Kazanie według Ewangelii św. Łukasza 24,45-53 i Dziejów Apostolskich 1,1-8

Kategoria: Opublikowano: 2 stycznia, 2019

Autor: Friedrich E. Starp
21.05.2017 wspólnota w Liesing, Wiedeń (Austria)

Wniebowstąpienie

Kilka lat temu, w przeddzień Wniebowstąpienia byłem u fryzjera, by poprawić swój wygląd na świąteczne dni. Z moją fryzjerką, Renatą rozmawialiśmy o Bogu i świecie.

Powiedziałem Renacie, że w dniu Wniebowstąpienia, w Niemczech obchodzi się też dzień Ojca i że ja zawsze w tym dniu wspominam miło wyprawy z moim ojcem.

Dzisiaj też w Niemczech, wielu mężczyzn organizuje sobie (przy alkoholu) – Dzień Ojca.

Fryzjerka odpowiedziała, że w Austrii Dzień Ojca został ustalony, jako odpowiedź na Dzień matki, ale świętowany jest zawsze w drugą niedzielę czerwca.

Potem pożegnała się ze mną słowami: „Życzę Panu jutro pięknego Dnia Ojca!”

Odpowiedziałem, że: „Dla mnie jutro jest to święto Wniebowstąpienia!”. Przyjęła to bez komentarza. Ponieważ zapomniałem kurtki, więc musiałem wrócić. Renata podeszła do mnie i zapytała: „Co właściwie znaczy Wniebowstąpienie?”

Niestety, nie było czasu na rozmowę, ponieważ Renata musiała wrócić do swojej klientki. Zdążyłem tylko zapytać, czy ma w domu Pismo św., skinęła głową. Zaproponowałem, by przeczytała zakończenie Ewangelii św. Łukasza i początek Dziejów Apostolskich, tam dowie się trochę na temat Wniebowstąpienia.

Co dzisiaj nasi bliźni, niemieccy sąsiedzi wiedzą o Wniebowstąpieniu, trudno powiedzieć, ponieważ oni tego dnia świętują Dzień Ojca.

Tyle o statystykach i moim epizodzie u fryzjerki.

W dzisiejszym kazaniu posłużę się fragmentami Pisma świętego.

Tak, w Ewangelii św. Łukasza w rozdziale 1, wersie 3, jak też w Dziejach Apostolskich, w rozdziale 1, wersie 2, Łukasz- autor pisze, że te relacje były napisane do „dostojnego”, „drogiego’ Teofila, jak czytamy w kilku tłumaczeniach.

Kiedy, Łukasz rezygnuje z określenia „dostojny”, a pisze już do „drogiego Teofila”, zmiana pozwala stwierdzić, że Teofil na wstępie Dziejów Apostolskich, stał się wierzący.

Przyjęte zostanie, że Ewangelista Łukasz był jednym z towarzyszy Pawła- w jego misyjnej wędrówce. W Liście do Kolosan, Paweł wymienia lekarza Łukasza, jako swojego ukochanego towarzysza.

O pochodzeniu Łukasza i jego osobistym otoczeniu niewiele wiemy. Pewne jest jednak, że Łukasz pochodził z Antiochii w Syrii. Nie chcemy tu jednak rozmawiać o Ewangeliście, lecz co nam przekazał w Ewangelii.

Ostatnie spostrzeżenie: Niektórzy, z pewnością słyszeli imię Anselm. Był on we wczesnym średniowieczu włoskim teologiem, który później został arcybiskupem w Canterbury. Anselm stworzył słynne, teologiczne dzieła, a przy tym, jako coś osobliwego wprowadził rozmowy ze swoim sługą Boso. W każdym razie, Boso nie istniał, tak naprawdę Anselm wykorzystał tylko tę fikcyjną postać, by móc lepiej przedstawić swoje przemyślenia. Po przeanalizowaniu, przejąłem sposób Anselma i przy Ewangeliście Łukaszu postawiłem żonę, z którą on omawiał swoje pisma.
Pomysł ten wziąłem z kazania Paula Kluge.

Łukasz dał do przeczytania swojej żonie początek drugiej części Ewangelii, ponieważ pierwszą już znała.

Przeczytamy teraz Ewangelię św. Łukasza 24, wers 45-53

45 Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.

