Kazanie w 2. Niedzielę Wielkiego Postu 2015, Momenty światła i doświadczenie ciemności
Kategoria: Opublikowano: 30 września, 2019Autor: Monsignore Wilfried Schumacher
Kapłan i dziekan katedry w Bonn
Dzisiejsze czytania wzbudzają w nas zmienną huśtawkę uczuć: najpierw polecenie do Abrahama „weź swego syna jedynego, którego kochasz, Izaaka i uczyń go ofiarą całopalną”. Potem zaś, ten moment, tego ogarniającego wszystko światła w Ewangelii: „I on został zmieniony przed ich oczami, jego szata stała się promieniująco biała, tak biała, tak biała, jak nic na ziemi nie jest białe”.
Wydaje się, że nasze dwie chusty wielkanocne w katedrze, są ilustracją tych dwóch tekstów.1) Jak tu najpierw przejść do ciemności.
Izaak, jedyny syn, nosiciel obietnicy, przyszłość starego Abrahama, ma stać się ofiarą. Wydaje się, jakby sam Bóg działał sprzecznie wobec siebie samego. Najpierw daje Abrahamowi syna, w podeszłym wieku otrzymuje on dziedzica, a potem ma go złożyć w ofierze. Jeszcze więcej: Bóg wie, jak Abraham kocha Izaaka- a pomimo tego, daje mu to polecenie.
Trzy dni i trzy noce oni są w drodze, co oznacza, trzy razy, co wieczór rozkładać namioty, trzy razy kłaść się spać i z tymi samymi myślami trzy razy się budzić.
Jak Abraham to wytrzymuje? Jak on musi z Bogiem wewnętrznie walczyć? Z Bogiem, któremu przecież tyle zawdzięcza?
Odpowiedź na to może dać ktoś, kto był już, być może w drodze wiele dni ze smutną, czy śmiertelną prognozą:
– ktoś, kto jest ciężko chory i czeka na potwierdzenie diagnozy,
– ktoś, kto żyje w wielkiej egzystencjalnej niepewności, ktoś, kto boi się stracić w związku drugiego człowieka, komu grozi utrata pracy…
– ktoś, kto stracił, tak zwane zabezpieczenie życiowe.
Wielu z nas jest, jak Abraham w drodze, trzy dni i trzy noce. To są noce pełne pytań, które my wszyscy znamy: Jak to jest możliwe? Dlaczego Bóg nie reaguje? Czy On nie jest miłosiernym Ojcem? Gdzie podziała się tu obecność Boga na tym świecie? Dlaczego tak się dzieje?
Widzimy ludzi, którzy w swoim cierpieniu są osamotnieni i zrozpaczeni. Przeżywamy to, że Bóg nie przychodzi z pomocą- trzy dni i trzy noce. To pół wieczności.
Ostatni odcinek drogi, Abraham z synem idą sami. Milczenie zostanie przerwane przez proste pytanie dziecka, które- jak często przy pytaniach dzieci- są konkretne: „Ojcze! Jest tu ogień i drewno, lecz gdzie jest baranek na ofiarę?”
To, co brzmi, jak wymijająca odpowiedź ojca, jest kluczem do całego tekstu.
„Bóg wyszuka sobie ofiarę, mój synu!” Inaczej mówiąc: „Bóg pokieruje wszystkim!”
W tych słowach skrywa się to, co kilka wersów dalej powiedział anioł, kiedy powstrzymuje Abrahama przed ofiarowaniem swojego syna: Teraz wiec wiem, że boisz się Boga.
„Bojaźń Boża”- to słowo budzi w nas skojarzenia, które kierują nas na fałszywy trop.
Bojaźń Boża nie ma nic wspólnego ze „strachem przed Bogiem”, który jeszcze dzisiaj zniechęca wielu wierzących i ostatecznie czyni ich niezdolnymi do wierzenia i kochania.
Teolog naszych czasów, Wolfhart Pannenberg, być może nam w tym pomoże, on napisał: „Bać się Boga- to znaczy, uznać Boga, jako Stworzyciela, uznać jego moc i władzę. Uznać go, jako Stwórcę, od którego zależne jest nasze życie w każdej chwili i jako Sędziego, przed którym nic sienie ukryje”.
Zatem, w naszej historii chodzi o egzamin, który Abraham zdaje na piątkę. Droga do ciemności nie prowadzi do oddalenia się od Boga.
- Moment ogarniającego wszystko światła
Związek z Bogiem, to trudny temat dla wielu ludzi. Oni chcą widzieć, zamiast wierzyć. Oni chcą wiedzieć, zamiast ufać.
Apostołowie. Piotr, Jakub i Jan zostali przez Jezusa zaprowadzeni na wysoką górę i przeżyli tam to, za czym tęskni wiele ludzi. Oni mogli zobaczyć Jezusa, w którym spełnia się prawo i proroctwo. On jest ukochanym synem wiecznego Boga.
To doświadczenie przedstawia, ilustruje song Andreasa Bourani, który w poprzednim roku towarzyszył mistrzostwom świata w piłce nożnej: „Wznieśmy toast za nas, za nasze życie, za ten moment, który pozostaje na zawsze. Toast za nas i dla nas, za teraz i wieczność. Za dzień nieskończoności”.
Można się tylko domyślać, co uczniowie przeżyli tam, na tej górze, kiedy słyszy się słowa Piotra: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy. Chcemy rozłożyć tu trzy namioty!”.
Andreas Bourani śpiewał: „Kto zatrzyma dla nas ten moment. Lepiej już być nie może”.
On ma rację, takie momenty szczęścia nie mogą przeminąć. My chcemy je zatrzymać.
Chcemy zatrzymać momenty szczęścia płynące z wiary, kiedy jesteśmy pełni miłości Bożej, doświadczamy jego pomocy i miłości.
Momenty szczęścia w miłości, w związku, kiedy miłość, wierność, przyjaźń są dla nas fundamentem, na którym mamy wsparcie. Momenty szczęścia w życiu zawodowym, kiedy jesteśmy chwaleni, popierani i wspierani.
Są takie godziny, w których nie możemy zaśpiewać a zachwycie tak, jak w tym songu: „Wznieśmy toast za nas, pokaz sztucznych ogni z endorfin, wznosi się nad całym światem”.
Andreas Bourani, myli się jednak w istotnych miejscach: nieskończoność, wieczna wierność, nieśmiertelność- tego nie ma na tym świecie.
Jezus ze swoimi uczniami schodzi z góry. Moment obezwładniającego świata na tym świecie się skończył- i pomimo tego, potrzebujemy go i to nie tylko raz-, ponieważ z niego żyjemy.
Jeśli nie byłoby takich momentów, świat byłby jedynie doliną lamentów.
Nasze obie wielkopostne chusty, ilustrują nie tylko nasze dzisiejsze teksty biblijne. Pomiędzy tymi chustami, odnajdujemy samych siebie. One odzwierciedlają naszą teraźniejszość, czas obecny.
Dokąd, zatem prowadzi cię twoje życie? To pytanie tego czasu Wielkiego Postu. Odpowiedź dla mnie brzmi dzisiaj następująco: Możemy znieść ciemność tylko wtedy, jeśli przeżywamy momenty światła.