Kazanie wg. 1. Listu do Koryntian 3, 9 – 17

Kategoria: Opublikowano: 19 kwietnia, 2018

Autor: Pastor Michael Harzer (kościół ewangelicko-luterański)


25.09.2016r. Święto poświęcenia kościoła w Deutscheinsiedel

 

Zatem prawie dokonaliśmy, droga Wspólnoto, budowę kościoła w Deutscheinsiedel!

Wskazówki zegara wraz z cyframi są powleczone, świeżo pomalowane, żaluzje z syberyjskiego modrzewia na nowo zbudowane, balustrada balkonowa świeżo pomalowana, balkon na nowo pokryty miedzią, odnowione części piorunochronu, odnowione części rynien dachowych, gzymsy odrestaurowane, oszklenie ochronne zregenerowane, 16 metrów kwadratowych powierzchni na nowo otynkowane i pomalowane- mnóstwo pracy- serdeczne dzięki wszystkim za wszystko, którzy przy tym byli, którzy planowali i wspólnie budowali.

 

Tak, drodzy rzemieślnicy, droga Wspólnoto, posłuchajcie dzisiaj, kiedy oficjalnie zakończymy budowę, posłuchajcie tego, co rzemieślnik raz napisał o budowie. To nie był żaden malarz, blacharz, dekarz czy stolarz, lecz był tym, który budował namioty. Mówię tu o św. Pawle, teologu i zarazem uznanym rzemieślniku. Z pewnością miał wiele razy do czynienia z budową, o czym świadczą jego słowa z 1. listu do chrześcijan w Koryncie, w 3 rozdziale: Tu porównuje on budowę domu z wewnętrzną budową wspólnoty.

 

To, co napisał św. Paweł, może dobrze zrozumieć każdy, kto brał udział w naszej budowie. Posłuchajmy dzisiaj tego listu, jako pięknej lekcji dla naszej wiary. Chciałbym uczynić to w czterech punktach:

 

  1. Budowaliśmy dalej tam, gdzie już przed nami budowały generacje budowniczych.

Musimy tu całkiem skromnie przyznać: nie zbudowaliśmy nic nowego, wszystko decydujące, rozstrzygające już tu było; fundamenty, mury, dach, wystrój wnętrza. Od 4 października 1903 roku kościół ten budowany był kawałek po kawałku, odkopane zostały głębokie fundamenty, zamurowane i odlane, mury i dach zostały wykonane, następnie wytynkowane i pokryty dach, a kościół urządzony został w środku. Ta budowa była dziesiątki lat pielęgnowana i dobrze utrzymywana. Teraz w 2016 roku było to tylko kontynuowane.

 

Stary rzemieślnik i kaznodzieja Paweł przypomina nam: Dokładnie tak samo jest ze wspólnotą jak i całym kościołem. Podstawa, fundamenty są już dawno położone, także mury i dach są już wykonane. Wszystko jest dobrze zrobione i utrzymane. Tu musimy przyznać, że nie trzeba na nowo budować, lecz stoi już to, co zostało przez Boga zbudowane i przez setki lat dalej pielęgnowane i utrzymane przez ludzi. To co najważniejsze stoi mocno- w wypowiedziach Pisma Świętego i w wyznaniu naszego kościoła. My musimy jedynie dalej pielęgnować, utrzymywać i zawsze na nowo wypełniać życiem.

 

  1. Nikt nie musi i nie może być we wszystkim aktywnym, lecz wszystkie zawody są ważne dla całości i nie do pominięcia.

 

Różne zawody były czynne przy naszej budowie, wszystkie potrzebne, jeśli kogoś  zabrakło czy się spóźnił, wszystko się zacinało. Dlatego chciałbym je dzisiaj wymienić:

 

  1. Najpierw byli tu budowniczy rusztowania. Zbudowali rusztowanie aż do zegara. – Z ich pracy nie ma już śladu, jednak była ona nieodzowna.

 

Bez rusztowania nic by się nie zaczęło: Inaczej malarze, stolarze, blacharze itd. musieliby być aniołami ze skrzydłami, a jednak nimi nie byli!

