Kazanie o Psalmie 91, 11f
Kategoria: Opublikowano: 26 kwietnia, 2018Autor: Pastor Roland Dürmeier (kościół ewangelicki)
08.01.2017 w kościele ewangelickim w Birstein (Hessen)
Kazanie opiera się na piosence „I live my life”- Robbie Williamsa
W ubiegły czwartek, podczas jazdy na rynek
w radiu znowu usłyszałem tę piosenkę.
Lubię podczas jazdy autem słuchać muzyki.
Wtedy słucham bardziej uważniej niż w domu,
kiedy robię przy tym innych rzeczy.
Kiedy słuchałem tej piosenki,
Wtedy pomyślałem,
że ten tekst właściwie pasuje też do nabożeństwa związanego z chrztem.
W tej piosence mianowicie chodzi o to,
jak być rodzicem,
o związek z własnym dzieckiem
i jak to się rozwija.
Wszyscy to dobrze rozumiemy.
Rodzina chrzczonego dziecka i wszyscy inni.
My wszyscy byliśmy dziećmi i mieliśmy rodziców.
I wielu z nas też jest rodzicami.
Tłumaczenie tej piosenki mamy przed sobą,
po kazaniu posłuchamy jej jeszcze raz.
Ta piosenka śpiewana jest przez Anglika Robbi Williamsa.
Jest on ojcem dwojga małych dzieci.
Piosenka ta ma tytuł „I love my life”
„Kocham moje życie”.
Przypatrzmy się trochę bliżej temu tekstowi.
Zwiąż ze mną moją swoją duszę.
Tego życzą sobie rodzice:
Tego, by powstała więź miedzy nimi i dzieckiem.
Więź, która jest głęboka.
Nie tylko połączenie
wspólnej rodziny i pochodzenia,
wspólnych cech, czy podobnego wyglądu.
Nie, chodzi o połączenie naszych dusz.
Dusza, jako zrozumienie tego, co nasze, osobiste:
Nasze życzenia i marzenia,
nasze nadzieje i tęsknoty.
Wszystko to,
co nas napędza, porusza i daje siłę,
co nam daje radość i co czyni nas szczęśliwymi.
Myślę,
że ten ojciec jest pewny
tego, że to mu się uda.
Zbudować tę głęboka więź miedzy sobą
i która z jego strony
nigdy nie zostanie zniszczona.
On śpiewa: Ja nie pozwolę ci nigdy tak naprawdę odejść.
Pewnego dnia twoje ręce
będą wystarczająco silne, by mnie trzymać.
Być może nie będę obecny przy wszystkich twoich walkach tu,
ale ostatecznie wygrasz je wszystkie.
Ręce rodziców są dla dziecka bardzo ważne.
Ręce te troszczą się i głaszczą,
obejmują i pielęgnują.
Chronią, podnoszą i jeszcze wiele więcej.
Jednak ręce te z czasem mogą
także coraz bardziej i bardziej wypuszczać,
ponieważ stanie się jasne,
że dziecko radzi sobie samo.
Ono nie potrzebuje już żadnej pomocy
i samo kształtuje swoje życie.
A pewnego dnia to te silne i sprytne ręce dziecka
będą tymi, które być może będą wspomagać
słabe i trzęsące się ręce rodziców.
Jednak do tego czasu jest jeszcze daleko,
a ojciec chce swemu dziecku towarzyszyć
i wspomagać w życiu.
Ale jest tu też i ufność,
że jego dziecko te walki życiowe
kiedyś będzie wygrywać zupełnie bez jego pomocy.
Modlę się o to, bym dał tobie wszystko co jest ważne.
W tym haśle
„modlę się”,
słychać według mnie rodzaj pokory i skromności,
która dotyczy roli rodziców,
co ja postrzegam jako pomocne,
ponieważ to chroni ich przed zbyt wielkim od siebie wymaganiem.
Ponieważ:
Rodzice nie wiem jak bardzo mogą się wysilać i starać,
by dla swojego dziecka czynić wszystko, co właściwe,
to jednak może im się to nie udać:
Ponieważ rodzice też właśnie nie są perfekcyjni.
Rodzice nie wszystkie rzeczy robią prawidłowo
i nie wszystko,
co uważają za właściwe dla swoich dzieci
jest rzeczywiście najlepsze.
Dobrze jest,
jeśli rodzice mogą się modlić za siebie i swoje dzieci,
wtedy tez, kiedy jest ciężko i trudno nawzajem się zrozumieć,
czy też, kiedy się nawzajem o siebie troszczy , niepokoi i boi.
W ten sposób niektóre brzemiona, ciężary i nieszczęścia
lżej można znieść i pokonać.
Tak, byś pewnego dnia do mnie powiedział
(Refren)
Kocham swoje życie
Jestem silny
Jestem piękny
Jestem wolny
Kocham swoje życie
Jestem wspaniały
Jestem magiczny
Jestem sobą
Kocham swoje życie
Tak, tego życzymy naszym dzieciom,
by one mogły tak kiedyś powiedzieć o sobie i swoim życiu.
I, by Bóg, nasz Stwórca mógł się pod tym podpisać,
ponieważ On chce,
byśmy mieli dobre i szczęśliwe życie,
ale On uzupełniłby to:
„Nie myślcie tylko o sobie,
pomóżcie tym, którym wiedzie się gorzej
i pomyślcie o Mnie.
Bądźcie mi wdzięczni, bo Ja dałem wam życie,
i okażcie mi wasza wdzięczność”.
