Kazanie w Wigilię na podstawie Ewangelii św. Jana 3,16- 21

Kategoria: Opublikowano: 30 marca, 2019

Autor: Pastor Christoph Wiborg
24.12.2016 Kościół św. Eberharda w Tübingen
 

Kochani!

Rzeczywiście! Wy jesteście: umiłowani!

Wszystko jedno, z jaką wiarą, z jaką nadzieją tu przyszliście- to jest pierwsze słowo, pierwsze, które w ten wieczór, w tę świętą noc powinno dojść do waszych uszu:

Wy jesteście umiłowani!

Ukochani nie tylko przez tych, którzy  potem, o ile to możliwe, będą wokół was się gromadzić. I wokół choinki, wokół stołu, wokół waszego serca.Jesteście umiłowani, najpierw i przed wszystkimi rzeczami- przez Boga!

„Tak, bowiem Bóg umiłował świat”, pisze ewangelista św. Jan, „że Syna swojego jednorodzonego oddał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, lecz miał życie wieczne”.

Tu nie jest napisane: Tak, bowiem Bóg umiłował swój lud.
Czy też: Tak, bowiem Bóg umiłował sprawiedliwych.
Czy też: Tak, bowiem Bóg umiłował pobożnych.
Nie: On umiłował świat!
Nic mniejszego, niż to: Świat. Kosmos.
Ze wszystkim, co do niego należy. Wszystkie rośliny i zwierzęta…
Cały świat, z jego słoneczną stroną i tą ciemną stroną.
Ten właśnie świat, On umiłował.
Ten świat, jaki znamy. Wciąż znowu i na nowo: nieobliczalny, niepojęty, nie do skalkulowania.

Wówczas, ci żądni władzy i wielkości, nie siedzieli w Moskwie, ani w Stambule, ani w Nowym Jorku, lecz w Rzymie. Oni mieli tylko jeden cel: Być wielkim.

Czy powiedziawszy lepiej: Być większym.
Większym, niż wszyscy inni.
To zawsze było wolą człowieka.

Po raz pierwszy, wówczas, przy budowie wieży w Babel.
Kiedy oni, między sobą mówili: „Zbudujemy, zatem miasto z wieżą, której czubek, szpic, będzie sięgał, aż do nieba, tym uczynimy sławnym nasze imię”.

Imię uczynić sławnym, wielkim!

Make America great again!
I dlatego brexit, by znowu liczyło się: Great Britain!
I ci, którzy marzą, o tak niemieckich Niemczech, by znowu Niemcy byli tylko dla siebie i byli tylko Niemcami. Najlepiej: Wielkie Niemcy!

Imię uczynić sławnym!

Wszyscy oni, to wnuki cesarza Augusta, który rozkazał, by cały świat, tak, dokładnie świat, został policzony, oszacowany.
Policzony powinien zostać ten, kto należy do Rzymu.
Świat, policzony.
Świat umiłowany.

To, droga wspólnoto, to jest przeciwna koncepcja.
Bóg, który kocha świat.
Przeciwko Augustowi, przeciwko władcom tego świata, którzy ten świat liczą.
Miłość, przeciwko wyrachowaniu.

Tym, którzy chcieli uczynić tu swoje imię sławnym i szturmowali niebo, tym Bóg wychodzi naprzeciw. Właśnie z nieba, przychodzi tu, stamtąd!

Przyjdź z góry, spłyń z góry, strumieniem miłości. Przyjdź z góry do tego świata, do tej stajni, do tego- człowieka.
Do tego człowieka, który sam chce uczynić się Bogiem, wychodzi naprzeciw i sam staje się człowiekiem.

Jak to? Pyta człowiek. Bóg nie jest, tam, na górze? Nie jest w niebie? Nie jest w oddali? Oddalony od dobrego i od złego? Oddalony od tego świata?

Nie, Bóg kocha ten świat. Kocha, więc wychodzi naprzeciw, szuka nas i nas znajduje, byśmy nie byli już zagubieni, lecz mieli życie wieczne. Co, nie oznacza nic innego, tylko to, że naraz Bóg nie tylko jest, naprzeciwko, lecz On jest u nas, tak, On jest z nami!

Bóg z nami. Emanuel.
Narodził się Emanuel.

Przerwa muzyczna

Narodził się nam Emanuel, Chrystus, Pan, który jest naszym Zbawicielem.

„Albowiem, Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”.

Tak, to zgodne jest z miłością, Bóg próbuje jeszcze raz zjednać człowieka. Człowieka uratować. On daje temu światu miejsce miłości. Całkiem konkretne miejsce. W całkiem konkretnym czasie.

Łukasz opisał to dokładnie: Było to w czasie, kiedy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz.
W Betlejem, w stajni. Tam, miłość Boża staje się ciałem. Rzeczywistością.

