Amoris Laetitia- pierwsze przemyślenia dotyczące pisma papieskiego
Kategoria: Opublikowano: 4 czerwca, 2019Autor: Msgr. Wilfried Schumacher
Dziekan miasta i kapłan katedry w Bonn
„Dobrze jest zacząć ranek od pocałunku”. Jest to rada z pisma papieskiego, które pojawiło się
w piątek. Tu, papież Franciszek pisze: Dobrze jest zacząć ranek od pocałunku, a każdego
wieczoru razem zakończyć dzień z błogosławieństwem, czekać na drugiego, przyjąć go,
przywitać, kiedy przyjdzie do domu. Czasami razem gdzieś wyjść, a domowe obowiązki
wypełniać wspólnie”.Pismo papieskie ma 304 strony. W dokumencie tym jest dużo takich zdań, które trochę
zaskakują, ponieważ nie oczekiwano tego w piśmie papieskim. Ten dokument nie powinien
być czytany w pośpiechu, tego życzył sobie papież Franciszek na początku swojego
posynodalnego pisma.
Zdążyłem przeczytać już kilka fragmentów i chciałbym dzisiaj trochę wam ten dokument
przybliżyć. Przy tym, pomocne były mi pierwsze analizy Evy Marii Faber, Christiane Florin i
Martina Lintnera.
Ten papieski dokument nosi tytuł: „Amoris Laetitia- Radość miłości”. Już sam tytuł jest
programem. Dla papieża, małżeńska i rodzinna miłość we wszystkich jej wymiarach- od
zmysłowo- erotycznej, aż do miłości rodzicielskiej jest- źródłem radości i człowieczeństwa.
Już na początku, papież podaje klucz do obchodzenia się z rzeczywistością: „Nie wszystkie
doktrynalne, moralne, czy pastoralne dyskusje muszą być rozstrzygane przez naukowe,
nauczycielskie (papieskie) wtrącanie się”.
Rozwiązania nie przychodzą wyłącznie z góry. Za tym stoi, ukryta jest idea inkulturacji, to
znaczy, w danym miejscu, na miejscu rozwiązania mogą wyglądać inaczej.
U nas w kraju wygląda to np. inaczej, niż w kraju sąsiednim, czy też w innym kręgu
kulturowym, ponieważ inne są tu okoliczności.
Być może pamiętacie, że przed dwoma laty, papież wezwał wszystkich katolików, aby
wypowiedzieli swoją opinię na temat seksualności- małżeństwa- rodziny.
Następny synod biskupów wysłuchał tego, co wierni napisali, tak, że „wynik przemyśleń
synodu nie jest obrazem idealnej rodziny, lecz jest ambitnym kolażem z wielu różnych
rzeczywistości pełnych radości, dramatów i marzeń”.
W oczy rzuca się to, że papież Franciszek nie lamentuje nad rzeczywistością, lecz opisuje ją
socjologicznie bardzo dokładnie. Zadziwiająco dokładnie!
Przy tym nie oszczędza własnego kościoła: Kościół swoim sposobem życia traktuje ludzi
prowokująco, co ja dzisiaj zaskarżam- napisał papież. Kościół zasady moralne rzucił na ludzi
„jak bloki z kamienia”, z zimną biurokratyczną moralnością, – tak krytykował papież.
Być może, kogoś z was też już kiedyś przygniótł taki blok kamienny.
Papież nie ułatwia niczego: Z jednej strony nie wątpi w naukę kościoła, którą widzi
zakotwiczoną najpierw w Ewangelii, z drugiej strony nie ma problemu, by zbliżyć się do ludzi,
którzy żyją w formie partnerskiej, czy rodzinnej, która nie odpowiada normom kościelnym.
On nie uznaje rygorystycznej postawy, która chce tylko stosować prawo i osądzać ludzi, jak i
nie uznaje powierzchownego rozstrzygania, uważając, że wszystko robi się dobrze.