46 I rzekł do nich: „Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał, a trzeciego dnia zmartwychwstanie.

47 W imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy.

48 Wy jesteście świadkami tego.

49 Oto ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy, zaś pozostaniecie w mieście, aż zostaniecie uzbrojeni mocą z wysoka”.

50 Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce, pobłogosławił ich.

51 A kiedy ich pobłogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony w kierunku nieba.

52 Zaś oni oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy,

53 gdzie przebywając stale w świątyni, wielbili i błogosławili Boga.

Dzieje Apostolskie 1,1-8

1 Pierwszą Księgę, Teofilu, napisałem o wszystkim, co Jezus od początku czynił i czego nauczał,

2 aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha świętego poleceń apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba.

3 Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni, mówiąc o Królestwie Bożym.

4 A podczas wspólnego posiłku, nakazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca.

5 „Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem świętym”

6 Zapytali Go zebrani: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz Królestwo Izraela?”

7 Odpowiedział im: „Nie wasza to rzecz znać czas i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą,

8 ale, gdy Duch święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei i w Samarii i aż po krańce ziemi”.

Tak mówią teksty biblijne, które chcemy przemyśleć.

Teraz zaś rozmowa między Łukaszem, a jego żoną:

„Jak na początek, to bardzo dobre”, – powiedziała kobieta i oddała mu kartki rękopisu.

Jej opinia często mu pomagała, jednak teraz jej sformułowanie trochę go poirytowało: Czy on powinien napisać wszystko raz jeszcze, czy tylko bawić się słowami? Pytająco spojrzał na swoją żonę, a ona się uśmiechnęła.

„Uważam”, powiedziała, że ta druga część rzeczywiście ci się udała. Wiążesz w całość to, na czym skończyłeś w pierwszej części. Tym samym zachowana została tu ciągłość i opowiadasz dalej historię Jezusa”.

Łukasz ucieszył się, ponieważ dokładnie to było jego zamiarem: Ukazać wyraźnie, że historia Jezusa, pomimo ukrzyżowania przez zmartwychwstanie toczy się dalej.

„Mam jednak pytanie”, powiedziała cicho kobieta. Radość z twarzy Łukasza zniknęła, ponieważ ciche pytanie żony było dla niego zawsze sygnałem alarmowym.

„Czy coś się nie zgadza?”– zapytał Łukasz i oparł się wygodnie.

„Nie jestem pewna”, powiedziała, „jednak, jeśli dobrze pamiętam, pierwsza część kończy się trochę inaczej, niż ta druga zaczyna. To mnie trochę irytuje. Dlaczego nie ma tej samej sceny na końcu i na początku?”

Łukasz nic nie odpowiedział. Wiedział wprawdzie, jak zakończył pierwszą część, lecz chciał w drugiej części, swojemu przyjacielowi, Teofilowi przekazać dalsze aspekty historii Jezusa Chrystusa.

Łukasz założył nogę na nogę, splótł ręce na brzuchu i zamknął oczy. Jego żona usiadła i czekała. Lekki powiew wiatru przyniósł z ogrodu zapach kwiatów.

„Wiesz”- zaczął wreszcie, „te dni po Wielkanocy w Jeruzalem musiały być dla uczniów bardzo poruszające i wstrząsające.

Tu stało się coś, czego oni jeszcze nie pojęli, ale to już zmieniło ich życie i codziennie zmieniało coraz bardziej.

I siedzą oni targani niepokojem i lękiem przed aresztowaniem, a jednocześnie mają potrzebę głoszenia tego, co się stało. Kiedy zmniejsza się strach, to potrzeba głoszenia w nich wzrasta. Kiedy ta potrzeba rośnie, strach maleje, a to może doprowadzić do nadgorliwości”.

Żona Łukasza uśmiechnęła się. Rozwaga jej męża, która czasem graniczyła z powątpiewaniem, była jej naturalnie znana i często też okazywała się pożyteczną,- niekiedy jednak była siłą hamującą.

„Zatem uważasz, że emocje nie wystarczają?’, zapytała, a Łukasz przytaknął.

