Kazanie według Ewangelii św. Jana 14, 15- 19. 23b- 27
Kategoria: Opublikowano: 18 kwietnia, 2018Autor: Pastor dr Friederike Erichsen- Wendt (kościół ewangelicki)
04.06.2017 w kościele fundacyjnym w Nidderau- Windecken
Pożegnanie, odejście z urzędu wspólnoty parafialnej w Windecken
Jezus powiedział: Jeśli mnie kochacie, to okazujecie to przez to, że czynicie to, co Ja wam powiedziałem.Ja będę rozmawiał z Ojcem, a On da wam innego, który pocieszy, tak, że nie zostaniecie bez pociechy. Ten Pocieszyciel jest Duchem prawdy. Świat bezbożny nie może go przyjąć, ponieważ oni nie mają oczu, by go zobaczyć, oni nie wiedzą, na co mają patrzeć. Wy, lecz znacie go, bo on przy was pozostał i w was zostanie.
Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już mnie oglądał.
Ale wy mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie.
Jeśli mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego i będziemy u niego przebywać. Kto mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich.
A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który mnie posłał- Ojca.
To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.
Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech nie trwoży się serce wasze, ani się nie lęka.
Ty jesteś pocieszonym człowiekiem. I nikt nie jest niepocieszony. To są Zielone Święta. Zesłanie Ducha świętego. Gdzie to się działo, co Jezus powiedział. Popatrz wokół. Popatrz na innych.
Popatrz na siebie samego.
Czyńcie po prostu to, co wam mówię. Taki prosty jest ten świat. Czy już to może słyszałeś?
Jeden mówi. I wszyscy są pocieszeni. Także ty. Zielone Święta znaczą: Duch dla ciebie.
Uporządkujmy zatem co moglibyśmy najpierw powiedzieć o tekście kazania:
Tu chodzi o pożegnanie i każdy to zna, uczniowie też. I wcale nie jest przecież tak źle z tym rozstaniem, ponieważ Bóg i wiara i światowy kościół i my tak czy owak wszyscy zostaniemy złączeni i tak dalej…
Czy też: Wiemy, że wspólnoty z Ewangelii św. Jana były prześladowane, walczyły o przeżycie. Szukały czegoś stałego, a my dzisiaj przecież też- demograficzna zmiana, wartości kościoła, gwałtowny, światopoglądowy przeciwny wiatr, groźby wobec pastorów z zewnątrz i wewnątrz i tak dalej.
Wszystko, co nas otacza zajmuje nas i niepokoi.
Czy też wreszcie: Wszystko przecież zależy od ducha: naturalnie wszędzie jest lepiej, bardziej nowocześnie, piękniej, bardziej profesjonalnie, bardziej zachwycająco niż u nas, w kościele, który jest dla wszystkich. Tym samym nie do końca zrozumiałym. Kościele, który jest dla tych na zewnątrz i dla tych na dole. I dla tych ignorantów, którzy przychodzą tylko do kościoła w Boże Narodzenie ze względu na szopkę, dekoracje, czy też ze względu na śpiewane kolędy.
Tak, kościół, który jest otwarty dla wszystkich. A ty przede wszystkim myślisz: Najważniejsze, że kościół jest tam, gdzie ja jestem, czy gdzie ja chcę, by kościół był. I pastor. I być może jeszcze Duch.
I nastrój Zielonych Świąt, nastrój narodzin kościoła, jakbyśmy chcieli w tym dniu znaleźć więcej wierzących.
Naturalnie, wy się sprzeciwiacie i marszczycie czoło, ponieważ dla was kościół jest wartością i wy go kochacie. I dla mnie też to się liczy. I ponieważ dobrze jest wiedzieć, jak odczuwa się pożegnanie, ponieważ nas to też solidaryzuje: w kościele i jako kościół. Dlatego musimy też myśleć o chrześcijanach, którzy są prześladowani i modlić się za nich. Bezdomni chrześcijanie tęsknią z ojczyzną, za wspólnotą i za ciepłym rodzinnego domu- o tym musimy też pamiętać.
