Co potrzeba, by naśladować Jezusa

Kategoria: Opublikowano: 19 stycznia, 2021

Autor: Siostra Charis Doepgen/ Bonn 29.06.2019
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Łukasza

Ewangelia wg. św. Łukasza 9, 51- 62:
Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: ”Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?”. Lecz On odwróciwszy się zabronił im. I udali się do innego miasteczka.

A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: ”Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”. Jezus mu odpowiedział: ”Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć”. Do innego rzekł: ”Pójdź za Mną”. Ten zaś odpowiedział: ”Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”. Odparł mu: ”Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże”. Jeszcze inny rzekł: ”Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu”. Jezus mu odpowiedział: ”Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego”.

W niedzielnej Ewangelii, Jezus wskazuje na mniej abstrakcyjne konsekwencje powołania do jego służby. Chodzi tu nie tylko o ówczesnych uczniów, lecz o wszystkich chrześcijan.
Siostra Charis Doepgen pyta: Ile konsekwencji jesteśmy w stanie znieść?

„Droga do Jerozolimy”, jest w Ewangelii św. Łukasza słowem kluczowym stanowczości Jezusa, by nie ustępować możliwym przeszkodom. Kilka wersów przed dzisiejszą Ewangelią czytamy- w Przemienieniu na górze Tabor: Mojżesz i Eliasz z Jezusem o jego odejściu, które miało się dokonać w Jerozolimie (Ew. św. Łukasza 9,31). Dosłowna prostolinijność Jezusa, pokazuje się w czynach, ponieważ on nie omija obszary Samarytan, chociaż, można było oczekiwać, że jako Żyd, nie będzie mile tam widziany. Tak więc, pierwsza frustracja na drodze z góry była już zaprogramowana. Bycie niepożądaną osobą zawsze boli.
Widać, że uczniowie czują, że Jezus potrzebuje teraz pociechy. Propozycja Jakuba i Jana pasuje wprawdzie do ich przezwiska „synowie gromu”, ale wskazuje też na pewne dziecinne przecenianie ich zdolności. Jezus reaguje poważnie i konkretnie.

Idą dalej, by pierwsze rozczarowanie zatrzeć, pojawiają się trzej kandydaci, którzy chcą iść za Jezusem. Każdy urząd kościelnego, pastoralnego powołania, będzie robił wszystko, by takich kandydatów nie zaszokować. Jeden z kandydatów został nawet zaproszony przez samego Jezusa, dwaj inni sami wypowiedzieli swoje „chcę cię naśladować i za tobą iść…”. Co, zatem robi Jezus? On trzeźwo mówi o mało atrakcyjnych konsekwencjach powołania do jego służby. Wtedy następuje cisza. Nie ma już żadnych pytań. Nie dziwi też, że po takiej informacji wielu speszonych, onieśmielonych się oddala. Nie wiemy, jak zachowali sieci trzej kandydaci. Wtedy, właśnie dokładnie wtedy, powinniśmy zrozumieć, że nie chodziło wówczas o tych trzech mężczyzn, tylko o nas.
Dla wszystkich- także tych, którzy- ważne są odpowiedzi Jezusa.

Każdy chrześcijanin uważa, że naśladowanie Chrystusa, to termin pasujący do profesjonalistów, do zakonników, księży, sióstr zakonnych. Jednak, droga z Jezusem zaczęła się dla wszystkich wraz z chrztem. Dzisiaj słyszymy trzy założenia, przesłanki, które są ważne dla Jezusa: Beztroska i elastyczność, które nie przekładają się na materialny łańcuch. Po drugie, czujny duch, który nigdy nie zapomni słów Jezusa: „Przyszedłem byście życie mieli i to życie w obfitości” (Ew. św. Jana 10,10). Wreszcie nastawienie do życia, które wie, że nasza przyszłość nie leży w przeszłości.

Jakiego Jezusa chcemy? Czy łagodnego przyjaciela człowieka? Ile konsekwencji potrafimy wytrzymać? Ile kompromisów możemy znieść?
Dzisiaj- będziemy o to pytanie! Autorka:
Siostra Charis Doepgen OSB, jest benedyktynką w klasztorze św. Erentraud w Kellenried koło Ravensburga.