Staje się tym, co rzeczywiste, w przestrzeni, miejscu i czasie- to nie jest utopia.
Przeciwnie.
Miłość Boża, będzie rozpoznawalna. Będzie widoczna. Będzie dotykalna. Będzie swoista.
Ta Boża miłość, dotyczy świata.
Wielkiego, szerokiego świata.
Ta miłość rozprzestrzenia się po świecie, od konkretnego miejsca, od konkretnego człowieka.
Ta, olbrzymia miłość będzie, można powiedzieć skupiona, jak w soczewce.
W tym dziecku w stajence.
Stamtąd, miłość ta powinna utorować sobie drogę w świat.
Nie czyni tego za pomocą przemocy. Nie przez władzę. Nie pod przymusem.
Miłość ta, jest po prostu tylko tu obecna. Ona się ofiaruje. Pokazuje się: otwarta, czuła, wrażliwa.

Tak my, to widzimy w tym dzieciątku, które leży tu, w stajni, w żłobie, bezbronne, owinięte w pieluchy.

Tak, jak my to widzimy, w tym człowieku (wskazanie na drogę krzyżową), który był w drodze na ukrzyżowanie.
Znowu bezbronny. Znowu owinięty w chusty, na gołym drewnie.

Miłość Boża, która przyjmuje na tym świecie postać Jezusa, nie może być inną miłością, niż właśnie taką miłością.
Miłością, która się oddaje,
która się ofiaruje,
która pozostaje otwarta i ufna, także wtedy, kiedy wokół niej przemoc, władza i terror żądają właśnie oporu.

„Kto w niego wierzy, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego”.

Co czynić z miłością Bożą?
Wierzyć w nią? Zaufać jej?
Czy też się od niej odwrócić. Gdzie indziej szukać uzdrowienia?
Także wiara nie będzie wymuszana, – powiedział Jan.
Także zaufanie, zawierzenie, jest tylko propozycja Boga.
On nie jest żadnym despotą.
On nie działa totalitarnie.
To jest sposób oddania, w którym Bóg ofiaruje się człowiekowi, jako towarzysz.
To oddanie się miłości, która głęboko schyla się do tego, który powalony leży na ziemi, wszystko jedno, z jakiego powodu.

Wymuszanie zaufania- sprzeciwia się istocie miłości.
Istocie miłości, sprzeciwia się też zmuszanie do wiary i osądzanie.
Ponieważ Bóg kocha świat, dlatego, poniekąd dla niego cofnął się o krok.

On przychodzi na świat. Pokazuje się. Pokazuje swoją miłość.
Tak, jak ją rozumie.
Jak On nią żyje (wskazanie na krzyż).
Otwiera swoje ramiona.
I czeka.
Bóg się nie narzuca.
Światło przychodzi na świat.
A, ty człowieku, możesz zaufać, możesz do tego światła przyjść.
Dlaczego nie miałbyś tego zrobić?

„A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej miłowali ciemność, aniżeli światło; bo złe były ich uczynki”.

Kto odwraca się od tego światła, kto podąża za innymi światłami, ten sam siebie krzywdzi, -powiedział Jan.
Ten sam się wyłącza z rzeczywistości żywego Boga.
Jest już osądzony. Sam siebie osądził.
Ponieważ, on bardziej kocha ciemność.
Ciemne sprawki.
Ten Sąd, nie będzie sądem, który będzie radził, osądzał i decydował o karze.
Ten sąd, to moment, w którym my sami będziemy podejmować decyzję.
I tu schodzą się te dwa słowa;
Sąd i osądzony.
Tu, nasze działanie, musi mierzyć się na sprawiedliwość. Kto działa sprawiedliwie, – tak powiedział prorok Izajasz, dla tego wschodzi poranne słońce, dla tego świeci światło życia.
On nie musi być już osądzany.

Kto czyni zło, sam się osądza, ponieważ on swoje spojrzenie i tym samym swoje życie zamyka przed światłem.

Tu i teraz przecinają się światło i ciemność.
Tu i teraz wciąż i wciąż na nowo, musimy podejmować decyzje.
Tu i teraz, na tym świecie i w tym czasie, nasze zaufanie w rzeczywistość Bożą, wymaga potwierdzenia.
Nasza wiara w miłość. W życie pozbawione przemocy. W pokój i sprawiedliwość.
Bardziej, niż kiedykolwiek.
Wszystko to rozpoczyna się w moim własnym życiu. W moim własnym sercu. W mojej własnej głowie.

Kiedy Bóg, w swojej miłości, pochylił się tak głęboko w człowieka, to zamoczył wszystko, co ludzkie, w niezrównaną godność.

Moje narodziny. Moje pierwsze kroki. Moje pierwsze słowa. Moje dorastanie. Moje życie.
To wszystko, może być zanurzone w Bożej miłości.
To wszystko powinno: żyć Bożą miłością
W całkiem małych rzeczach. W każdym spotkaniu. Z każdym człowiekiem.
Wy jesteście umiłowani!

Droga wspólnoto!

To jest to imię, które powinniśmy uczynić sławnym:
Umiłowani Boga.
I: Kochający Boga.
Zatem: Żyjcie miłością. I zacznijcie to od zaraz.

Amen.