I nagle spełniają się słowa Pisma

Kategoria: Opublikowano: 19 marca, 2019

Autor: Siostra Christine Klimann/ katolisch. de

Ewangelia według św. Łukasza (1,1-4; 4,14-21)

 Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono.
W owym czasie Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich.Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać.
Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana.
Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”.

Właściwie wszystko jest jak zawsze: Jest szabat, Jezus idzie do synagogi, czyta z księgi. Wszystkie oczy skierowane są na Niego, bierze głęboki oddech i czyta… i dla siostry Christine Klimann, zdanie to zmienia wszystko.

To jest scena, w której chętnie wzięłabym udział. Początek jest jak zawsze. Jezus idzie do synagogi, jak zawsze w szabat od owego dnia, wówczas, kiedy Józef zabrał go ze sobą po raz pierwszy. Był wprawdzie przez jakiś czas nieobecny i pytano wtedy, co on właściwie robi, parę historii wtedy o Nim opowiadano, ale przypuszczalnie nie były one prawdziwe.
Teraz był znowu tu. Kiedy przyszła kolej na Jezusa, podano mu księgę, tak jak zawsze. W tej chwili, w kinie włączono by muzykę, najpierw cicho, ale dynamiczną- Jezus otwiera księgę.

Po co właściwie jesteśmy na tym świecie? By wreszcie kiedyś mieć własny ogród, czy też, by być w zarządzie parafialnym? Po to, by oglądać wschód słońca na szczycie góry, czy nad morzem, czy też po to, by uczcić dyplom uniwersytecki córki?
Po co jesteśmy na tym świecie?

Jezus zaczyna czytać: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie…” On czyta i jest, jak zawsze- a jednak całkiem inaczej. Te słowa, które On tak dobrze zna, wydaje się, jakby czytał je po raz pierwszy. On już wiele przeżył nad Jordanem, na pustyni i w okolicznych miejscowościach, ale teraz w powietrzu pojawiła się nowa jasność. Czy inni też to czują? Te stare słowa, nagle brzmią zupełnie inaczej: Jestem posłany. Do biednych, niewidomych, uciśnionych. Aby uwolnić, pocieszyć. Jestem posłany…

Z pewnością, z Jezusem było to coś szczególnego. Nie wierzę, że Bóg ma gotowy plan na moje życie, czy na życie drugiego człowieka, który da się odkryć za pomocą skomplikowanych metod. Wierzę lecz w to, że Bóg woła i by słuchać tego wołania, znaczy zwracać uwagę na wydźwięk tych trzech momentów, o których jest mowa w dzisiejszej Ewangelii.
Tu jest wewnętrzna tęsknota, być może jeszcze niejasna, czy mglista, by być w pogotowiu, by być posłanym. Tu jest zewnętrzna bieda, nieszczęście i zawołanie, które zgodne jest z życzeniem Boga dla tego świata.
I tu jest ten moment, kairos, duchowe działanie, w którym stykają się to zewnętrzne i wewnętrzne i zaczyna się coś dziać. Tu chodzi przecież o mnie!
„Dziś się spełniło…”

Po co jestem, tu na świecie? Być może nie ma tylko tego jednego, absolutnego momentu, który wszystko wyjaśnia, lecz są ciągle, na nowo nowe momenty, na które opłaca się zwrócić uwagę.
Momenty, w których trochę rozbłyśnie z tej wielkiej prawdy: Także ja jestem posłany.