Kazanie według Ewangelii św. Marka 4, 3- 9
Kategoria: Opublikowano: 13 marca, 2019Autor: Pastor Joachim Wehrenbrecht
09.04.2017 Kościół ewangelicki św. Marka w Wehrenbrecht
Wzrastać i dojrzewać
Drogie konfirmantki i konfirmanci!
„Wy jesteście dobrzy!”
Stworzył was Bóg i obdarzył swoimi darami.
Bóg uważa was za dobrych.
„Wy jesteście dobrzy!” Możecie w to uwierzyć? Czy czujecie to?
Gdy się w to wierzy, wyzwala to siły i dodaje pewności siebie.
„Wy jesteście dobrzy!”
„Ja jestem dobry?”
Jednak, są tu myśli, które kwestionują, negują. To są też „dogmaty”.
One mogą wszystko zepsuć.
One pobudzają złe uczucia i są podobne do zasiewu, które nie wschodzi.
Oto trzy dogmaty, które uniemożliwiają to, że mogę wierzyć, że jestem dobry.
1. Nie jestem wystarczająco lubiany.
My, ludzie chcemy być dobrze postrzegani. Kiedy mamy poczucie, że inni nas nie lubią,
wtedy nie czujemy się dobrze, wtedy czujemy się niepewnie.
Ciągle mamy za mało okazywania, że ktoś nas lubi, szczególnie dotyczy to naszych przyjaciół.
Jak oni nam to okazują?
Wtedy, kiedy się nami zajmują, kiedy z nami rozmawiają, kiedy spędzają z nami czas,
kiedy mamy poczucie, że jesteśmy dla nich kimś ważnym.
Jesteśmy spragnieni kontaktu z drugimi. Bardzo ważny jest dla nas Whats App, dla was też i
dla wielu dorosłych. Ciągle sprawdzamy, kto pisze i czy jeszcze jestem obiektem
zainteresowania. Czy dobrze o mnie będą pisać?
Już od 2 godzin nikt się nie odpisywał. Co się dzieje?
My wszyscy potrzebujemy akceptacji. To jest normalne.
Jednak, my jesteśmy też podobni do zasiewu, który spadł na drogę. Otrzymujemy akceptację,
a w następnej chwili wszystko znika.
My często też nie wierzymy, że jesteśmy lubiani. Wciąż chcemy słyszeć o tym, czytać, by móc
w to „uwierzyć”.
Jednak, kiedy kontakt- i to tylko na krótki czas- przerwie się, nachodzą nas wtedy taki myśli:
Nikt mnie nie lubi. Nikt się do mnie nie odzywa, nie pisze.
Myśli te, nachodzą nas, jak ptaki i wydziobują całe poczucie akceptacji.
W jednej chwili czujemy się zagubieni i opuszczeni. Myślimy wtedy: Jestem po prostu
niewart tego, by być lubianym, wszystko jedno, jak się staram.
Jestem nie dość lubiany, to jest dogmat, który sam się spełnia. Nigdy nie jest wystarczająco
dosyć. To zdanie powoduje, że czujemy się mali i nieszczęśliwi.
Ty jesteś kochany! Ja będę kochany?
Bóg kocha cię takiego, jakim jesteś, – także z twoim strachem, że nie jesteś wystarczająco
lubiany.
2. Ja nie jestem wystarczająco dobry.
Nasze poczucie własnej wartości, można porównać do drobnego piasku na plaży, który łatwo
rozwiać. Lecz nasze obawy, zwątpienia są jak skały, mocne jak skały, od których wszystko się
odbija. Ta, mała roślina własnej wartości nie może wykształcić żadnych głębokich korzeni.
Jesteśmy bardzo podatni na opinie innych. Jeśli zmienia się opinia większości, nie odważamy
się jasno i wyraźnie powiedzieć naszego, własnego zdania. Nie jesteśmy stali w naszych
odczuciach. Ciągle porównujemy się z innymi, nie możemy tego zmienić, ciężko nam to
zmienić. Nasz perfekcjonizm, który napędza czas do coraz większych dokonań i dla którego
nie jest wystarczająco dobre. Ciągle powtarza: Ty nie jesteś wystarczająco dobry!
Jezus, w przypowieści mówi o tym, jak zasiew zostaje przez ziemię przyjęty, ale nie znajduje
tam oparcia, ponieważ podłoże jest za bardzo kamieniste.
Korzenie nie znajdują wody, zasiew, zatem obumiera.
Ten, kto nie ma oparcia w sobie, ten skłania się do tego, by ciągle porównywać się z innymi…
Oni mają ładniejsze ciuchy, gdybym takie miał, wtedy czułbym się lepiej! Inni lepsi są w
sporcie, muzyce, malarstwie, a ja tego nie potrafię. Inni mają więcej pieniędzy, lepiej
wyglądają, mają więcej szczęścia…
Ja się wstydzę. Nie jestem wystarczająco dobry. Ja na to nie zasłużyłem.
Jeśli tego ciągłego porównywania się z innymi nie zaprzestaniemy, to nasze poczucie własnej
wartości będzie niskie i coraz mniejsze. Wtedy, możemy nawet osiągnąć największy sukces,
ale jednak wewnątrz pozostaniemy „uschnięci”.
