Kazanie na temat: „Jezus- ani mięczak, ani maczo”

Kategoria: Opublikowano: 25 kwietnia, 2018

Autor: Diakon dr teologii Emmerich Beneder (kościół rzymsko- katolicki)

19.08.2001 w Ottenschlag, południowa Austria

 

Każdy z nas tworzy sobie obraz Jezusa, ale czy obraz ten jest biblijny? Mam wrażenie, że my postać Jezusa ukształtowaliśmy według naszego wyobrażenia i trochę ją wygładziliśmy. Jednak  w rzeczywistości biblijnej od Jezusa emanuje orzeźwiający niepokój, który ciągle łamie to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. „Ewangelia jest wciąż ogniem” (R. Siebenrock).

 

Jezus nie jest postacią, która wszędzie budzi zgodę i aprobatę (wyzwala). On jest znakiem, któremu będzie się sprzeciwiać. On nie jest twarzą tylko pełną miłości, w której „skupia się cała łagodność świata” (Gottfried Bachl, „Trudny Jezus”, Innsbruck 1996). Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że Jezus jest człowiekiem niewygodnym: od Niego wychodzi uderzenie i odrzucenie, gwałtowność, spór, kłótnia, odmowa dopasowania się i opór.

 

Jezus w Biblii będzie nazwany „kamieniem” (Ewangelia św. Łukasza 20,18, List do Rzymian 9,32), a nie

„różą- jak to Goethe czy Rilke chętnie by nazwali” (G. Bachl). Róża jest symbolem koloru i zapachu.  Kamień zaś jest obrazem człowieka, który jest stały i pewny i mocny, znoszący opór, czasami stoi na drodze innym i także wywołuje złość. Zachowanie Jezusa często wywoływało zgorszenie, począwszy od szopki aż po krzyż. Żaden człowiek nie mógł wyobrazić sobie, że Mesjasz urodzi się w stajni i umierając na krzyżu- będzie wyszydzany. Przemowy Jezusa często będą odbierane jako mocne i bezwzględne- „Jeśli ktoś do mnie przychodzi a nie gardzi swoim własnym życiem, nie może być moim uczniem” (Ewangelia św. Łukasza 41,26). Czy to nie jest prowokacja? Ta wypowiedź na to wskazuje, że przyjaźń Jezusa nigdy nie była bezinteresowna. Do ludzi, którzy nie przyjmą Jego propozycji przebaczającej miłości i Królestwa Bożego- „Nie znam was”.

 

Dzisiaj Jezus dla wielu ludzi nie jest już kamieniem zgorszenia. Czy my jeszcze obwieszczamy tę mocną i stałą, niewygodną i twardą postać Jezusa? Czy wolimy Jezusa tkliwego i uczuciowego?

Idee Jezusa nie chcą przyjąć tego do czego byliśmy przyzwyczajeni. One przynoszą poróżnienie i kłótnię, nie zgadzają się z tym światem.

Zatem nie dziwi to, że kiedy Jezus jak zaszczuty baranek będzie ze wszystkich stron oblężony, przybity do krzyża i umiera jako męczennik prawdy.

 

Pamiętam jak złościł się mój profesor religii, który do nas studentów gniewnie powiedział: „Usuńcie te kiczowate i słodkie obrazy Jezusa ze swoich pokoi. Jezus to żadne łagodne zbawienie”.

Kiczowaty obraz nie odpowiada rzeczywistości i srogości życia. Teolog naszych czasów nazwał Jezusa mistrzem chaosu i chciał też powiedzieć, że Jezus także- poradzi sobie z chaosem naszego życia. Według Biblii Jezus jest nowym Adamem, nowym człowiekiem, ponieważ on zmartwychwstał z martwych. Jest Om modelem ludzkiego życia, „Drogą, Prawdą i Życiem”. W nim spotykamy mojego Stwórcą, Zbawiciela i tego, który do końca prowadzi. Spotkanie z Nim dorównuje spotkaniu z ogniem miłości, który będzie mnie zmieniał. Bliskość Boga odczuwamy przez Jezusa. Bliskość ta powoduje jakby „trzeźwe upojenie”, czyni możliwym połączenie tego co boskie z tym co ludzkie.

 

Jezus czyni nas także niespokojnymi, często nas  przeraża, straszy, np. gdy czytamy Apokalipsę św. Jana 1,13-18. On jest i pozostanie Misterium, którego my nie możemy wyrazić jednym obrazem. Jezus jest najbardziej emocjonującym, poruszającym i gorącym obrazem Boga, którego my na tym świecie nigdy w zupełności nie będziemy mogli ogarnąć i pojąć.

On pozostanie dla nas obcy i zarazem pełen ufności.

 

Amen.