Jak mam się modlić, kiedy już nie mogę się modlić?

Kategoria: Opublikowano: 19 stycznia, 2021

Autor: Kapłan Christoph Kreitmeir/ Ingolstadt 27.07.2019
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Łukasza

Ewangelia wg. św. Łukasza 11, 1- 13:
Kiedyś w jakimś miejscu modlił się. Gdy skończył, któryś z uczniów odezwał się do Niego: „Panie, naucz nas modlić się, tak jak Jan nauczył swoich uczniów”. Rzekł im: „Gdy się modlicie, mówcie: „Ojcze, niech imię Twoje będzie święcone, niech przyjdzie Twoje królestwo. Chleba naszego powszedniego daj nam każdego dnia. Przebacz nam nasze grzechy, bo i sami odpuszczamy każdemu, kto względem nas jest winowajcą. I na próbę nas nie wystawiaj””. 

I powiedział im: „Ktoś z was będzie miał przyjaciela. Pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, użycz mi trzech chlebów, bo przybył do mnie mój przyjaciel prosto z drogi i nie mam co mu postawić”.  A tamten ze środka odpowie: „Daj mi spokój. Drzwi już zamknięte i moje dzieci są już ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać ci”. Zapewniam was, że choć nie da mu, wstawszy, dlatego, że jest jego przyjacielem, to podniósłszy się da mu, czego potrzebuje, z powodu jego nieustępliwości. I ja wam mówię: proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a zostanie wam otworzone. Bo każdy, kto prosi, otrzymuje, kto szuka, znajduje, a pukającemu zostanie otworzone. Jeśli któregoś z was, ojca, syn poprosi o rybę, to czy zamiast ryby poda mu węża? Albo jeśli poprosi o jajko, poda mu skorpiona? Jeśli zatem wy potraficie, choć zepsuci jesteście, dawać swoim dzieciom dobre dary, to o ileż bardziej Ojciec, Ten z nieba, da Ducha Świętego proszącym Go”.

Co robić, kiedy własna modlitwa jest bezprzedmiotowa i pusta? Już w niedzielnej Ewangelii uczniowie prosili Jezusa o pomoc. Razem z nimi, nasz autor, Christoph Kreitmeir udaje się do jezusowej „szkoły modlitwy”.

Pamiętam to bardzo dobrze. W połowie mojego życia, w trakcie działania, stopniowo czułem, jak moja modlitwa stała się mniej znacząca, suchsza i pusta. Jestem przecież księdzem, jak to jest możliwe! Ziejąca pustka coraz bardziej się przede mną otwierała, coraz bardziej napawało mnie to lękiem, bo to uczucie było mi obce.
Wówczas, żyła jeszcze moja mama. Opowiedziałem jej o tym i wtedy przeżyłem coś bardzo zdumiewającego i cennego, co mi aż do dziś pomaga. Moja mama, która urodziła 9 dzieci, zrobiła się bardzo poważna, cicha i ważyła każde skierowane do mnie słowo: „Christoph, jesteś teraz w takim punkcie życia, które ja dobrze znam. Kiedy nie wiedziałam, co mam robić i nie umiałam się już modlić, to prosiłam wtedy o wiarę, nadzieję i miłość. To wystarczy, to daje siłę i prowadzi”.
Szukałem kogoś doświadczonego, aby mi pomógł, a znalazłem w swojej mamie mądrą nauczycielkę. „Panie, naucz nas się modlić”, powiedział jeden z uczniów do Jezusa. Potem Jezus dał im wskazówkę do ręki, której mogli się trzymać, słowa, które skierowane były do Ojca w niebie i jako modlitwa „Ojcze nasz”, każdemu chrześcijaninowi daje w życiu siłę, oparcie i ojczyznę.

Jezus mówi też o Bogu nie tylko, jak o Ojcu, lecz także jak o przyjacielu, który nawet w niedogodnym czasie, jak na przykład w środku nocy- pomoże. Przyjaciel pomaga tak samo, jak dobry ojciec, albo kochająca matka. „Boże serce”, jest też otwarte przez ciągłe pukanie, wołanie, jak czytamy w dzisiejszej Ewangelii: „Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje” (Ew. św. Łukasza 11, 8).

Potem Jezus mówi o spirytualnej wiedzy, która opiera się na psychologicznych źródłach: „Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a otworzą wam” (Ew. św. Łukasza 11, 9).
Mówiąc nowoczesnym językiem, brzmi to psychologiczno- spirytualnie: Jeśli zaczniesz rzeczywiście szukać, to to szukanie wyjdzie ci naprzeciw.
W przebiegu naszej życiowej podróży, czasem kończy się nam paliwo, będziemy w niebezpieczeństwie, stracimy siłę, sens i motywację i „łączność z górą”. I wtedy konieczne będzie, aby udać się do „szkoły modlitwy”, znaleźć kogoś, kto nauczy nas się modlić.

Bóg jest moim Ojcem, moim przyjacielem, kimś, komu mogę wiercić w brzuchu dziurę, ktoś, kto wychodzi mi naprzeciw, nawet, jeśli go nie czuję i nie widzę, ale za nim tęsknię.

Ta osobista wiedza, daje mi zawsze na nowo siłę, oparcie i ojczyznę, kiedy nachodzą mnie, na przykład w duszpasterstwie chorych, wątpliwości, chwiejność, albo wewnętrzna noc.
Tylko ten, kto zna ciemność, wie, gdzie szukać światła i może go znaleźć. Mówimy: „Panie, naucz nas modlić się…”, wtedy z pewnością zostanie nam wszystkim udzielona pomoc. Autor:
Kapłan Christoph Kreitmeir pracuje, jako duszpasterz chorych w Klinice w Ingolstadt i bierze udział w kształceniu dorosłych.