Możemy też powiedzieć: Jedni mówią tak, inni inaczej. Wszystko przynajmniej trochę jest względne.
A ostatecznie nic się nie zmienia (i nie tylko dlatego, że czujemy się bezsilni). My nie chcemy się narażać i obrażać, ponieważ my kochamy się i szanujemy. To też jest duże dobro w tym szarym świecie. Przynajmniej tu, w kościele.
Jezus w Ewangelii św. Jana powiedział: Kochajcie mnie. Strzeżcie mego słowa. Bóg będzie was kochał.
A my będziemy sąsiadami, będziemy przy was mieszkać- jak powiedział to Luther.
Pożegnanie Jezusa jest pożegnaniem, które Boga czyni nam sąsiadem. Pożegnanie przez, które nikt nagle nie odchodzi daleko, gdzieś indziej, a inny pozostaje i brakuje mu tego, co zawsze tu było.
To nie pożegnanie, które okrada, zabiera, to nie moment dramatu. To pożegnanie pozwala mówić
o „teraz” i „wówczas”. I to „teraz” jest o wiele lepsze, czy „wówczas” o wiele piękniejsze.
Tu jest pożegnanie, przez które my z Bogiem mieszkamy ściana przy ścianie.
I ja potem pytam wyczekująco?
Czy to się uda? Czy Jemu nie będzie przeszkadzała głośna muzyka przeciwko chaosowi świata? Czy też to, że ja nie plewię chwastów w ogrodzie? One mogą przecież dostać się do Jego ogrodu, a gdyby było odwrotnie? I u mnie nagle urosłoby to, co Bóg posiał i pielęgnował?
Czy przeszkadza to,- że tak dużo ludzi wchodzi tu i wychodzi, a także ci, którym nikt nie otwiera drzwi.
I oni mogą tu choć raz odetchnąć, ci, którzy cały dzień noszą dzieci od punktu A do B.
Czyszczą szklane stoły i przez to znikają ich życiowe marzenia. To, że ja od czasu do czasu jestem osamotniony ze swoją wiarą, by innych i siebie lepiej zrozumieć. To, że my mówimy o śmierci i świętujemy życie. Kłócimy się czy w ogóle istnieje prawda, czy i kto ma sprzątać.
Słuchajcie. Strzeżcie słowa i kochajcie Boga. Nic więcej. A Bóg pozostaje. I kocha. I przysiada się do nas. Przy polerowanych, szklanych stołach i na drewnianej ławce. Na pluszowej sofie, obok porcelanowych lalek o misia. Na ławce w parku, obok Shella, poza kościołem i przy przystanku autobusowym, przy wietrze i deszczu. On ciebie słucha. I pociesza. I przypomina o Jezusie. I sprawia, że jest lżej. Bóg chce, aby wszystko było łatwiejsze i lżejsze. Jezus odchodzi. Pocieszyciel przychodzi.
On nie czyni nic innego. Wydaje się, jakby nic się nie zmieniło: Jezus odchodzi, Pocieszyciel przychodzi, Bóg mieszka obok. Pożegnanie, jak nie pożegnanie. To może nastąpić tylko pod jednym logicznym założeniem: Mianowicie, że Bóg jest wszędzie. Nie tu i tam, lecz dokładnie tu. Dokładnie tu, gdzie ty jesteś i gdzie jest ten, któremu ty próbujesz patrzeć w twarz, do którego się odzywasz i gdzie bije twoje serce. To jest pokój: Nie bądźcie zagubieni. Bóg cię nie zgubi, w żadnym wypadku.
Ty jesteś pocieszony.
Jakie byłoby twoje życie bez pociechy? Jakie byłoby twoje życie, gdybyś czuł się zagubiony?
Zdany na władzę i przemoc, na zdanie, opinię innych, na właśnie panujące interpretacje wysokości społecznego rozwoju, na śmierć?
