Dlaczego czy po co?
Kategoria: Opublikowano: 14 marca, 2021Autor: Siostra Veronica Krienen/ Bonn 25.03.2017
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Jana
Ewangelia wg. św. Jana 9, 1- 41:
Przechodząc zobaczył człowieka niewidomego od urodzenia. Jego uczniowie zapytali Go: „Rabbi, kto grzech popełnił: on czy jego rodzice, że się ślepy urodził?” Jezus odpowiedział: „Ani on grzechu nie popełnił, ani jego rodzice, lecz to po to, aby na nim objawiły się dzieła Boga. Trzeba, abyśmy, dopóki dzień jest, spełniali dzieła Tego, który mnie posłał. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Dopóki będę na świecie, będę światłem świata”. Po tych słowach splunął na ziemię i przygotował maź ze śliny. Tą mazią posmarował jego oczy i rzekł mu: „Idź, obmyj się w sadzawce Siloam” (ta nazwa znaczy „Posłany”). On poszedł, obmył się i wrócił już widząc.
Na to sąsiedzi i ci, którzy go wcześniej widywali jako żebraka, mówili: „Czy to nie ten, co tu siedział i żebrał?” Jedni utrzymywali, że to on, inni zaprzeczali: „Nie, to ktoś podobny do niego”. On sam natomiast zapewniał: „To ja jestem”. Pytali go więc: „A jak ci się oczy otwarły?” On odpowiedział: „Ten Człowiek, co ma na imię Jezus, przygotował maź, posmarował moje oczy i rzekł mi: „Idź do Siloam i obmyj się”. Poszedłem więc i po obmyciu się przejrzałem”. Zapytali go: „Gdzie On jest?” Odpowiedział: „Nie wiem”. Zaprowadzili go – tego, co przedtem był ślepy – do faryzeuszów. A w tym dniu, kiedy Jezus przygotował maź i otwarł jego oczy, przypadał szabat. I od nowa zaczęli go wypytywać także faryzeusze, jak przejrzał. On im odpowiedział: „Maź położył na moich oczach, obmyłem się i widzę”. Wtedy niektórzy z faryzeuszy mówili: „Ten Człowiek nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu”. Inni natomiast powątpiewali: „Jak grzeszny człowiek mógłby takie cudy czynić?” I rozłam powstał wśród nich. Znowu zatem zapytali niewidomego: „A ty co o Nim mówisz, że otworzył ci oczy?” On odpowiedział: „Jest prorokiem”. Nie wierzyli mu jednak Judejczycy, że był niewidomy i przejrzał, dopóki nie wezwali jego – to znaczy tego, który przejrzał – rodziców. Zapytali ich tak: „Czy to jest wasz syn, ten, o którym mówicie, że urodził się ślepy? Jak zatem teraz widzi?” Na to jego rodzice odpowiedzieli: „Wiemy, że on jest naszym synem i że urodził się ślepy. Jak jednak teraz widzi, nie wiemy, i kto otworzył mu oczy, my nie wiemy. Jego zapytajcie. Jest dorosły, sam o sobie powie”. Tyle tylko powiedzieli jego rodzice, bo bali się Judejczyków. Judejczycy bowiem już zgodnie postanowili, że jeśli ktokolwiek uzna Go za Mesjasza, zostanie usunięty z synagogi. Dlatego właśnie jego rodzice powiedzieli: „Jest dorosły, jego zapytajcie”. Przywołali więc tego człowieka ponownie – tego, co był niewidomy – i rzekli mu: „Oddaj chwałę Bogu! My wiemy, że ten Człowiek jest grzesznikiem”. On na to powiedział: „Czy jest grzesznikiem, nie wiem, ale to jedno wiem: ślepy byłem, a teraz widzę”. Zapytali go więc: „Co ci zrobił? Jak ci otworzył oczy?” Odpowiedział im: „Już wam powiedziałem i nie usłyszeliście? Dlaczego jeszcze raz chcecie słuchać? Czy i wy chcecie zostać Jego uczniami?” Wtedy zwymyślali go i powiedzieli: „Ty jesteś Jego uczniem, my jesteśmy uczniami Mojżesza. My wiemy, że z Mojżeszem rozmawiał Bóg, a o Tym nie wiemy, skąd jest”. Na to rzekł im ów człowiek: „Dziwne jest w tej sprawie, że wy nie wiecie, skąd jest, a On otworzył mi oczy. Wiemy przecież, że grzeszników Bóg nie wysłuchuje, lecz tylko jeśli ktoś jest bogobojny i spełnia Jego wolę. Takiego Bóg wysłuchuje. Od wieków nie słyszano, żeby ktoś ślepemu od urodzenia otworzył oczy. Gdyby On nie był od Boga, nie mógłby tego uczynić”. Wtedy mu powiedzieli: „W grzechach się cały urodziłeś i ty nas pouczasz?!” I wyrzucili go. Dowiedział się Jezus, że go wyrzucili, i gdy go spotkał, rzekł mu: „Czy wierzysz w Syna Człowieczego?” Na to on powiedział: „A kto to jest, Panie, bym uwierzył w Niego?” Jezus mu rzekł: „Przecież Go widzisz. Jest Nim teraz z tobą rozmawiający”. Wtedy on wyznał: „Wierzę, Panie”. I oddał Mu pokłon. A Jezus powiedział: „Ja na ten świat przyszedłem dla rozdzielenia: aby nie widzący zobaczyli, a widzący stali się ślepi”. Usłyszeli to niektórzy z faryzeuszy, ci, którzy przy Nim byli, i zapytali Go: „Czy i my ślepi jesteśmy?” Jezus im odpowiedział: „Gdybyście ślepi byli, nie mielibyście grzechu. Skoro jednak teraz mówicie: „Widzimy”, grzech wasz trwa.