To wyczerpuje nas i przerasta, kiedy ciągle siebie popędzamy, albo jesteśmy popędzani, by
być ciągle dobrym, najlepszym. I nie dziwota, że wielu ludzi dzisiaj się wypala.
Jedyna droga, by odbudować zdrowe poczucie własnej wartości, to realistycznie przyjąć,
zaakceptować swoje talenty i słabości. My musimy z samymi sobą nawiązać przyjaźń i
zaakceptować siebie i swoje uczucia.
Ten dogmat: Ja, nie jestem wystarczająco dobry, jest katastrofalny w skutkach. On niszczy
każdą radość życia. On nas ogranicza, zniewala, przy czym, wolność jest wielkim darem
naszej wiary.
Ty jesteś dobry. Możesz w siebie wierzyć. Jesteś akceptowany.
Bóg uważa cię za dobrego, – nawet wtedy, kiedy ty siebie za takiego nie uważasz!
3. Ja nie jestem dosyć piękny.
Czy wiecie, jak wyglądają osty? To są kłujące, dzikie zielska, które szybko wyrastają w górę,
szybko się rozprzestrzeniają i zagłuszają wszystko inne, co obok rośnie.
Ja nie jestem piękny. Ten dogmat jest szeroko rozprzestrzeniony wśród dorastających
dziewczyn, młodych kobiet w średnim wieku i starszych kobiet, ale nie tylko kobiety nie
wierzą, że są piękne. Do tej grupy należy coraz więcej mężczyzn.
Czy potrafilibyście to zdanie: „Jestem piękny”, wypowiedzieć z głębi serca?
Zróbcie to teraz, każda i każdy z was. – Cisza-
Być może usunęliśmy z naszego życia Boga, który oczekuje od nas, byśmy wypełniali jego
wolę. Zamiast tego, służymy kultowi ciała, którego nigdy nie zadowolimy.
Niektórzy mogą mówić, np. ten, który nas kocha:
„Jesteś piękny”. Ale my nie będziemy wierzyć. Będziemy raczej uwielbiać ideały piękności, niż
rozwijać dobre uczucia w stosunku do naszego pięknego ciała. Kto dzisiaj nie jest piękny,
jest- tak wielu myśli- sam sobie winien. My dusimy się w naszym zniekształconym
postrzeganiu siebie i przedziale winy- przy ostach i kolcach przemysłu piękności i zdrowia.
Bardziej wierzymy im, niż własnemu ciału.
Wierzyć w Boga, Stwórcę, znaczy wierzyć w to, że jestem piękny! Mam piękne ciało!
Piękne są także bruzdy i zmarszczki. Nawet opryszczka może być piękna. Piękność pochodzi
od wewnątrz. Kto kocha, akceptuje siebie, jest piękny.
Dogmat: Jestem niewystarczająco piękny- jest bezlitosny. Fatalnym skutkiem tego jest to, że
my odrzucamy tych, którzy w naszych oczach są „brzydsi” od nas. My już nie widzimy ludzi,
jako całości. „Nie jestem piękny, jest najszerzej rozprzestrzenianą fake- wiadomością.
Ty jesteś piękny. Bóg uważa cię za pięknego. Bóg stworzył cię wspaniałym. Bóg uważa cię za
pięknego- nawet, jeśli ty nie akceptujesz swojego ciała.
…………………………………………………………………………………………………………………….
Mam dla ciebie dobrą wiadomość:
Ty jesteś dobry.
Bóg ma, co do ciebie dobre plany.
Dlatego błogosławimy ciebie w tym nabożeństwie. My wszyscy razem, byś odczuł:
Jestem kochany. Jestem dobry. Jestem piękny.
Tym błogosławieństwem dajemy wam wolność, byście żyli swoim życiem, byście się rozwijali,
byście znaleźli w sobie oparcie, odczuwali ufność i miłość i przekazywali to dalej.
Pocieszające i pełne nadziei jest to, że zasiew wschodzi, a wy swoje życie kształtujecie i
organizujecie, pomimo przeciwności.
Z pewnością w waszym życiu zdarzy się tak, że wasz zasiew spadnie na drogę, a wtedy
przylecą ptaki i rozdziobią go. Niekiedy, coś nie będzie miało w was oparcia, dlatego nie
będzie mogło wzrastać i dojrzewać, albo coś innego zostanie stłumione przez troski i
problemy.
Zawsze jednak, na nowo, będziecie się rozwijać i żyć tym, co Bóg wam ofiarował.
To będzie was żywić i innym będzie przynosić radość.
Uczniowie Jezusa, tę dzisiejszą przypowieść nie zrozumieli od razu. Nie jest koniecznością, by
wszystko od razu zrozumieć, ale jedno jest ważne- powiedział Jezus: Słuchajcie dokładnie.
Otwórzcie wasze uszy i serca, abyście usłyszeli dobre Słowo Boże i zachowajcie je, jak skarb,
który wzejdzie sam z siebie.
Bóg ma wobec nas dobre plany.
„Wy będziecie kochani.
Jesteście piękni.
Jesteście dobrzy”.
Amen.