Kazanie według Ewangelii św. Jana 21,15-19
Kategoria: Opublikowano: 19 kwietnia, 2018Autor: Wikariusz Elisa- Victoria Blum (kościół ewangelicko- luterański)
14.04.2013 w Würzburgu
Misericordias Domini- 2 Niedziela po Wielkanocy
Co za brzemię!
Niech łaska Boża będzie z wami i pokój od tego, który jest, który był i który przybędzie.
„Czy możesz być tak uprzejmy, grzeczny…?”
Kiedy tak ktoś powie określonym tonem i przy tym zamruga oczami, wtedy należy zachować ostrożność! Co ten ktoś chce ode mnie?
Często ukryty jest też inny przekaz: „Ty mnie przecież lubisz, prawda? Na pewno zrobisz to dla mnie…?”
Wtedy właściwie nie mam wyboru. Nie mogę powiedzieć „Nie”, czuję się zmuszony do spełnienia tego życzenia.
Tak, ale całkiem dobrowolne to już potem nie jest. Czy można domagać się przyjaźni i miłości? W ostatnim rozdziale Ewangelii św. Jana czytamy (21,15-19):
15 A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: „Szymonie, synu Jana czy miłujesz mnie bardziej aniżeli ci?” Odpowiedział mu: „Panie, Ty wiesz, że cię kocham”. Rzekł do niego: „Paś baranki moje”.
16 I znowu po raz drugi powiedział do niego: :Szymonie, synu Jana czy miłujesz mnie?”. Odparł mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że cię kocham”. Rzekł mu: „Paś owce moje”.
17 Powiedział mu po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz mnie?” I rzekł do niego: „Panie, Ty wiesz ,że cię kocham”. Rzekł do niego Jezus: „Paś owce moje”.
18 Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młody opasywałeś się sam i chodziłeś gdzie chciałeś, ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi dokąd chcesz”.
19 To powiedział, aby zaznaczyć jaką śmiercią uwielbi Boga, a wypowiedziawszy to rzekł do niego: „Pójdź za mną”.
Panie, prosimy cię: Daj nam serce otwarte na Twoje Słowo i daj nam słowo dla naszego serca. Amen.
Droga wspólnoto!
Tu z Piotrem można głęboko nabrać powietrza, a potem je wypuścić!
Co za godność!
Co za brzemię!
Piotr. Dobrze go już znamy!
Jest on jednym z uczniów, którego Jezus powołuje. Pozostawia on swój zawód rybaka, pozostawia rodzinę i uczestniczy w życiu Jezusa. On też wyznaje: „Ty jesteś świętym Boga!” (EW. św. Jana 6,69), kiedy nastało wśród uczniów wielkie niezrozumienie, niektórzy odwrócili się od Niego.
Ale Piotr też jest tym, który często też wszystkiego nie rozumiał. Przy obmywaniu nóg urażony chowa swoje nogi i nie chce przyjąć aktu miłości Jezusa.
Chociaż był pierwszym, który w ranek Wielkanocny poszedł do otwartego grobu- nie rozumiał tego i jeszcze mniej w to wierzył. Umiłowany uczeń Jan jest wciąż trochę szybszy i trochę mądrzejszy. Jan, któremu pod krzyżem zostało powierzone wielkie zadanie.
Jednakże: Piotr jest skałą. Silny, gorliwy, otwarty i energiczny. We wspólny ostatni wieczór zapewnia on Jezusa, że dla niego nawet odda swoje życie i chce z nim wszędzie iść.
Wkrótce potem pieje kogut. Stało się nieszczęście. W krytycznej sytuacji kiedy Jezus po uwięzieniu stoi przed wysokim kapłanem, wtedy Piotr wypiera się swego Pana. Trzy razy.
Tchórzliwy zdrajca. Już nie wzorowy uczeń.
Lecz teraz na końcu Ewangelii wszystko jest inaczej. Historia w Jeruzalem pokazała kto ma coś do powiedzenia. Mianowicie ten Piotr, ten facet, który tak często był uparty- wydawałoby się, że nic nie rozumie- w rozstrzygającej chwili okazał się tchórzem, nie stał przy Jezusie, trzy razy gorzko się GO wyparł.
Dlatego Jezus pytał usilnie: Czy ty mnie kochasz bardziej niż inni?
Czy ty mnie kochasz? Czy ty rzeczywiście mnie kochasz? Pytał trzy razy, patrząc uporczywie w oczy. Trzy razy. Piotr był smutny z powodu tej wątpliwości.
Nie, Piotr nie musi tu nic udowadniać. Na pewno nie swojej miłości. Zresztą tego wcale nie można udowodnić. Jezus jednak chciał wiedzieć, czy on jest gotowy. Czy wystarczająco duże są jego uczucia.
Tak, Piotr jest gotowy. Jest całym sercem zaangażowany. On wciąż jeszcze tak bardzo chce Jezusowi dorównać.
„Paś owce moje!” – to jest polecenie, które Piotr otrzymał. To co do tej pory czynił Jezus, teraz powinien czynić Piotr! Chrystus, dobry Pasterz, który wszystkie swoje owce chroni i nimi kieruje i nie traci ich z oczu, a ostatecznie oddaje za nie swoje życie- ten Chrystus przekazuje swój urząd Piotrowi.