 

Myślę, że tu znajduje się ważne porównanie: Tak samo nasz kościół potrzebuje rusztowania zarządu, administracji, rozumnej struktury i solidnych finansów.  . To wszystko jest tylko środkiem pomocniczym, ale bez tego niczego nie będzie.

 

  1. Wkrótce potem byli zatrudnieni blacharze i dekarze. Został odnowiony jeden gzyms i ulepszone rynny dachowe, a do tego odnowiony dach nad zakrystią. Blacha i przewody z miedzi zostały położone. Przy tym wszystkim potrzeba było wiele wyczucia i najwyższej sztuki rzemieślniczej.

 

Dlaczego tak wiele trudu? Aby kościół był odpowiednio zabezpieczony przez niszczącym deszczem. Czasami zazdroszczę wam, dekarzom i blacharzom umiejętności. W pracy we wspólnocie jest o wiele trudniej rozpoznać to, co szkodzi, a co jest korzystne. Jak mogę przewidzieć gdzie najsilniej uderza deszcz? Jak mogę chronić od tego budowę wspólnoty i od tego co się wciska, co tu nie powinno mieć miejsca? -Odpowiedź: Słowem Bożym i modlitwą.

 

  1. Teraz wreszcie przyszedł czas na malarzy. Dziwi mnie ile dziś potrafią malarze. Najpierw mury zostały wyczyszczone, tynk nietrzymający się wyszpachlowany, a następnie na nowo wytynkowany aż trzema powłokami, by wszystko ładnie pokryć. Musiało być uwzględnione: podłoże, pogoda, odpowiedni materiał. – Tu chodziło o ochronę budowli, ale naturalnie też o ładny wygląd. Kościół miał być dalej klejnotem, który przyciąga ludzi. Być może niektórzy życzyliby sobie bardziej wyraźnego koloru: żółtego, białego czy też trochę efektu neonu? – Tu jednak interweniują ludzie z ochrony zabytków i mówią: Stop, proszę nic więcej niż chciał ongiś budowniczy tej świątyni!

 

Uważam to za dobrą zasadę również dla naszego kościoła: Nic więcej niż chciał budowniczy! Żadnych krzyczących kolorów, lecz siła z ciszy, po prostu być, nie narzucać się, ale często rozpoznawalna na pierwszy rzut oka- to była i jest- czasem dla nas ludzi niezrozumiałe- zawsze zasada Boga.

 

  1. Zegarmistrz był potrzebny do rozebrania zegara, aby potem złożyć go na nowo. Międzyczasem był on malowany, aby także w przyszłości dokładnie było widać czas. Oby zegar na wieży naszego i innych kościołów przypominał: To jest czas dla Boga! Przyjdź teraz! to jest czas na modlitwę, czas, aby słuchać Słowo Boże!

 

  1. W wieku 70 lat nasz specjalista od piorunochronów był całkiem aktywny. Jego zawód znany jest od dopiero 250 lat. Nawiasem mówiąc w istocie odkryty przez czterech studiujących teologię Benjamina Franklina, Giambatista Beccaria, Prokop Divisa i Johanna Jakoba Hemmera. Pierwszy piorunochron zbudowany w Niemczech powstał w 1769r. na kościele św. Jakuba w Hamburgu.

 

Jedno jest pewne: my pilnie potrzebujemy piorunochronu- na kościele i na wspólnocie- tam w formie ludzi, którzy uziemiają niebezpieczną energię i czynią ją nieszkodliwą.

 

  1. Przy tym budowniczym wcale nie myślałem, że będzie musiał tak wiele zrobić- chodzi mi o stolarza. Był on jednak niezbędny. Na nowo zbudował wszystkie cztery żaluzje okienne na wieży. Drewno bowiem jest właśnie takim materiałem jak Wy-ludzie- przemijającym i zagrożonym, i dlatego on zrobił je na nowo z odpornego na wiatr i deszcz syberyjskiego modrzewia. O tym będziemy stale myśleli, o tym będzie też myśleć jego córka- o tym co wówczas zrobiliśmy.