To są rozłamy, które znajdują się w tym dokumencie.
W całym piśmie, szczególny akcent postawiony jest na pytanie dotyczące sumienia.
Papież uznaje odważnie i otwarcie: „Ciężko nam przychodzi dać przestrzeń sumieniu
wierzących […]. Jesteśmy powołani, by to sumienie kształtować, a nie, by mieć prawo je
zastąpić”. To są samokrytyczne słowa, które cechują cały dokument.
Papież wyraża swoje zaufanie do kompetencji sumienia wierzących, tak samo, jak kładzie
nacisk na zadanie kształtowania sumienia.
Także, jeśli to na pierwszy rzut oka tak nie wygląda, to papież rozwija tu, patrząc na rzymską
naukę nową drogę obchodzenia się z ludźmi, których te problemy dotykają.
Papież proponuje rozgraniczyć drogę i kryteria, by rozgraniczać różne sytuacje i określonych
ludzi, szczególnie tych, którzy po rozwodzie ponownie zawarli związek małżeński.
Apeluje, aby towarzyszyć im pastoralnie, jak i duchowo.
Papież zwraca na to uwagę, by „pasterze w swoich ocenach wciąż i zawsze” odpowiednio
rozróżniali i rozgraniczonym spojrzeniem patrzyli na „różnorodne sytuacje”.
My wiemy, że „nie ma żadnych opatentowanych recept”, – pisze papież.
Czytając ten dokument, można odczuć, że papieżowi sprawia radość, gdy mówi o miłości w
małżeństwie i rodzinie, i że chciałby te radość przekazywać dalej.
Papież śpiewa pieśń pochwalną o małżeństwie, jednak nie osądzając tych, którym nie udało
się takie małżeństwo.
Ci, którym nie udało się przykładne życie, nie są dla papieża katolikami drugiej kategorii. Oni
należą do wspólnoty, – tak też napisane jest w tym dokumencie.
Papież chce dotrzeć właśnie do tych ludzi, chce się do nich zbliżyć, chce im towarzyszyć i chce
ich integrować ze wspólnotą kościoła.
On chce, byśmy, jako kościół „w połączeniu z pastoralnym rozróżnieniem byli pełni
miłosiernej miłości, która wciąż skłania się do zrozumienia, do przebaczenia, do
towarzyszenia, do nadziei przede wszystkim do włączenia do wspólnoty”.
To są najważniejsze słowa, będące misja kościoła:
„rozgraniczać, rozróżniać”, „towarzyszyć” i w szczególności „integrować, włączać”.
Teraz zależy od nas, jak wprowadzimy to do naszego życia.
Ten papieski dokument zawiera wiele skarbów, które należy podkreślić: rozdział czwarty o
miłości zachwycił mnie, z jakim realnym spojrzeniem papież patrzy na ludzkie życie.
„Bóg kocha radosne przyjemności swoich dzieci”, tak zatytułowany jest ten fragment.
Tu nie ma mowy o smacznej kolacji, czy lodach. Tu jest mowa o rozkoszy namiętnej miłości,
tu jest mowa o rozkoszy posiadania.
Czy oczekiwalibyście takich sformułowań w dokumencie papieskim?
Dla mnie to pismo nie jest żadną radykalną, potężną rewolucją, której niektórzy oczekiwali,
lecz jest to łagodna rewolucja. Jestem przekonany, że ona wywoła w ludziach dobrej woli, w
kościele dobre skutki.
Dokument ten, zasłużył sobie, aby go uważnie przeczytać. Amoris Laetitia, jest względnie
obszerna. To jednak nie powinno odstraszać, ponieważ styl pisania papieża Franciszka jest
prosty, ciekawy i życiowy.
Każda i każdy z nas może ten tekst zrozumieć, czyta się go lekko- taka lektura się opłaca.
Tylko nie należy czytać tego pisma pośpiesznie- jest on na to za bardzo cenny.