„Myślę”, odpowiedział po chwili Łukasz, „uczniami targało uczucie rozdarcia miedzy rozczarowaniem i zachwytem, jeśli chodzi o Jezusa i Jego orędzie. Wielu z nich widziało Jezusa, jako wyzwoliciela Izraela z niewoli rzymskiej i pytali między sobą, jak to teraz będzie. Inni zaś widzieli w Jezusie kaznodzieję głoszącego świat pokoju i sprawiedliwości i pytali siebie, jak to orędzie mogliby dalej głosić.

Na to wszystko potrzeba przygotowania, wzmocnienia i siły i czasu. Uczniowie musieli się na to przygotować, by swój czas, bez Jezusa tak zorganizować, jakby On wciąż był wśród nich”.

„Potrzebowali czasu?”, zapytała trochę zdziwiona żona, a Łukasz odpowiedział: „Najpierw tak, a potem dopiero zacząć działać. Działać poprzez głoszenie orędzia, ale przede wszystkim przez własny przykład i wzór. To nie jest łatwe, doświadczamy to każdego dnia”.

„Niestety”, potwierdziła jego żona. „Kogo to jednak może dziwić! To, czego Jezus uczył i co od tego czasu było głoszone, jest tak inne od wszystkiego , to jest w sprzeczności do tego, co w rzymskim kraju liczyło się, jako prawo i porządek. Dlatego jest to takie trudne”.

„I ja obawiam się, że to się nie zmieni”, powiedział Łukasz, „w każdym razie nie tam, gdzie ludzie będą rządzeni, jak my przez Rzym”.

Łukasz zamilkł zamyślony, a jego żona pomyślała o towarzyszach wiary, którzy z powodu tej wiary musieli umrzeć, a także o innych, którzy siedzieli w więzieniach.

Ona myślała o małych, codziennych szykanach urzędników, z powodu, których oni cierpieli. Oni pomyśleli o dobrych znajomych i przyjaciołach, od których, od czasu chrztu stronili. Tym bardziej ważna była dla nich wspólnota, z którą byli związani: wspólna, wzajemna akceptacja i wzmacnianie się, upewnianie się, że wybrali dobrą drogę.

Także, po części gorące dyskusje o właściwej drodze, były dla nich pomocne, także, kiedy były żmudne, ale one dawały im oparcie.

„Czas po Jezusie jest czasem z Chrystusem”, Łukasz przerwał ciszę i spojrzał na strony rękopisu. „Dlatego ten obraz Wniebowstąpienia. To rozumieją wszyscy. Żydzi, Grecy i Rzymianie i Egipcjanie tez. Z Chrystusa będziemy czerpać siłę i będziemy Jego świadkami, aż po krańce świata!”

Jego żona kontynuowała: „Tak, ty to podobnie napisałeś. Ale: rozumiesz koniec czasowo, czy przestrzennie?- „Tak i tak”, odpowiedział Łukasz.
„Mamy wprawdzie czas i dużo przestrzeni, by świadczyć o Jezusie, jako Chrystusie, jednak nie są nieskończone ani czas, ani przestrzeń”.

Dlatego powinniśmy- w wierze wzmocnieni i pewni zbawienia, głosić Chrystusa zawsze i wszędzie. Przez nasze słowo, a jeszcze bardziej poprzez nasze czyny.

„Ty powinieneś znowu głosić słowo Boże, zaproponowała żona. „Idę do ogrodu usiąść, idziesz ze mną?” Łukasz poszedł ze swoją żoną.

Tyle zatem o dialogu między Łukaszem, a jego żoną- który mógłby się odbyć.

Teraz chciałbym to, co pozostawił Łukasz o wniebowstąpieniu Jezusa, wprowadzić w nasze czasy, chciałbym, byśmy o tym pomyśleli.

„Wniebowstąpienie”, dzisiaj dla wielu ludzi jest dniem wycieczek w pięknym maju.

Jak wszyscy wiemy- święto to – jest świętem chrześcijańskim, o którym zapominamy.

Jednocześnie, święto Wniebowstąpienia jest dla wielu ludzi wciąż jeszcze biblijną historią, która przeczy prawu ciążenia, chociaż właściwie jest to najbardziej logiczne chrześcijańskie święto.