„Paś owce moje!” Zadanie niemożliwe do wykonania przez człowieka?
Piotr z owcy stać się ma pasterzem i tym samym ziemskim następcą Chrystusa. Po tym wszystkim co się wydarzyło jest to rzeczywiście gigantyczny dowód zaufania.
Co za godność!
Co za brzemię!
Tu będzie wyraźne, że miłość jednocześnie pociąga za sobą odpowiedzialność. To polecenie nie jest żadną drobnostką i na pewno nie urzędem, którego można się pozbyć i zostać wolnym.
Jezus kończy to jasnym wezwaniem: „Pójdź za mną!”
Piotr rzeczywiście aż do końca, aż do ostatniej konsekwencji szedł za Jezusem. Tak jak chciał tego od początku.
Piotr będzie obwieszczał i dawał świadectwo. On „złowi” dużo ludzi i zapozna ich z wiarą w Jezusa Chrystusa. On będzie żył miłością i pomagał innym. On też zostanie męczennikiem, jak czytamy w Biblii. Piotr został w Rzymie wyjątkowo ukrzyżowany głową w dół- tak przynajmniej opisują to pozabiblijne legendy.
Piotr wyznaje swoją miłość do Jezusa Chrystusa i otrzymuje to przerażająco wielkie zadanie.
Co za godność! Co za brzemię!
Czy znajdzie on do tego też siłę?
Być może dlatego Jezus tak usilnie pytał Piotra: „Kochasz mnie?” Ponieważ w miłości ukryty jest nieskończenie wielki zasób sił. Z namiętnością, pasją do tego co się robi jest lżej. Wyzwania stają się łatwiejsze do realizacji.
Piotr jest nie tylko skałą. On jest nie tylko zastępcą Chrystusa na ziemi.
Nie, taki „Piotr” jest ukryty w każdym z nas. My także chcemy przecież tak bardzo wierzyć. Jednak obok naszych wysokich wymagań znajdują się też chwile gdy zawodzimy, ponosimy klęskę.
Chociaż nasze życie często jest pełne odłamków, należymy do Boga i Chrystusa. Jesteśmy Jego trzodą i pozostaniemy Jego trzodą, wszystko jedno co robimy.
Wszyscy będziemy w każdym momencie życia naszego zapytani: „Czy ty mnie kochasz?” Jak zareagujemy w obliczu tego pytania? Jak będziemy się czuć? Jak odpowiemy? To jest więcej niż tylko wyznanie!
Jeśli, ja tak uważam w każdym z nas ukrywa się „Piotr” to otrzymujemy zadanie, by nie być tylko trzodą, ale w miarę możliwości dorównywać Chrystusowi. I miłość, którą nam daje przekazywać dalej i żyć według niej. Być pasterzem. „Miłujmy się, ponieważ Bóg nas pierwszy umiłował” (1 List św. Jana 4,19).
Nie tylko Piotr jest pasterzem. Nie tylko pastorzy czy kapłani, gdzie to słowo pochodzi z łacińskiego słowa „pasterz”. Nie, każdy z nas ma zadanie, by dalej głosić Dobrą Nowinę. Nią żyć, naśladować, troszczyć się o współbraci tak jak pasterz troszczy się o każdą swoją owieczkę.
Tak, jak Piotr zamieniamy role z owcy na pasterza. Wszyscy jesteśmy czasem bardziej owcą, a czasem bardziej pasterzem. Zawsze jednak powinniśmy się o siebie nawzajem troszczyć.
Troszczyć się o innych i pomagać im to duży zaszczyt. Ludzie okazują nam wielkie zaufanie kiedy dają się przez nas prowadzić. Ten zaszczyt jednak bardzo też wyczerpuje.
Co za godność! Co za brzemię!
Troszczenie się o innych doprowadza nas czasem do granic naszej wytrzymałości. Być dla drugiego człowieka to duże wyzwanie, także wtedy, gdy tego człowieka bardzo kochamy.
Miłość może dodać dużo siły.
Ale my nie posiadamy nadludzkich sił, lecz otrzymujemy od Boga konieczną moc, byśmy to co możliwe mogli dla ludzi czynić. Więcej nie jest wymagane, więcej nie można.
Jednocześnie potem doświadczamy jaką daje nam to podporę i oparcie gdy się dla innych poświęcamy. Dajemy i otrzymamy. Takie doświadczenie może nam, miejmy nadzieję pomóc w trudnych chwilach.
Spotkanie ze Zmartwychwstałym pokazuje nam, że: Miłość znaczy odpowiedzialność.
Ponieważ w chwili w której przyznajemy się do Boga i Jezusa, wypowiadamy im naszą miłość, nakładamy pewne reguły, wprowadzamy konsekwentnie do naszego życia zmianę w działaniach i w mowie.
Czy przyjaźń i miłość żądają? Nie, ale jeśli bliźni jest dla nas ważny to ponosi się za niego odpowiedzialność.
I w tym naśladujemy Chrystusa.
Amen.
I pokój Boży, który przewyższa wszelkie rozumy, niech zachowa nasze serca i umysły w Chrystusie Jezusie. Amen.