Jednak Bóg mieszka obok. Urządzony tylko zawsze przelotnie, z czasem i słuchającym uchem, ciężkim od historii campingowym stole na chwiejnych nogach, pudełkiem czekoladek na najcięższym regale koło łóżka i stałym miejscem na chusteczki do nosa. Chcę sobie wyobrazić, że jest to dom bez regulaminu domowego. Tu jednak teolodzy nie są z nami całkiem zgodni. Myślę, że to jest obraz z wieloma mieszkaniami. Bóg jest tu. I my też jesteśmy. A chmury są świadkami wiary, którą my jesteśmy połączeni. Dokładnie tu.
I nikt nie jest sierotą, opuszczonym przez matkę i ojca. Ba ciebie będzie się uważać i będziesz akceptowany. I nic nie jest bez pociechy. Także pożegnanie, rozstanie, ponieważ wraz z pożegnaniem pozostaje to, co jest ważne. I będzie zrobione miejsce dla tego, co przyjdzie. Dla szumu i huku, jako porównanie świata, w którym żyjemy i w którym jednak każdy rozumie coś z tego, czego chce Bóg.
Strzeżcie słowa. Kochajcie Boga. Nie porzucajcie tego. Możecie wybrać to, na co patrzycie.
A Bóg też zapuka. Być może zabraknie mu mleka, czy chleba, czy twojej pomocy, mądrości, czy twojego praktycznego zmysłu. I razem będziecie siedzieć przed domem i patrzeć na to, co tam jest: chmury, wiatr, ptaki i dzieci, te własne i obce i na chleb na babci oszczerbionym talerzu z dżemem wiśniowym i wino dla wszystkich: Kościół, własny i obcy. Stabilny z całkiem bliskiej odległości.
Przez strzeżone słowo i krytyczne pytania i przez „tak powinno być” i przez te wielkie słowa, na których się podtrzymujemy: Dobry Pasterz, światło świata, sól ziemi. Weźcie to. Bierzcie i jedzcie. Bierzcie i pijcie. Bierzcie i korzystajcie. Bierzcie i myślcie i kłóćcie się i módlcie się. I liczcie się trochę z matematycznymi cyframi, przede wszystkim lecz z działaniem Boga w chmurach i powiewie wśród akustycznego chaosu. Wszystko to jest tu. Dokładnie tu.
I świece w dniu urodzin kościoła będą przez to lekko iskrzyć, a Bóg podzieli z tego i będzie dosyć dla wszystkich i będzie pokój. Przypomnijcie sobie: Pożegnanie, jak żadne pożegnanie, nie bycie zagubionym i załamanym. Słyszysz w akustycznym chaosie: Strzeż słowa, kochaj Boga. Ty jesteś tu, a Bóg obok ciebie. Bóg jest w słowie, w waszych słabych, drżących słowach. I to jest pociecha, to słowo. Dla ciebie i dla innych, ponieważ Bożą wolą jest pokój. I tak powstaje kościół.
Co my nazywamy kościołem? Tu. Wszystko jedno, jak on będzie wyglądał- ten kościół i ta wspólnota.
Kiedy my dzisiaj z tego kościoła wyjdziemy do innych miejsc- tam też będzie kościół. Na karuzeli, tam na zewnątrz, w biurach, w waszych domach, na stołach kuchennych, na campusie studenckim i w zamkniętych komorach serca twojej duszy. Tam jest zapowiedziane, strzeżone słowo. Świat nigdy nie będzie bezwartościowy, nigdy bez działania Boga, nigdy bez tego, byśmy mogli zrozumieć sercem i zmysłem. Świat Boży jest światem słowa, przetkanym Duchem Bożym. Dlatego działa pokój Boży, dlatego to w ogóle funkcjonuje. Nikt nie może pozostać zagubionym, czy z tego okradziony: Bóg jest tu. O tym pamiętajcie i na to patrzcie.
Pokój Boży, który przewyższa cały rozum, niech zachowa wasze serca i umysły w Chrystusie Jezusie, naszym Bracie, Pocieszycielu i Panu.
Amen.