Kazanie na Sylwestra 1998

Kategoria: Opublikowano: 13 sierpnia, 2020

Autor: Wilfried Schumacher
Kapłan i dziekan miasta Bonn


Jedyny w swoim rodzaju dzień, Sylwester. Ten dzień zaprasza, aby zrobić bilans. Każda, każdy z nas dla siebie, ponieważ każdy przeżyty rok jest inny, chociaż posiada te same daty.

W tych godzinach żegnamy się ze starym rokiem- to jest bezpowrotny, nieodwołalny czas, to jest mój 1998 rok, a jednak też nasz rok, ponieważ każdy osobisty rok jest zawsze też rokiem innych, drugich, z którymi ja żyłem.

Kiedy popatrzymy wstecz, pomocne może być dla nas słowo z Biblii, które słyszeliśmy w czytaniu: „Wszystko ma swój czas” (Księga Koheleta 3,1).To jest pocieszające i dodające odwagi: To słowo mówi nie tylko o czasie odbudowy, radości, bliskości, zbierania, milczenia- a zatem o tym, co my określamy ogólnie, jako „pozytywne”.

Słowo to mówi też o czasie burzenia, łez, dystansu, rozproszenia, czasie mowy- i to nie, jako rzeczywistość, którą muszę przyjąć, lecz, jako „czas pod niebem”.
To, pod koniec tego roku, może mnie uspokoić: chętnie patrzę na ten rok wstecz, ale-
– nie muszę ani wracać z żalem za pięknymi chwilami, ani uciekać przed złymi czasami, albo próbować wykreślić je z mojej pamięci.
Mogę ten czas przyjąć takim, jakim on jest mi dany i mieć ufność, że czas ten jest „czasem pod niebem”.

„Ty jesteś moim Bogiem- w twoich rękach są losy moje”- tak modli się Psalmista w starym Izraelu (Księga Psalmów 31, 6), a łacińska Biblia tłumaczy to: „W twoich rękach spoczywa mój czas”. Tak więc, bez stresu, możemy ten stary rok oddać w ręce Boga. On pokieruje tym, ale przede wszystkim uzdrawiał.

W tę zbliżającą się noc, dla większości ludzi ważne jest, by móc popatrzeć w przyszłość. Co by się nie oddało, aby móc wiedzieć, co nas czeka.

Wylewamy ołów, wosk, rzucamy kostką, pytamy gwiazd- a to wszystko po to, by otrzymać trochę pewności w tym czasie niepewności.

Zmiana roku jest, jak wielka brama, którą przekraczamy- nie wiedząc, co się za nią skrywa. Także tu aktualne jest słowo Psalmisty „w twoich rękach są losy moje”.

Jednak to nie zwalnia nas z odpowiedzialności, tym bardziej pokazuje nam nasze zobowiązania: Nasz czas musi też zdać egzamin przed Bogiem.

Tak, jak każda i każdy z nas ma na ten przychodzący rok kluczowe dane, tak ma je też nasze społeczeństwo:
Nazwę tu dwie sprawy:

Euro
W te noc Europa otrzyma nową walutę. Wprawdzie jeszcze nie, jako banknoty powszechnego użytku, ale będziemy się już do tego przyzwyczajać, że euro zastąpi niemiecka markę.
To z pewnością ma wiele korzyści- nie tylko w procesach gospodarczych, przy pytaniach dotyczących globalizacji, przy problemach międzynarodowego rynku finansowego, także wkrótce podróżujący docenią, że będą mogli zwiedzać Europę bez dewiz.

Słuchając w ostatnich miesiącach i tygodniach sprawozdań w mediach, można było zauważyć, że podstawą Europy jest wspólna gospodarka, wspólna waluta.  Lecz, fundamentem Europy, źródłem jej kultury jest chrześcijańska wiara. My, sami chrześcijanie, przyczyniliśmy się do tego, że to już nie jest tak wyraźne. Często boimy się oficjalnie przyznać do swoich przekonań, ponieważ obawiamy się, żeby nie uważano nas za głupich, zacofanych. Boimy się, ze wiara nie zrekompensuje nam tego, co możemy stracić, jeśli podążymy za Chrystusem.

