Kazanie według 1 listu do Koryntian 1,18-25

Kategoria: Opublikowano: 25 kwietnia, 2018

Autor: Pastor Jürgen Eckelsbach (kościół ewangelicki)

05.07.2015 w kościele Pokoju w Unna Massen

Nabożeństwo wspólnotowe

Walizka pełna krzyży – jakie cenne!?

 

Siedem scen wokół krzyża w otoczeniu uchodźców, jubilatów i św. Pawła

 

Boże, daj nam swoje Słowo i otwórz nas na Twoje Słowo.

 

Droga wspólnoto,

Dzisiaj rano chciałbym wam opowiedzieć, co przeżyłem w ostatnim tygodniu. W każdym razie tym rozpocznę kazanie. Całość podzieliłem na siedem scen i każdej scenie, jak w filmie dałem tytuł. Ta historia to : „Walizka pełna krzyży-jakie cenne!?”

 

To jest walizka (pokazuję torbę i stawiam ją obok przy mównicy). Właściwie jest to torba na rower. Z daleka wygląda poważnie, właśnie jak mała walizka na akta.

 

Zatem: jest czwartek rano w pół do ósmej. Przed drzwiami stoi mój rower. Już zamierzam zawiesić swoją torbę i jechać, ale wtedy coś sobie przypomniałem: „Zapomniałem z domu coś ważnego”. Śpieszę z powrotem do domu. Drzwi pozostają otwarte, rower i moja torba niepilnowane. Moja akcja poszukiwania trwa jednak dłużej niż przypuszczałem. Prawie pięć minut. Potem wreszcie to znalazłem i pośpiesznie idę do roweru. I?… z ulgą zobaczyłem, że wszystko jest na swoim miejscu. Ktoś przechodząc , mógłby przecież przynajmniej złapać za torbę-w nadziei zdobycia portfela czy telefonu. Ale: rower i walizka były na miejscu.

 

To jest scena pierwsza: „Walizka pełna krzyży-jaka ona jest cenna?” 

 

W mojej fantazji idę tropem złodzieja: co byłoby, jeśli on otworzyłby tę walizkę?

Co on by tam znalazł? (otwieram walizkę i wyjmuję kilka krzyży) .Pełno takich „rzeczy” : małe, jasne, drewniane o bardzo prostej formie z małym otworem, a w nim sznureczek. Ten musi się jeszcze zawiązać, by móc ten krzyż zawiesić. Tego jest pełna walizka. Przedstawiam sobie złodzieja: zapewne zrobiłby wielkie oczy. Czy to złodziejstwo by się opłaciło? Jak cenne jest to wszystko?

 

Powód tego jest następujący: koledzy i ja od półtora roku chodzimy na zmianę w każdym tygodniu do punktu przyjęć uchodźców, tu w naszej części miasta- w Massen-północ. Tam przybywają uchodźcy z wielu krajów i kilka dni tu pozostają, zanim będą dalej kierowani do innych miejsc. Tam pozdrawiamy ich jako kościół chrześcijański. Przy wejściu do kantyny próbujemy nawiązać kontakt. Ponieważ porozumienie językowe często jest trudne, szybko spostrzegłem, że dzięki krzyżykom kontakt jest łatwiejszy. Od tej pory w pracowni stolarskiej zamówiliśmy te krzyżyki i rozdajemy je uchodźcom.

 

Byśmy byli rozpoznawalni, wieszamy sobie jeden z tych krzyży na szyi.(Wieszam także na szyi krzyżyk). Często wieszałem go już wcześniej, albo wędrowałem tez z nim do domu.

