscy dotknięci żałobą idą przynajmniej kawałek ta drogą w kierunku Emaus. To, jak daleko każdy dojdzie jest sprawa otwartą. W każdym razie: niemożliwe jest pozostać pod krzyżem. Tego nikt nie wytrzyma.

 

Widziałem wiele młodych ludzi na tej drodze w sytuacji Wielkiej Soboty:

 

Oni płakali, pocieszali się i obejmowali. Twardzi chłopcy wylewali łzy i pozwalali się obejmować. Łzy żałoby zdjęły maski udawania. Nie widziałem żadnej dziewczyny i żadnego chłopca, którzy w tej sytuacji byli sami, oni trzymali się razem. A jednak wszyscy w jakiś sposób byli sami- z pytaniami bez odpowiedzi. Myślę, ze ten czas potrzebuje otwartych uczuć i otwartych pytań. Tu nie potrzebna jest mowa, tu potrzeba płaczu i żałoby.

 

Wielu stoi teraz, tydzień po tym, kiedy to się stało, być może w tym miejscu, gdzie Kleofas i jego przyjaciel opuszczają miasto. Także ci dwaj są razem w drodze i oni także są sami ze swoimi pytaniami. Uczniowie w tym miejscu zaczynają rozmawiać. I to też przeżyłem: Młodzi ludzie zaczynają szukać powodów, zadają pytania. Łzy i dyskusje przeplatają się nawzajem.

Lecz oni nie byli całkiem samotni i opuszczeni. Dołączyli do nich: nauczyciele, duszpasterze, rodzice.

 

W środę odbyło się nabożeństwo pogrzebowe. To była wzruszająca, podniosła uroczystość. Kościół pełen był młodzieży i dorosłych. Wszyscy połączeni wspólną żałobą i smutkiem. Były zdjęcia Cloe, teksty i jej ulubione fragmenty muzyczne. Uczniowie- koledzy i przyjaciele wspominali wspólne przeżycia. Ojciec i brat opowiadali fragmenty z jej życia.

A wciąż pomimo wszystko jesteśmy razem jakoś sami.

 

Aż do Ewangelii.

 

Można było też to pominąć. Także bez tych starych tekstów z Biblii wszyscy by mówili, że to było podniosłe, uroczyste nabożeństwo, które zrobiło dobrze, pocieszyło.

 

Dokładnie tak jak uczniom z Emaus dobrze zrobiłoby te 12 km wspólnej drogi- bez owego tajemniczego dzielenia chleba.

 

Na końcu drogi powiedzieliby do tego obcego:

 

„Dobrze nam zrobiło, że opuściliśmy miasto, gdzie ten cały obłęd miał miejsce.

 

To była też prawdziwa pociecha dla nas rozmawiać z tobą, dzięki bardzo!”.

 

Ale potem doszedł ten tekst, ta Ewangelia. Słowa te przyszły jak z innego świata. Jezus przyszedł przez zamknięte drzwi do samotnych uczniów. I jednym słowem pochodzącym z jego ust zmienił się cały świat: „pokój z wami”.

 

Pokój waszej żałobie, pokój waszemu bólowi i waszemu lękowi, pokój waszej winie i waszej klęsce!

 

To słowo pokoju jest dlatego rzeczywiście skuteczne i uwalniające, ponieważ pochodzi z innego świata, z ust Ukrzyżowanego, Zmartwychwstałego, z serca Boga. Słowo to jest skuteczne i uwalniające, ponieważ ono jest bezwarunkowe i ostateczne. Ludzie mogą sobie dzisiaj życzyć pokoju, a jutro wzajemnie mogą się mordować. Pokój, który zapowiada nam Zmartwychwstały jest nieskończony, ostateczny i absolutny. Pokój ten jest bazą dla nas chrześcijan. Ten pokój to podłoże na, którym tworzymy nasze życie. To podstawowy kolor, który naszemu życiu i naszemu cierpieniu nadaje jasny ton.

 

Uczniowie z Emaus w drodze słuchają tego obcego. Ktoś z zewnątrz przynosi jasność, to co oni przeżyli przedstawia w innym świetle, otwiera im oczy. To jest właśnie nasze zadanie. Tę służbę możemy spełniać nawzajem dla siebie. Rodzice rozmawiają ze swoimi dziećmi, nauczyciel z uczniami, duszpasterz z tymi, którzy mu zaufali. Doświadczenie życiowe poszerza spojrzenie, lepsze wykształcenie pozwala rozpoznać związki i połączenia, posortować myśli, na pewne pytania znaleźć odpowiedzi. Uczucia będą ostrożnie zbadane, a potem spojrzenie skierowane w przyszłość. To jest służba, zadanie nierozpoznawalnego Jezusa dla jego przyjaciół. To jest też nasza służba, którą my możemy i powinniśmy sobie nawzajem ofiarować – w duchu i pokoju Jezusa.

 

Ci trzej przychodzą do Emaus. Dwóch uczniów prosi nieznajomego, by z nimi został. W tekście czytamy wyraźnie, że Jezus tylko tak czynił, jakby chciał iść dalej. On ich prowokował, czekał na ich reakcję. Chciał wiedzieć czy są zadowoleni z kompetentnej pociechy człowieka dla człowieka, czy też oczekują czegoś więcej? Czy teraz pozostaną w miejscu czy będą szukać dalej?

 

Oni proszą go, by pozostał: „Nie idź Panie, ma się już ku wieczorowi”. I tym samym myśleli: jeśli pójdziesz, będzie u nas ciemno! Jeśli odejdziesz, wtedy znowu nadejdą pytania i zwątpienia. I być może wygaśnie ogień, którego żar ogarnął nas na krótką chwilę. My sami swoimi siłami nie możemy go podtrzymać.

 

I Jezus pozostaje. On pozostaje też i dzisiaj:

 

Ze swoim pokojem,

 

ze swoim duchem miłości,

 

ze swoim słowem z innego świata

 

i z chlebem, którym On sam jest.

 

Nasza wiara w Zmartwychwstałego nie jest z tego świata.

On daje nam więcej, nieskończenie więcej, wszystko to, co ten świat ma nam do zaproponowania.

 

Amen.