Scena radosnego orędzia
Kategoria: Opublikowano: 21 grudnia, 2020Autor: Siostra Veronica Krienen/ Bonn 13.07.2019
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Łukasza
Ewangelia wg. św. Łukasza 10, 25- 37:
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” Jezus mu odpowiedział: „Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?” On rzekł: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”. Jezus rzekł do niego: „Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył”. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: „A kto jest moim bliźnim?” Jezus, nawiązując do tego, rzekł: „Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców.
Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?” On odpowiedział: „Ten, który mu okazał miłosierdzie”. Jezus mu rzekł: „Idź i ty czyń podobnie!”Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. „A kto jest moim bliźnim?”. W czasach globalizacji, to pytanie wydaje się wciąż trudne.
Nasza autorka przygląda się bliżej wymaganiom Jezusa z dzisiejszej Ewangelii.
W dzisiejszej Ewangelii znajduję samą siebie. Opowiadanie o miłosiernym Samarytaninie, proponuje mi więcej ról, które można by tu wypróbować.
Scena pierwsza: Jestem kapłanem i lewitą. Jestem tym, który przygląda się i przechodzi obok.
W ostatnich tygodniach na przykład, ta wprost niesamowita liczba zagrożonych uchodźców na Morzu Śródziemnym, wyczerpała moją całą możliwą empatię. Ja zdaję się na to, że polityka, Sea- Watch, stowarzyszenie ratowania uchodźców, że oni się o nich troszczą. Także liczba żebrzących na placu koło katedry kolońskiej, przeraża mnie- idę więc dalej z nadzieją, że pomagają im miejskie, kościelne struktury i służby. Przyznaję, że nie jestem żadną bohaterką, żadnym odważnym kapitanem, nie jestem Matką Teresą. Przeciwnie, często śpieszę się, mam zobowiązania, patrzę bez rzeczywistego spostrzegania, widzę, ale nie reaguję.
Jestem też dzisiaj uczonym w Prawie. Jestem tym, którego Jezus w obliczu tego trudnego świata pyta: Kto jest więc moim bliźnim? Jak daleko sięga więc moja odpowiedzialność. Co zrobić, by nie dostać się do „globalizacji obojętności” (wg. papieża Franciszka)?
Scena druga: Napadli na mnie rozbójnicy. Chrystus jest Samarytaninem dla każdego człowieka. Tak wcześniej kościół to widział w swoim alegorycznym znaczeniu. Jestem potrzebująca, słaba, podatna na zranienia, jestem zdana na innych i nie potrafię sama dawać sobie radę. Chrystus przyszedł na ten świat, by mnie tam znaleźć, by podziałać na mnie uzdrawiająco, aby mnie podnieść, aby mnie nieść i dalej prowadzić.
Często przeżywałam coś takiego w swoim życiu.
Scena trzecia: Jestem Samarytaninem. Także i ja zatrzymuję się na swojej drodze, patrzę wokół i działam. Także i ja wciąż kogoś zgarniam. Nie uchodźców na Morzu Śródziemnym, ale ludzi na swojej drodze. Rozbójnicy, w których ręce ktoś popadł, mają przecież wiele twarzy: choroba, ból, żałoba, samotność, beznadziejność, strach…
Wtedy, pozwalam sobie na przerwę i staram się zmniejszyć te nieszczęścia. Lub też jestem gospodarzem, jestem tym, przed którego drzwiami nagle ktoś stanie i wyda nowe wyzwanie. Nie wiem, czy wina kiedyś zostanie wyrównana, jednak pomimo tego staram się nadal tak czynić.
Jestem Jezusem?- tak brzmi czasami niedbała odpowiedź na prośbę, której nie potrafimy sprostać. Nie. Ja jestem ja- i to wystarczy.
Rose Ausländer, tak kończy jeden ze swoich wierszy:
Bądź tym, kim jesteś
Daj to, co masz
Nie więcej, ale też nie mniej.
Autorka:
Siostra Veronica Krienen OSB jest Benedyktynką i mieszka w Kolonii. Jest psychologiem i pracuje w domu rekolekcyjnym Edith- Stein. Uczestniczy też w kształceniu sióstr zakonnych.