 

7+8. Ilościowo były to najmniejsze zadania, ale jednak bardzo ważne- balkonowe balustrady wykonane przez kowala i reperacje ochronnego oszklenia wykonane przez szklarza. Balkon, który teraz umożliwia ładny, daleki widok, wówczas był życzeniem mieszkańców Deutscheinsiedel. Teraz balustrada jest znowu zabezpieczona na wiele lat. Tak samo, jak oszklenie ochronne.

 

Dla wszystkich tu zatrudnionych było bardzo ważne, aby wykonali swoją pracę w wyznaczonym czasie. Nie tylko zresztą to, lecz- i też przechodzę do mojego trzeciego punktu:

 

  1. Chodzi również o jakość!

To znaczy, że materiał musiał być odpowiedni, dobry, a każdy musiał wykonać ze starannością swoje dzieło. Przy tej budowie często dziwiło mnie, jak bardzo ważny jest wysoko jakościowy produkt i jego właściwe przetworzenie!
Na przykład nie mogę wziąć obojętnie jakiejś farby. Farba musi być dokładnie dobrana i przetestowana. Jakie jest tu podłoże? Baza? Potrzeba też właściwych narzędzi i potrzebne są konieczne umiejętności. Jeżeli braknie chociaż jednego elementu, zaprogramowana jest złość i kłopoty z góry.

 

Myślę, że w kościele też nie jest inaczej: Mogę tu pracować tylko z dopuszczonym, dobrej marki boskim materiałem: wiarą, miłością i nadzieją. Często są one tak podobnie trudne do przetworzenia jak kamień czy miedź. Tu muszę, jak św. Paweł to powiedział,- muszę uważać, jak ja buduję na budynku wspólnoty- z jakiego materiału, z jakim materiałem! To ma ogromne znaczenie dla przyszłości. tym samym jesteśmy przy punkcie czwartym:

 

  1. Jestem odpowiedzialny wobec budowniczego i zleceniodawcy!

 

Przy naszej budowie był zatrudniony też budowniczy, Joachim Schubert.

 

Poświęcił on nieprawdopodobnie wiele czasu, nerwów i energii, by tę budowę prowadzić. Ustalał terminy, doradzał, napominał i łagodził. Tu- powiem to z całym szacunkiem- mieliśmy do czynienia z chętnymi, rozsądnymi rzemieślnikami, z którymi można było rozmawiać i  wspólnie, jako grupa dobrze pracować.

 

Mimo tego jest bardzo trudno to wszystko koordynować. Nie byłoby dobrze, gdyby było inaczej, mianowicie kierownik budowy musi być akceptowany. Gdyby dopuścił do tego, że obok niego inni byliby też małymi kierownikami na budowie, byłby to groch z kapustą.

 

On wiedział to ze swego doświadczenia na budowie i do tego nie dopuścił. Przy tym on nas, jako zarząd kościoła i zleceniodawcę informował bez przerwy o wszystkim. – Gdybyśmy to przenieśliśmy na wspólnotę, to byłoby trochę inaczej: Tu jest zarząd kościoła, tu jest pastor, nie jako pan budowniczy, ale maksymalnie jako kierownik budowy. Tu musimy wspólnotę budowy trzymać, prowadzić razem, radzić, łagodzić. Od tego zadania nie możemy się wymigiwać. Inaczej byśmy wspólnocie tylko szkodzili.

 

Lecz panem budowy jest ktoś inny, to jest sam Bóg. Do niego należy nasza wspólnota, do niego należy wielka budowa, która ma mu przynosić cześć i chwałę. Na jego cześć opłaca się budować.

 

Przy tym kościół będzie zawsze obrazem wspólnoty, a wspólnota zawsze obrazem każdego pojedynczego.

 

Tak, pozwólmy na to, by Bóg wciąż miał u nas pierwszeństwo: Uważajmy na to, by Jego dom pozostał zawsze świętym domem, miejscem, gdzie mieszka Jego cześć i chwała, gdzie my w ciszy będziemy mogli być z Nim w modlitwie, słowie Bożym i w chrzcie oraz będziemy całkiem osobiście przyjmować go w postaci Komunii Świętej. Amen.