Kiedy prorok staje się onieśmielony

Kategoria: Opublikowano: 7 lutego, 2021

Autor: Siostra Ursula Hertewich/ Bonn 11.12.2016
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Mateusza

Ewangelia wg. św. Mateusza 11, 2- 11:
Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” Jezus im odpowiedział: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”.

Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: „Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on”.

Ten proroczy, waleczny typ, Jan Chrzciciel, przedstawiony jest w Ewangelii w 3. Niedzielę Adwentu, całkiem inaczej: onieśmielony, wątpiący, stawia Jezusowi pytanie. Siostra Ursula Hertewich interpretuje ten tekst.

„Jesteś tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”,- z tym pytaniem, Jan Chrzciciel posłał swoich uczniów do Jezusa i to pytanie mrozi krew w żyłach. Czy to rzeczywiście ten Jan, do którego ludzie tłumnie przychodzili na pustynię, by pozwolić się przez niego krytykować? Czy to ten Jan, który przez swoje ogniste kazania sprawił, że tysiące ludzi się nawróciło?

„Jesteś tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”, – całkiem nieśmiało brzmi to pytanie Jana z więzienia, który nawet nie miał okazji, aby zadać je Jezusowi osobiście. Bezpośredni poprzednik Mesjasza, teraz zdany jest na pośrednictwo swoich uczniów. Można by uważać, że już, jako prorok, niżej nie można upaść. Jednak, ja ośmielam się sądzić, że on, w tej nędznej chwili pokazuje swoją prawdziwą wielkość, wielkość, o której Jezus sam mówi: „Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela”.

Jan siedzi w więzieniu, w dosłownym słowa znaczeniu, jak wyobcowany, ten okradziony z jego władczych wystąpień- nie gorszy się, kiedy Jezus całkiem inaczej reaguje, niż się tego spodziewał. On odważa się dalej pytać w zerowym punkcie swojej działalności, biorąc pod uwagę niebezpieczeństwo, że odpowiedź może dużo go kosztować.

Często, podczas mojej duszpasterskiej pracy spotykam ludzi, którzy chcą wiedzieć, jak to jest mocno wierzyć, bez wątpliwości. Moja trzeźwa odpowiedź sprawia, że oni stają się zmieszani. Ja, osobiście jestem przekonana o tym, że prawdziwa wiara w Boga, tylko wtedy może wzrastać i dojrzewać, kiedy też w przebiegu życia przeżywa wątpliwości. Ostatecznie są to wątpliwości, które nas oczyszczają od fałszywych obrazów i jednocześnie otwierają nas na wielkie pytania naszego życia.

Interesujące jest to, że Jezus na pytanie Jana nie odpowiada jasnym „Tak”, lub „Nie”, lecz odsyła go do cichych znaków nadchodzącego Królestwa Bożego, których w więzieniu nie może zobaczyć. Jezus rozszerza spojrzenie Jana na to, co wydarza się poza wysokimi murami, które też nas samych czasami wydają się dzielić od wyzwalającej rzeczywistości Królestwa Bożego.

Proroczy, waleczny typ, Jan Chrzciciel dodaje nam odwagi przez świadectwo swojego życia, byśmy nigdy nie byli zmęczeni, aby walczyć o prawdę- obojętnie gdzie i jak sami właśnie jesteśmy na naszej drodze wiary, czy siedzimy mocno w siodle i ogniście głosimy, czy nieśmiało i wstydliwie jesteśmy w więzieniu naszych lęków, nieszczęść i rozczarowań.

Autor:
Siostra Ursula Hertewich OP, jest doktorem farmacji i pracuje w duszpasterstwie Domu Gościnnego sióstr dominikanek przy klasztorze Arenberg.