 

I to jest scena 2: Krzyż nosić i pokazywać to nie kosztuje

 

Jak uważacie, jak będzie się postrzeganym – przez ludzi na ulicy czy też przez służby porządkowe w punkcie przyjęć uchodźców? Patrzą z zaciekawieniem. Niektórzy podśmiechują się. Co oni myślą? – Być może tak: Dlaczego ten mężczyzna nosi ten krzyż, to nie jest dekoracja…? Czy należy do jakiejś sekty? Czy tez jest nadgorliwie religijny? Czy chce nas nawracać? – Pani z rządu, urzędniczka, która pewnego ranka też tu przybyła, powiedziała do mnie- znacznie zażenowana: „Ach, to pan z tymi krzyżykami. Już o tym słyszałam – jak pięknie!”

 

Spostrzegłem: ten krzyż nosić to mnie coś kosztuje. Kosztuje mnie też, gdy te krzyżyki wykładam – tam w tej kantynie pośród tych ludzi. Wtedy pytam siebie: Czy to w ogóle pasuje? Wiele po prostu przechodzi obok. Nie zwracają uwagi na te krzyżyki, albo potrząsają głową: to nie dla mnie.

 

Właściwie nie mam problemu z głoszeniem Słowa. Tak tu na mównicy chętnie wykładam krzyż – ze słowami dla tych, którzy przyszli i chcą tego słuchać. Ale tam, gdzie wcale nie czuję się dobrze? Gdzie wielu uważa krzyż za niepasujący lub śmieszny? Przychodzą mi na myśl słowa św. Pawła, które właśnie słyszeliśmy w czytaniu: „Krzyż dla wielu jest głupstwem, głupotą”. Tak, też to tu odczuwam. To mnie wiele kosztuje.

 

Scena 3: Krzyż nic nie kosztuje

 

Niektórzy ludzie zatrzymują się. Patrzę pytająco. I chyba przypuszczają: Tu ktoś chce coś sprzedać. Wtedy mówię: „No Money – to nic nie kosztuje – gratis – z Bogiem”. Wtedy kilka osób sięga po krzyż: tak, potem! Jeśli nic nie kosztuje?

 

Pomyślcie: co dzisiaj jeszcze można dostać za darmo? Z innej strony też jest ważne: co nic nie kosztuje, jeśli nic nie warte.

Wszystko jedno: Krzyż będzie zabierany, być może tylko dlatego, ponieważ nic nie kosztuje.

 

Scena 4: Krzyż jest cenny

 

Kiedyś przychodzi rodzina. Widzą krzyż i radują się. Mężczyzna pokazuje mi swój tatuaż: krzyż i typowe oblicze – Jezusa. Oni od razu wieszają sobie krzyż na szyi i całują go.

Dla nich jest on cenny. Oni pochodzą z Eryteri, Iranu, Iraku czy Syrii, Egiptu i Nigerii, z Kosowa i Albanii. Są wśród nich ortodoksyjni Żydzi, ewangelicy i katolicy.  Oni są chrześcijanami i radują się, gdy spotykają Chrystusa. Pytają często za pomocą gestów: „Z jakiego jesteś kościoła?…Niech ci Bóg błogosławi”.

 

Mała dziewczynka – być może 3 letnia – patrzy wstydliwie z kąta. Jest bardzo nieśmiała. Bardzo dużo już przeżyła. Patrzy i bierze krzyżyk dopiero po jakimś czasie .Potem szybko ucieka.

 

Około 10-letnia dziewczynka przychodzi tu po raz kolejny, zna już parę słów po angielsku. Pyta niepewnie, czy może wziąć krzyżyk. Ja wieszam jej go na szyi. Ona promieniuje i dziękuje: Thank you very much! (bardzo dziękuję). Krzyż jest cenny.

 

Podchodzi kobieta z wózkiem dziecięcym. Wózek jest bardzo mały jak dla lalek. Kobieta jest mała i drobna. Widać po niej trudy ostatnich dni. Jest bardzo poważna , stoi i tylko się patrzy. Potem bierze jeden i powoli kładzie go do wózka – obok głowy śpiącego dziecka. Krzyż jest cenny.

