Przemyślenia na podstawie fragmentu Ewangelii św. Jana na temat: Grób jest pusty- i my sami przed nim stoimy!
Kategoria: Opublikowano: 29 sierpnia, 2019Autor: Ojciec Philipp König (20.04.2019)
Ewangelia według św. Jana 20, 1- 9:
A pierwszego dnia tygodnia, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, przyszła Maria Magdalena do grobu i ujrzała kamień odsunięty od grobu.
Pobiegła więc i przyszła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego miłował Jezus i rzekła do nich: Zabrali Pana z grobu i nie wiem, gdzie go położyli.
Wyszedł tedy Piotr i ów drugi uczeń i poszli do grobu. A biegli obaj razem, ale ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i pierwszy przyszedł do grobu. A nachyliwszy się, ujrzał leżące prześcieradła, jednak nie wszedł. Przyszedł także i Szymon Piotr, który szedł za nim i wszedł do grobowca i ujrzał leżące prześcieradła. Oraz chustę, która była na głowie jego, nieleżąca z prześcieradłami, ale zwinięta osobno na jednym miejscu.
A wtedy wszedł i ów drugi uczeń, który pierwszy przybiegł do grobowca i ujrzał i uwierzył. Albowiem, jeszcze nie rozumieli Pisma, że musi powstać z martwych.
W Niedzielę Wielkanocy, wielu wierzących śpiewa pewnym głosem zwycięstwa: „Grób jest pusty. Pan powstał”. Jednak ojciec Philipp König, w obliczu pustego grobu snuje poważne przemyślenia- i czuje potrzebę wspomnienia o nadużyciach w kościele.
„Grób jest pusty. Pan powstał…”- tak to brzmi, w tych dniach, w całym kraju na wszystkich wielkanocnych nabożeństwach.
Orędzie o pustym grobie jest dla wielu właściwą okazją, by przyłączyć się do uroczystych nabożeństw Wielkanocy.
Kiedy jednak czytam w Ewangelii to opowiadanie, nie widzę tu wcale świątecznego nastroju. Jest tu na przykład Maria Magdalena: Ona, która i tak wypełniona jest głębokim żalem z powodu śmierci ciała, by opłakiwać je w ciszy po raz ostatni.
Ona jest zaszokowana i mówi: Zabrali nam Pana z grobu i nie wiemy, gdzie go położono”.
Także, ci dwaj uczniowie są wstrząśnięci, kiedy przybiegają do grobowca. Oni znajdują pusty grób, a po Jezusie pozostały tylko prześcieradła i chusta. Kiedy czytamy o uczniu: „On zobaczył i uwierzył”, jednak bardziej odczuwam tu wytrącenie i panikę, niż radość zmartwychwstania i pewność zwycięstwa.
Czy to nie odzwierciedla też często naszych sytuacji? Jak często też stoimy przed otwartymi grobami! Jak często jesteśmy bezradni w obliczu umierania i wielorakiej śmierci!
Właśnie, w tych wielkanocnych dniach, wielu z nas jeszcze wyraźniej odczytuje, jak bardzo brakuje nam ukochanych, bliskich, utraconych.
Jest tak wiele tego, co my- w przenośni- „niesiemy do grobu”: rozbite, utracone życiowe marzenia, rozczarowania i utracone tęsknoty, rozbite związki. Myślę o tych, którzy noszą żałobę po stracie najbliższych, czy też tych, którym nagle ciężki los pokrzyżował wszystkie życiowe plany.
Cisza grobowa, zamiast wielkanocnej radości? Ten nastrój przypomina mi też bardzo o obecnej sytuacji w naszym kościele: te okropne cierpienia, zadane niewinnym ludziom przez nadużycia sług kościoła!
Często wadliwe obchodzenie się z tym, złe podejście, zwiększa jeszcze cierpienie tych ofiar.
Wszystko to sprawia, że mnie i wielu innych czyni to oniemiałymi.
Pozostaje wstyd, złość i poczucie bezradności.
Jak to ma być dalej? Do tej pory, kościołowi rzadko udawało się dać ofiarom właściwy posłuch i pomóc im w tej ciężkiej sytuacji.
Wiele struktur, które ułatwiają nadużycia, nie są jeszcze wystarczająco zmienione.
Czasem jest tak, jakbyśmy stali, jako kościół też przy otwartym grobie i patrzyli w ziejącą pustkę głębokiej, ciemnej otchłani!
Nawet, jeśli wszyscy czterej Ewangeliści, tak samo wyraźnie i jasno poświadczają o pustym grobie, to jednak nie jest to jeszcze właściwa, ostateczna okazja do radości wielkanocnej.
O wiele bardziej takim powodem jest ukazanie się Zmartwychwstałego, przez które to objawienie następuje przełom i do głosu dochodzi wielkanocne orędzie.
Maria Magdalena i uczniowie zobaczą Jezusa, będą z nim rozmawiać i doświadczą tego, że on żyje. Jednak patrzą jeszcze oni w ciemną otchłań grobu, są okradzeni z ich całej nadziei.
Przypuszczalnie i my stoimy jeszcze nad pustym grobem i patrzymy w głęboką ciemność.
Możemy mieć cichą nadzieję, że Jezus stoi za nami, prawie niedostrzegalny.
Możemy mieć nadzieję, że on do nas przemówi i nazwie nas po imieniu, jak to uczynił z Marią Magdaleną.