Ja nie trwam przy swoich błędach,
a Bóg wie, że parę zrobiłem.
Ten ojciec mi się podoba,
ponieważ on rzeczywiście zrozumiał coś bardzo pięknego.
Bóg wcale nie lubi naszych błędów, a złych czynów w ogóle nie toleruje,
ale On kocha nas jako człowieka, jako osobę, jako jedyne w swoim rodzaju stworzenie.
Bóg nigdy nie poprzestaje na naszych błędach i słabych stronach.
Bóg nie mówi:
„Nic nie warte, wyrzucić, zła jakość,
on tego nigdy nie dokona,
jej się to nigdy nie uda”.
Lecz mówi:
„Patrz, są tu wprawdzie widoczne kanty i kąty
– okropne, to mi się wcale nie podoba,-
ale ja widzę coś jeszcze,
tam ukrywa się cos zupełnie udanego i dobrego.
On może jeszcze lepiej.
Ona tego dokona, da radę.
Rób dalej, nie przestawaj.
To będzie jeszcze całkiem dobra rzecz”.
Wspaniałe!
Nie, my nie pozostajemy przy swoich błędach.
My jesteśmy o wiele więksi i możemy o wiele więcej.
Zacząłem wątpić w aniołów.
Odpowiedzą na to, byłeś ty.
Wątpliwości, zwątpienie.
Kto nie zna tego?
Ten ojciec miał wątpliwości co do aniołów,
Bożych posłańców.
On nie potrafił wierzyć,
że nadejdzie jeszcze coś dobrego.
A odpowiedzią na to,
odpowiedzią, którą otrzymał,
były narodziny jego dziecka.
Jedna z najpiękniejszych odpowiedzi w naszym życiu,
którą Bóg nam daje.
Nie na darmo Martin Luther powiedział:
„Jeśli widzisz dziecko,
To przyłapałeś Boga na gorącym uczynku”.
U innych Boża odpowiedź wygląda inaczej.
Być może tak:
Oni stają się zdrowsi lub też uczą się swoją chorobę przyjmować i akceptować.
Oni spotykają człowieka, który zmienia ich życie.
Oni znajdują interesujące ogłoszenie i zmieniają pracę,
czy też zaczynają na nowo kształcenie.
Wy, rodzice przyniesionego tu do chrztu dziecka
nie wątpicie w aniołów.
Przeciwnie,
Wy spodziewacie się po nich wiele, wybierając chrzcielną sentencję z Psalmu 91:
Bóg swoim aniołom dał rozkaz,
aby cię strzegli na wszystkich drogach.
Na rękach będą cię nosili,
abyś nie uraził swojej stopy o kamień.
Wasze dziecko w swoim życiu będzie spotykało wiele ludzi.
Niektórzy z nich będą dla niego rzeczywiście posłańcami Bożymi,
wtedy, kiedy oni w jego życiu będą dobrze czynić,
będą się o niego troszczyć,
na niego uważać
wspierać go i pomagać.
O to prosimy dzisiaj wszyscy dla was i waszego dziecka.
O to, by Bóg wciąż na nowo posyłał do niego tych aniołów
i, by wasze dziecko miało serce i oczy otwarte, by ich rozpoznać.
Ja nie mogę obiecać,
że nie będzie żadnego smutku.
Życzyłbym sobie, bym mógł to od ciebie przejąć.
Ale ty znajdziesz siłę
By z tym wszystkim się zmierzyć i to akceptować
Bo to właśnie jest życie.
Rodzice mogą po części swe dziecko na to przygotować,
ale życie przeżyć muszą już dzieci same,
z wszystkimi wyżynami i dolinami, wzlotami i upadkami.
Także wasze przyniesione do chrztu dziecko będzie doświadczać
tych obydwu stron życia.
Tego co radosne i co smutne.
Ojciec w tej piosence wierzy w silne strony dziecka,
kiedy może być trudno i ciężko
i nie będzie już rodziców, by mu pomogli.
My- tu w kościele- ufamy w coś więcej:
w Bożą ochronę i Bożą pomoc.
Dlatego też świętujemy też dzisiaj chrzest
i w ten sposób czynimy widoczną tę więź między Bogiem a tym dzieckiem.
Refren…(jak wyżej)
Znajdź tych innych
Z sercem jak twoje
Biegnij daleko
Biegnij wolny
Jestem przy tobie.
Te wersy są jak rodzaj błogosławieństwa.
Ojciec pozwala swojemu dziecku też kiedyś odejść.
Ono musi i powinno zbierać swoje własne doświadczenia.
Poznawać nowych ludzi,
którzy będą dzielić jego życie i towarzyszyć mu.
Ojciec się temu nie przeciwstawia,
lecz zachęca swoje dziecko, by to uczyniło.
On nie czyni mu wyrzutów
i nie podsyca w nim żadnych lęków.
On otwiera ręce i pozwala, by dziecko szło
jednak swoją duszą,
swymi myślami
i swoją skuteczną pomocą
będzie to dziecko dalej wspierał i mu towarzyszył.
2x refren (patrz wyżej)
I wreszcie
Jestem tam, gdzie chce być.
A na końcu temu ojcu przytakniemy:
On tak właśnie chciał.
Życzę wam jako rodzicom,
byście byli zadowoleni
ze swojego życia i byście patrzyli z zadowoleniem
na życie waszego dziecka.
Amen.
A pokój Boży,
Który przewyższa wszystkie ludzkie myśli i rozum,
Niech zachowa nasze serca i umysły w Chrystusie Jezusie.
Amen.