Czekanie ma swój koniec
Kategoria: Opublikowano: 30 października, 2020Autor: Siostra Charis Doepgen/ Kellenried koło Ravensburga 14.12.2019 Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Mateusza
Ewangelia wg św. Mateusza II, 2- II:
A Jan, usłyszawszy w więzieniu o czynach Chrystusa, wysłał uczniów swoich i kazał mu powiedzieć:
Czy ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też mamy oczekiwać innego?
A Jezus odpowiedział im: Idźcie i oznajmijcie Janowi, co słyszycie i widzicie: Ślepi odzyskują wzrok, trędowaci zostają oczyszczeni, a głusi słyszą, umarli zostają wskrzeszeni, a ubogim zwiastowana jest ewangelia. A błogosławiony jest ten, kto się mną nie zgorszy. A gdy ci odeszli, Jezus zaczął mówić do tłumu o Janie: Co wyszliście oglądać na pustyni? Czy trzcinę chwiejącą się od wiatru? Co wyszliście oglądać? Czy człowieka w miękkie szaty odzianego?
Oto ci, którzy miękkie szaty noszą, w domach królewskich mieszkają. Więc, po co wyszliście? Ujrzeć proroka? Owszem, powiadam wam, nawet więcej, niż proroka.
To jest ten, o którym napisano: Oto Ja posyłam posłańca mego przed tobą, który przygotuje drogę twoja przed tobą.
Zaprawdę powiadam wam: Nie powstał z tych, którzy z niewiast się rodzą, większy od Jana Chrzciciela, ale najmniejszy w Królestwie Niebios większy jest, niż on.
Wszędzie mówi się o adwentowym oczekiwaniu, ale co to znaczy?
W niedzielnej Ewangelii, siostra Charis Doepgen znajduje niespodziewanie nieśmiałe pytanie wielkiego Jana Chrzciciela- i wyraźną odpowiedź Jezusa, która budzi z fałszywych, adwentowych marzeń.
Jan Chrzciciel, który z pustyni nieustraszony mówi jasnym tekstem i prowokuje swoich słuchaczy. Jan, ten fascynujący retoryk ostatniej niedzieli, dzisiaj stawia nieśmiałe pytanie, które pozwala rozpoznać niepewność i zwątpienie.
Muszę przyznać, że ten Jan jest dla mnie bardziej sympatyczny- przy całym podziwie dla niego, jako kaznodziei, który może mobilizować tłumy, pewny siebie, występując odważnie.
Dobrze, gdy w kaznodziei odkryć można tego, który pyta. Gdyby takich Bożych mężów było więcej, którzy zamiast głosić wystudiowane mowy, popatrzyliby raczej w głąb własnej duszy. Dobrze, kiedy można dzielić się wiarą, ale tak samo pomocne jest, że nie trzeba ukrywać zwątpienia.
Brzmi to może trochę paradoksalnie, ale to może wzmocnić wiarę, kiedy można dzielić wątpliwości.
Pytanie Jana Chrzciciela jest niesamowite: Czy ty jesteś tym? Czy musimy wciąż jeszcze czekać? W czasie adwentu stale mówimy o oczekiwaniu, ale co rozumiemy pod tym zwrotem? Boże Narodzenie było przecież 2000 lat temu. Wraz z odpowiedzią Jezusa, temat oczekiwania powinien zostać zakończony.
Jak byłoby, gdybyśmy to czekanie przerwali i żylibyśmy tak, jak ten już przybyły Jezus od nas oczekuje?
Wtedy, musielibyśmy wszyscy, którzy wciąż nie chcieli ujrzeć, co się stało- musieliby otworzyć oczy: ociężali wreszcie się poruszą; wykluczeni, odrzuceni otrzymają w kościele godne miejsce, jako dzieci Boże, słuchanie stanie się ważniejsze, niż monologi teologicznych mądrali, a nadzieja mogłaby się na nowo ożywić.
Tak wyobrażam sobie, że w taki sposób Ewangelia Będzie głoszona biednym…
Jezus przemawiając przez Jana, rozprawia się z niejednymi uprzedzeniami, które występują wśród słuchającego tłumu.
Zanim orędzie Ewangelii dotrze do głów- i naturalnie- do serc, muszą zostać uporządkowane fałszywe oczekiwania. Okazję do tego daje nam właśnie czas adwentu.
Zamiast czekać, lud Boży będzie opracowywał obraz odnowionego kościoła-w, którym, na przykład ubranie, nie odgrywa żadnej roli.
Nikt nie będzie też zainteresowany pytaniem, kto tu jest wielki, a kto mały…?
Kiedy, w Boże Narodzenie znajdujemy w szopce Mesjasza, otoczonego przez pasterzy, to jest to sygnał od Boga, że oczekiwanie ma swój koniec.
Ten oczekiwany jest tu!
Kompozycja tego fragmentu z Biblii, jest genialna. Jan, w swojej kłopotliwej sytuacji, chce wiedzieć, czego on może oczekiwać od Jezusa, a na końcu, słuchacze z ust Jezusa usłyszą wszystko, co można powiedzieć o Janie.
My, dzisiaj w osobie Jana znajdujemy tego, który stawia nasze pytania. Odpowiedź Jezusa zaś, może obudzić nas z fałszywych, adwentowych marzeń.