Już od dzieciństwa człowiek pyta: „dlaczego?” Jezus jednak nie daje żadnych jasnych odpowiedzi, lecz pokazuje nowe perspektywy, – mówi siostra Veronica Krienen, interpretując dzisiejszą Ewangelię.
Ostatnio, w supermarkecie znowu był taki młody mężczyzna, który swoją mamę doprowadzał prawie do ostateczności. „Dlaczego nie mogę mieć tego lizaka?”- „Ponieważ od tego psują się zęby”. – „Dlaczego od tego psują się zęby…””. – „Ponieważ…- Dlaczego…?”
Z niewiarygodną cierpliwością, codziennie odpowiadają mama i tata na tysiące takich pytań!
To nie ma końca. Pytania-, dlaczego, towarzyszą nam przez całe życie. Ja wciąż je słyszę, kiedy w rozmowie z ludźmi rozpatruję ich życiowe sytuacje.
Dlaczego musiało się to stać właśnie mnie?- pytają. Czasami pytam się też siebie: Dlaczego jestem taka, a nie inna- i właśnie wtedy wpadam w ślepą uliczkę, gdzie nie ma odpowiedzi.
Dlaczego? – to pytanie też rozpoczyna naszą Ewangelię. Dlaczego ten mężczyzna urodził się niewidomy? To nie jest w porządku! Dlaczego kogoś spotyka taki los, dlaczego ktoś musi być tak pokrzywdzony? Dlaczego tak się stało, gdzie jest powód tego- czy on sam zawinił, czy ta wina leży po stronie jego rodziców…?
Zadziwiające jest to, że Jezus nie odpowiada na te pytania, wydaje się, że to go wcale szczególnie nie interesuje. On odwraca kierunek spojrzenia pytającego i otwiera perspektywę dla pytania „Po co?”. Co może z tego wyniknąć, jakie możliwości życiowe skrywają się w tej sytuacji, co Bóg może z tego uczynić? Coś podobnego mówi nowoczesna logoterapia, przekonana, że każdą sytuację można wypełnić sensem i przyszłością. Jej założyciel, Viktor Frankl powiedział: „Zachowanie ludzkie nie będzie warunkami, które człowieka spotykają, lecz poprzez decyzje, które on sam podejmuje”.
Nasz niewidomy, młody człowiek mógłby na to odpowiedzieć: Dobrze wam się mówi, jak w tak okropnej sytuacji coś dobrego zobaczyć, nie mówiąc już o przyszłości?
Potem Ewangelista pokazuje, jak może być, o jakie decyzje tu chodzi. Pierwsza decyzja, którą ten niewidomy mężczyzna podejmuje to: spokojnie czekać, dopuścić do siebie Jezusa i jemu się poddać. Jezus nie pozostaje obojętny, on przejmuje inicjatywę i nakłada niewidomemu na oczy błoto zmieszane ze śliną, – gdzie ślina jest tu środkiem uzdrawiającym. Jezus podchodzi do tego bardzo osobiście, można powiedzieć, bardzo intymnie. Niewidomy mężczyzna pozwala Jezusowi, by on wybrał środek i go użył. O to zatem tu chodzi: Pozwolić, by Jezus się zbliżył, by zbliżył się całkiem blisko, jeszcze bliżej. Druga decyzja tego mężczyzny, to pozwolić się posłać i posłuchać: „Idź i obmyj się”, – jasna wypowiedź. Jest jeszcze trzecia decyzja: Nasz mężczyzna decyduje się mówić, decyduje się, by swoją historię opowiedzieć i wyznać Jezusa.
Całkiem obok, powstaje nowa perspektywa. To jest ona, to jest przyszłość! Tu ktoś znalazł swoje życiowe zadanie: Zostać uczniem Jezusa i o nim świadczyć! Autorka:
Siostra Veronica Krienen OSB mieszka, jako benedyktynka w Kolonii. Jest psychologiem i pracuje w Domu rekolekcyjnym w Edith- Stein i bierze udział w kształceniu przyszłych sióstr zakonnych.