Zaufanie to podstawa!

Kategoria: Opublikowano: 25 listopada, 2020

Autor: Kapłan Christian Olding – 25.08.2018
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Jana

Ewangelia wg. św. Jana 6, 60- 69:
A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: „To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą”. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać.

Rzekł więc: „Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca”. Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: „Czyż i wy chcecie odejść?” Odpowiedział Mu Szymon Piotr: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”.

Liczba jego słuchaczy zmniejsza się, kiedy Jezus wymaga od nich podjęcia decyzji.
Dlaczego opłaca się- także dzisiaj- zaufać Jezusowi i go naśladować, zdradza nam to kapłan Christian Olding.

Jezus, dobry przyjaciel, który zawsze rozumie, zawsze przebacza, zawsze gotowy wysłuchać i pomóc. Jako taki, będzie on bezspornie akceptowany i kochany. Tym bardziej może kogoś zaskoczyć bezkompromisowa postawa Jezusa, którą dzisiaj pokazuje. Jezus pozostawia swoim uczniom wolny wybór. Oni mogą wybrać, podjąć decyzję, ale muszą jednak rozstrzygnąć: Czy chcecie odejść, czy przy mnie pozostać?

Przeciwnicy Jezusa potykają się na jego słowach; muszą spożywać jego ciało i pić jego krew i że nie ma innej drogi, tylko przez niego. Jezus niczego nie odwołuje, niczego nie umniejsza, nie idzie na ustępstwa. Nie! On pozostawia im wybór. Nikomu nie będzie niczego zarzucać, ale żal mu będzie każdego pojedynczego, który odejdzie. Oni będą musieli się zdecydować. Konsekwencją tego będzie to, że liczba jego uczniów i słuchaczy zmaleje.

„Wierzę w Jezusa”. Tym zdaniem ryzykuję siebie samego, czuję się uzależnieni od tego, w co ufam. Ja, zawierzam jemu swoje życie, oddaję się w jego ręce i oczekuję wszystkiego dalszego od niego. Kto tak wierzy, zawierza Jezusowi nie tylko coś, lecz wszystko: cale własne życie. Tu chodzi o coś więcej, niż tylko myślowe przekonanie, słabsza, czy mocniejsza opinia, że Bóg istnieje.
Tu chodzi o to, by całkiem i bez reszty mu zaufać. On mnie trzyma, nawet, jeśli ja sam nie panuję nad swoim życiem.
Święty Piotr trafnie to sformułował: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego!”. Takiej nadziei, jaką proponuje Jezus, nigdzie indziej nie znajdziemy. Nikt nie może nam dać i obiecać tego, co Jezus nam proponuje: życie wieczne, które nie jest trwałą nudą, lecz dobrym, szczęśliwym życiem, całym życiem, w którym zespolone będą wszystkie fragmenty.

Nie chodzi tu też wcale, jak wiele się wie i jako chrześcijanin ma się wszystko opanowane, tu chodzi o wiele więcej, aby zaufać jednej osobie, mianowicie samemu Bogu. Zbliżyć się do niego, mocno go pokochać, tak bardzo mu zaufać, że dosłownie „stracić dla niego głowę!”.

Codzienność daje nam ciągle wiele sytuacji, które nasze zaufanie do Boga stawia na próbę: za każdym razem, kiedy rzeczy i sprawy inaczej się toczą, niż to sobie wyobrażamy.
Codziennie, na nowo muszę odpowiadać sobie na pytanie: Czy ja ufam Jezusowi?
Ja, tylko ze swojej strony mogę zaproponować: Czyńcie to!
Czyńcie to, a nie będziecie rozczarowani.