Kazanie z okazji ślubu na podstawie Ewangelii św. Marka 4, 35- 41

Kategoria: Opublikowano: 4 listopada, 2019

Autor: Diakon Horst Dany
18.07.2017 Bazylika św. Kastora, Koblenz

Droga Michele, drogi Danielu!
W naszej przedślubnej rozmowie powiedzieliście, że wybór pasującego tekstu biblijnego,
zostawiacie mnie. Teraz, być może jesteście zaskoczeni i zastanawiacie się, jaki związek ma
ten tekst „Uciszenie burzy na jeziorze” z waszym ślubem, waszym małżeństwem?
Statek, morze, burza, niebezpieczeństwo, strach, mała wiara i ratunek.Droga Michele, drogi Danielu, drodzy goście weselni, z pewnością zwane jest wam to
powiedzenie: Zawinąć do portu małżeństwa.
Port ogólnie znaczy bezpieczeństwo, spokojne morze, uciszony wiatr, przycumowanie do
nadbrzeża, – a jeśli nie interesują was dźwigi i kontenery- to ogólnie, panuje tu nuda, można
powiedzieć- nawet beznadzieja.
Kto swoim statkiem małżeńskim nastawia się na to, ten prowokuje niepożądane szlaki
lądowe.
Nie, droga Michele, drogi Danielu, zawrzeć związek małżeński, wsiąść razem na statek
małżeński, według mojego doświadczenia oznacza, wypłynąć z portu na otwarte morze.
Ruszając, statek małżeński musi wypłynąć na surowe morze codzienności. I tu dopiero się
okaże, czy statek jest stabilny, czy utrzyma się na kursie na morzu, czy też nie podryfuje, czy
wytrzyma ewentualne szkody i nie zatonie.
Miłość, która często określana jest, jako władza nieba, musi pokazać, czy jest wystarczająco
silna, by sterować statkiem przez mieliznę życia. Ona musi się umieć utrzymać między
kuchnią, biurem, a pokojem dziecięcym i stresem.
Burze i wysokie fale, które zagrażają małżeńskiemu statkowi są różnego rodzaju. Może się
zdarzyć, że wspólnie wytyczony kurs jest za trudny do wytrzymania i przez rezygnację
pasażerów, brak inicjatywy i brak wspólnych poglądów, zbacza z niego. Potem mówi się
tylko: Pozostać na pokładzie! Może zdarzyć się tak, że nagle pojawiają się różne poglądy, co
do prędkości podróży i celu. Partner nie będzie wtedy postrzegany, jako uzupełnienie
mojego „ja”, tylko, jako przeszkoda, która uniemożliwia rozwój własnej osobowości i życia
pełnią życia. Wtedy trzeba otworzyć dziennik okrętowy i przypomnieć sobie, co się
zaplanowało na początku wspólnej podróży.

Myślę, że dużo par małżeńskich mogłoby nam podać jeszcze wiele innych przykładów.
Droga Michele, drogi Danielu, nie chcę was już na początku straszyć, lecz chcę dodać wam
odwagi.
Pasażerowie statku na jeziorze Genezareth, kiedy statek był w niebezpieczeństwie,
przypomnieli sobie, że mają kogoś na łodzi, od kogo mogliby oczekiwać pomocy: Jezusa!
Wraz z waszą decyzją, aby wasz związek małżeński przypieczętować tu, przed ołtarzem i być
pod jego ochroną, przyjęliście ze sobą na pokład właśnie Jezusa.
On dodaje wam odwagi, jak wówczas dodawał odwagi swoim uczniom. Odwagi do wiary,
najpierw do wiary w samych siebie i waszej miłości.
Kochać, to znaczy w całkiem szczególny sposób pozwolić człowiekowi uczestniczyć we
własnym życiu, z pozwoleniem, by razem iść i mówić do siebie z głębi serca. To jest chyba
najpiękniejszy dar, który możemy nawzajem sobie dawać. Miłość czyni silnym.
Wracając do statku małżeńskiego, kurs będzie tym lepiej trzymany, kiedy załoga będzie
zgodna. Jednak nie wymagajcie od siebie zbyt dużo. Nie przeciążajcie się.
Człowiek, który stawia partnerowi zbyt wysokie wymagania, sprawia, że miłość jest w
niebezpieczeństwie.
I jeszcze jedno: Miłość człowieka, także, jeśli ona zawarta zostanie w sakramencie
małżeństwa i wzmocniona przez Ducha świętego, nie może zastąpić wiary, religii i łączności z
Bogiem.
To znaczy: Małżeństwa będą zakładane w niebie, ale przeżywane na ziemi.
Przypominajcie sobie zawsze, że wy rozpoczynacie dzisiaj swoją podróż przez życie
małżeńskie pod opieką Boga i wzięliście go na pokład, w roli swojego pilota.
Każdy człowiek, a szczególnie kochający, potrzebują pewności, że Bóg niesie ich i
podtrzymuje i będzie im wierny w dobrych i w tych gorszych dniach.
Amen.