 

Znowu przychodzi mi na myśl św. Paweł i jego słowa z listu do Koryntian: „Krzyż, słowo krzyż jest mocą, która ratuje”.

 

Scena 5: Bóg poświęcił życie na krzyżu (Boga kosztuje on życie)

 

W Jeruzalem przed miastem , na górze stracenia Golgocie: Jezus wisi na krzyżu, który właśnie niósł i na którym umarł. To Jego trochę kosztuje. To dzieje się obok miasta. Jezus wisi poza miastem. On nie należy do niego.

 

On stał się obcym, uchodźcą, stał się także jednym z tych, którzy przybywają dzisiaj do Massen – Północ.

 

I to – aż do dzisiaj – jest skandaliczne: chrześcijanie mówią o Nim: To jest Bóg!

 

Takiego słabego Boga, nikt sobie przecież nie wymyśli i nie życzy. On nie pasuje do tego świata. Bóg, który pasuje do tego świata, jest uwieńczony sukcesem i prowadzi do sukcesu. W naszej społeczności sukcesu i kariery– Bóg na krzyżu jest trudny do zaakceptowania.

Św. Paweł powiedział: „Mądrość tego świata to odrzuca. To jest dla nich głupstwo”. I właściwie mają rację, Krzyż nie jest ani przyjemny ani piękny. On nie smakuje, lecz jest ciężki do strawienia. On kosztuje Boga życie.

 

Scena 6: Ta scena nie odgrywa się w punkcie przyjęcia uchodźców czy w Jerozolimie, ona odbywa się w waszym życiu. Dzisiaj wśród nas są jubilacie, którzy w ostatnim pół roku obchodzili okrągłe urodziny. Dzisiaj są tu z nami, bo przyjęli zaproszenie na nasze nabożeństwo. Mogą popatrzeć na 60, 70, 80 czy nawet 90 lat swojego życia i zapytać samych siebie: Co cennego jest w moim życiu?

To jest ta następna scena: mianowicie w waszych myślach, przemyśleniach. Co było i jest cenne?

 

Czy to były moje sukcesy? Moja kariera? Pieniądze, które zarobiłem? Którymi mogłem pokryć wszystkie wydatki?

 

Czy też była to moja rodzina? Moje dzieci? Mój partner? Chwile, które razem przeżywaliśmy?

 

Być może jednak te najbardziej cenne chwile to:

 

gdy jesteśmy w wielkiej potrzebie – będzie nam udzielona pomoc

gdy jesteśmy smutni – będziemy pocieszeni

gdy żyjemy w lękach i troskach – ktoś nas zrozumie i podtrzyma na duchu

Czy nie są to najcenniejsze chwile?

 

Czasami w szpitalu podaję krzyż ludziom ciężko chorym czy umierającym. Wówczas czuję tę moc, która w tych momentach działa. Ja sam od kiedy byłem ciężko chory nie rozstaję się z krzyżem.

Nosze go przeważnie pod koszulą lub swetrem. Czuję jego siłę. Cenną! Krzyż jest moją Bożą mocą, która ratuje – jak mówi św. Paweł.

Ta moc ratuje, ponieważ sama przychodzi z wielkiej biedy, z wielkiego brzemienia i ciemności.

Zatem krzyż jest cenny.

 

Zastanówcie się nad pytaniem: Co jest w moim życiu cenne?

 

Scena 7: Cenna godzina

 

Godzinę później wracam z punktu przyjęć dla uchodźców do domu. Moja walizka jest pusta. Miałem ze sobą 60 krzyży. Mogłem rozdać jeszcze więcej. Kilka osób wzięło je ze sobą, bo były za darmo..

Dla innych krzyż był cenny. Proste, drewniane, bez ozdób krzyże, które złodziej pewnie by wyrzucił bez zwrócenia szczególnej uwagi? Minęła godzina w moim życiu – cenna, wspaniała  godzina.

 

Życzę wam w waszym życiu samych takich cennych godzin!

 

Amen.