W Chrystusie wszyscy jesteśmy królami- jednak, co to oznacza?
Kategoria: Opublikowano: 19 stycznia, 2021Autor: Siostra Christine Klimann/ Bonn 24.11.2018
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Jana
Ewangelia wg. św. Jana 18, 33b- 37:
Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: „Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?” Jezus odpowiedział: „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?” Piłat odparł: „Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?” Odpowiedział Jezus: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom.
Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd”. Piłat zatem powiedział do Niego: „A więc jesteś królem?” Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”.
„I to ma być król Żydów?”, pytał Piłat w dzisiejszej Ewangelii. Jezus bowiem nie miał korony, ani żołnierzy przy sobie. Siostra Christine Klimann przypomina, że my wszyscy przez chrzest jesteśmy królami przed Panem- jednak, jak wyglądają nasze królestwa?
Dla mojej małej siostrzenicy księżniczki, są czymś największym. One muszą mieć przeważnie białe sukienki i – naturalnie- koronę. Nie tylko podczas karnawału, często zdarza się, że to nie Agnes wychodzi do mnie zza drzwi, lecz księżniczka w pięknej sukni. Agnes ma pięć lat. Prawdopodobnie nie będzie to trwać długo, że będzie ona patrzeć na świat bez korony na głowie. Właściwie to szkoda, prawda? Podczas chrztu jesteśmy namaszczani świętym olejem, to znaczy, że jesteśmy w Chrystusie kapłanem, królem i prorokiem. Królowie? Tylko co króle? Gdzie byłyby wtedy nasze królestwa? To pytanie było już problematyczne dla Piłata. Jezus stoi przed nim, pobity, umęczony i to ma być król Żydów?
To zrozumiałe, że Piłat to twierdzenie uważał za absurdalne, ale jednak ciekawy. Między Jezusem i Piłatem wywiązał się dialog, w którym jednak obaj nie znaleźli wspólnego języka.
Piłat i Agnes, prawdopodobnie byliby zgodni, że król musi mieć koronę na głowie i przez to też- jak mój bratanek dodałby- żołnierzy, którzy walczą dla niego.
Jezus, nie tylko nie ma nic z tych rzeczy, ale w dodatku zachowuje się niemożliwie. Stoi tu, wyśmiany, obrażany, bez jakiegokolwiek znaku władzy, a jednak mówi- i mogę sobie wyobrazić, jak w tym momencie nastąpiła cisza: „Ty powiedziałeś, tak, ja jestem królem”. Jego królestwo jest jednak, tak, jaki i nasze, nie z tego świata. To jest przykre, denerwujące, ponieważ to znaczy, że nie możemy wymusić sprawiedliwego świata, ale to oznacza też, że nasza godność jest nienaruszalna, że ona, jeśli chcemy podążać drogą i logiką Jezusa, może się ujawnić w najbardziej nieprawdopodobnych momentach.
Esther Maria Magnis, pisze o sytuacji totalnej bezsilności, przy boki jej chorego na raka brata: „My byliśmy królami w tym czasie szczęścia, które się w owych dniach przeciągało od śniadania do kolacji i do nocy. Byliśmy nagimi królami, którzy swoje królestwa stracili i żadne słowo pogawędki nie docierało już do naszego ucha, nic, co by nam nowy porządek wyjaśniło, ale wierzyliśmy w ten porządek, ponieważ on należy do prawdy świata”.
Biała suknia i korona- byłoby to łatwe do rozstrzygnięcia, ale ja wierzę, ja chcę wierzyć, że nasze królestwo, także jeśli jest to poza inną logiką, nie jest mniej rzeczywiste, niż ten świat. Wierzę, że to, co jest nam obiecane, jest jeszcze o wiele piękniejsze, niż Agnes mogłaby kiedykolwiek sobie wyobrazić. Autorka:
Siostra Christine Klimann, należy do kongregacji pomocnic. Jest referentką pastoralną i studiuje w Rzymie psychologię.