Już Heinrich Böll, w latach 60- tych mówił, że najgorszy chrześcijański świat jest dla niego lepszy, niż każdy niechrześcijański, ponieważ to w świecie chrześcijańskim „jest miejsce dla upośledzonych i chorych, starych i słabych”.
Werner Heisenberg, już przed 30 laty, jako ostrzeżenie, na ścianie europejskiego domu namalował: „W zachodnim kręgu kultury, na przykład, nie mógłbym odnieść się do przyszłości, nie miałbym żadnej siły przekonania do przypowieści i obrazów dotychczasowej religii, a wtedy, bałbym się, że dotychczasowa etyka się załamie i mogą dziać się rzeczy okropne, jeszcze straszniejsze, niż obozy koncentracyjne i bomby atomowe

To zależy od nas: Europa nie może stać się tylko tworem gospodarczym, w którym kościoły będą tylko muzeami i relikwiami przeszłego czasu, a chrześcijańskie wartości będą tylko głosem w chórze różnych opinii.
Druga data, 1999 rok, którą z pewnością znamy, to przeniesienie stolicy z Bonn do Berlina.  Wtedy nikt dokładnie nie wiedział, co to będzie oznaczać dla naszego miasta. Z pewnością są już scenariusze, które wszystko dokładnie planują i opisują. Dotyka to w pierwszym rzędzie ludzi. Ilu będzie musiało się przeprowadzić, zmienić mieszkanie, ile mebli trzeba będzie przetransportować? Nie można przewidzieć, jak w tym wszystkim odnajdzie się dusza ludzka.
* Nie wiemy, jak zareaguje człowiek na takie zmiany, kiedy znajdzie się w nowym środowisku, którego sam, dobrowolnie sobie nie wybrał i które w dużej mierze jest niechrześcijańskie.
* Nie wiemy, co to znaczy dla tych, którzy tu zostają i których partnerzy, ojcowie, czy matki będą musieli ciągle dojeżdżać.
* Nie wiemy, ile to wszystko przyniesie rozdarcia  po rozdzieleniu przyjaciół, kolegów i znajomych.
* Nie wiemy, jakie odziaływanie będzie miała ta przeprowadzka na ludzkie dusze.

Jestem jednak pewien- my, damy radę, tak, jak daliśmy radę po wojnie, kiedy nasze miasto stało się stolicą. To nie było łatwe dla naszych ojców, dziadków i babć. Bycie stolicą, to też obciążenie, brzemię, które często nosiliśmy, jako „prowincja”.

Wówczas, nasi rodzice i dziadkowie, musieli wspólnie działać i wytężać siły, przyjąć nowych ludzi i zapewnić im dobre warunki do pracy i studiowania.
Spróbujmy się od nich zarazić. To miasto, w następnych latach potrzebowało wiele ciepła: wszyscy pozostający, czy ci, którzy musieli stąd wyjechać, potrzebują naszej solidarności, współczucia i niebiurokratycznych rozwiązań.

Jako wspólnota chrześcijańska, musimy dać z siebie wszystko, co tylko możliwe, by pomóc w tych trudnych chwilach.
„W twoich rękach są moje lisy”- te słowa pozwalają mi przejść spokojnie do Nowego Roku. One dają mi kierunek działania i nowego początku.

Kiedy ja, swój czas zorganizuję i będę żył według Boga, to ten Nowy Rok będzie dobrym rokiem, nawet, jeśli na pierwszy rzut ludzkiego oka, tak to nie wygląda.

W nowym filmie rysunkowym „Książę Egipcjan”, wysoki hebrajski kapłan Jethro, próbuje Mojżeszowi wyjaśnić jego sytuację i tak do niego mówi:
„Oczami lidzkimi nie widzisz nic, ponieważ swoje życie możesz ujrzeć tylko patrząc z nieba”.

Życzę wam takiego punktu widzenia we wszystkich godzinach Nowego Roku.