Nieoczekiwane spotkanie

Kategoria: Opublikowano: 20 marca, 2019

Autor: Siostra Ursula Hertewich / katholisch.de

Ewangelia św. Łukasza (1,39-45)

 W tym czasie, Maria wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Kiedy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Marii, w jej łonie poruszyło się dzieciątko, a Duch święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane ci od Pana”.

Siostra Ursula Hertewich, miała na żywo, przed kamerą poznać pewną kobietę, z którą, jak jej powiedziano, łączyć miała tylko jedna rzecz. Tak, więc do studia weszła muzułmanka. To doświadczenie pomogło siostrze Ursuli zrozumienie Ewangelii z 4 tygodnia Adwentu.

Przed kilkoma tygodniami zaproszono mnie do studia WDR (telewizja niemiecka), abym wzięła udział w jednej z szeregu audycji, których celem jest doprowadzenie do dialogu różnych ludzi, wypowiadających się na ważne tematy polityczno- społeczne.
Najpierw powiedziano mi, że spotkam na żywo, przed kamerą człowieka, z którym dzielę tylko jedna wspólną cechę, a poza tym jest mi zupełnie obcy. Dano nam godzinę, by się poznać i wymienić swoje przemyślenia na temat Boga i świata.
Przyznam, że byłam zdenerwowana, kiedy szłam do studia. Nie wiedziałam, co mnie czeka. Kto to będzie? Jakie padną pytania?

To, że spotkanie będzie prawdziwym świętem, nigdy bym sienie spodziewała.
Spotkałam muzułmańską kobietę, z którą według redaktorów- łączyła nas wspólna cecha.
Obydwie, z powodów religijnych nosiłyśmy nakrycie głowy.
Popatrzyłyśmy na siebie, przywitałyśmy się, usiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy ze sobą rozmawiać. W krótkim czasie okazało się, że obydwie mamy nie tylko jedną wspólną rzecz.
W naszym życiu wiele interesujących, podobnych spraw równolegle się nałożyło. Ona w wieku 30 lat zdecydowała się świadomie, by przez noszenie nakrycia głowy rozpoznawalna była, jako muzułmanka. Ja, w wieku 30 lat wstąpiłam do zakonu o od tej pory noszę habit.
Ona była, odnoszącą sukcesy zawodowe lekarką, a ja pracowałam, jako aptekarka.
Obydwie miałyśmy sobie dużo do opowiedzenia, szczególnie to, jak nas boli, jeśli kobiety, a szczególnie te, noszące nakrycie głowy, między innymi siostry zakonne, są wyśmiewane, jako te, których nie można traktować poważnie, z punktu widzenia nauki.
Dla nas ważne było, aby przez nasze nakrycia głowy, dawać rozpoznawalne świadectwo o tym, co dla nas jest święte.
Albo, jeśli chodzi o pozycję kobiety w naszym społeczeństwie religijnym, pojmowanie wiary, czy nauk przyrodniczych, o szacunek do innych, czy też o tak banalne sprawy, jak pielęgnacja włosów- nasz sposób myślenia był tak bardzo podobny, że doprowadziło nas to do śmiechu.
Nie mogłyśmy się nadziwić, jak bardzo pasujemy do siebie i nie miałyśmy najmniejszej wątpliwości, że nasze spotkanie było cudownym zrządzeniem nieba.

Takie spotkania międzyludzkie pomagają mi zrozumieć dzisiejszą Ewangelię. Tu także spotykają się dwie kobiety, które, które przy całej swojej różnorodności, odmienności, dzielą ze sobą więcej, niż jedną, wspólną cechę. Elżbieta, która była bezpłodna, w starszym wieku, oczekiwała dziecka, a Maria czuła, jak rośnie w niej Boże dziecię. Żadne słowo nie zdoła chyba wyrazić tego, co te dwie kobiety czuły, które w niedowierzający sposób doświadczyły działanie Boga na własnym ciele.
Tu, nie potrzeba żadnych wyjaśniających słów, by powiedzieć, że spotkaniu tych dwóch kobiet towarzyszy głębokie zrozumienie: „Kiedy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Marii, poruszyło się dzieciątko w jej łonie”.- Dzięki temu, Elżbieta zrozumiała plan zbawienia Boga, który dosłownie, w Marii ma swój początek: „Kim jestem, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Błogosławiona jest ta, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane przez Pana”, zawołała pełna zachwytu.

Wielkimi krokami zbliżamy się do świąt Bożego Narodzenia. Dla mnie, osobiście jest to wyraźnie coś więcej, niż pobożne życzenie, kiedy modlę się, aby te święta były głębiej zrozumiane. Chciałbym, byśmy pozwolili sobie wzruszyć się do głębi przez życie innych, byśmy przez to mogli nasze własne życie odczuwać w nowym świetle.
Życzę, by zostały darowane nam gwiaździste godziny spotkań, które sprawią, że zobaczymy, jak Bóg, także dzisiaj pisze historię zbawienia w naszym, tak bardzo rozbitym świecie.
Życzę, by razem wierzyć, razem mieć nadzieję i wzajemnie się kochać, tak jak jesteśmy kochani przez Boga.