Poza tym, święto to, jest dowodem, że wiara i rozum się nie wykluczają, jak próbowano nam już wmówić, lecz, że wiara i rozum mogą dobrze, wzajemnie istnieć i być interesująco połączone.

Być może niektórzy pomyślą teraz, że próbuję ich nabrać! Wniebowstąpienie to przecież historia święta, które jest najbardziej trudne do uwierzenia.

Zatem: Co właściwie świętujemy w „Wniebowstąpienie”?. Jakie znaczenie ma jeszcze to święto?

Znaczenie 4 świąt chrześcijańskich, które obchodzimy na całym świecie: Boże Narodzenie, Wielkanoc, Wniebowstąpienie i Zesłanie Ducha świętego- rzeczywiste znaczenie tych świąt wielu ludzi w dzisiejszych czasach zagubiło.

Boże Narodzenie jest jasne- wtedy narodził się Jezus.

Wielkanoc, trudniejsze ma znaczenie, – Jezus zmarł, został pogrzebany, a potem zmartwychwstał? W to zmartwychwstanie uwierzyć, dla wielu ludzi jest trudne!

To, że w święto Zesłania Ducha świętego został utworzony kościół, wielu ludzi zapomniało, ale nie jest to kwestionowane.

Ale Wniebowstąpienie? Czy to możliwe, że Jezus wzniósł się i zniknął wśród obłoków? Co za dziecinna wiara!?

Nie, z Wniebowstąpieniem to ciężka sprawa. Pochodzi z czasów, kiedy jeszcze nie znano naukowo- przyrodniczego wyjaśnienia!

Ja wcale nie chcę tego wszystkiego negować, ale chcę zaproponować nam inną perspektywę, w której można pokazać, że Wniebowstąpienie jest najbardziej logicznym świętem chrześcijańskim z tych wymienionych: Boże Narodzenie, Wielkanoc i Zesłanie Ducha świętego, są właściwie dosyć przypadkowe.

W przeciwieństwie, Wniebowstąpienie jest logiczne, niemal przekonujące!

Ponieważ, jeśli się te jednak przypadkowe święta widzi razem, wtedy szybko staje się jasne, że brakuje ogniwa wiążącego:

Jeśli Jezus narodził się, zmarł i zmartwychwstał z martwych, to powinien być wciąż wśród nas, jeśli nie zmarł i ostatecznie nie został pogrzebany.

Z pewnością te wszystkie założenia dla tego logicznego zakończenia, nie musi się podzielać, ale jeśli się to uczyni, to wniebowstąpienie jest jedyną możliwą konsekwencją, nawet, jeśli jest ona tak nieprawdopodobna.

W średniowieczu kościół katolicki próbował przedstawić wniebowstąpienie bardzo realistycznie. Przed ołtarzem wystawiano figurę Chrystusa, a potem za pomocą liny wciągano do góry. Przez ukryty w dachu otwór sypały się na znajdujących się w kościele wiernych płatki kwiatów.

My, współcześni ludzie, na takie przedstawienie zareagowalibyśmy uśmiechem.
My zdajemy sobie sprawę: Tam, na górze nie ma nieba, do którego można by wejść.

W 1961 roku, rosyjski kosmonauta, Jurij Gagarin, jako pierwszy człowiek okrążył ziemię. Po wylądowaniu, zameldował w Moskwie: „Nie znalazłem żadnego nieba, tylko część świata”.

Jednak, jeśli Biblia opowiada o wniebowstąpieniu, my powinniśmy zrozumieć, co stało się z Jezusem po Jego zmartwychwstaniu. Nie chodzi tu o naukowo- przyrodnicze wyjaśnienie, lecz o historię wiary.

W przyszły czwartek minie 40 dni od Wielkanocy. 40 dni minęło od czasu, kiedy trzy kobiety odkryły rano pusty grób.

40 dni mieli uczniowie, by pojąć to, co było niewyobrażalne: Jezus żyje!
Bóg ożywił swojego Syna z martwych. W tych 40 dniach, Jezus wciąż się pojawia, rozmawia z uczniami i z nimi ucztuje. Kobiety i mężczyźni pojęli: Obietnica Boża Królestwa Bożego ma stać się rzeczywistością!

Bóg ma wobec tego świata dalsze plany. Krzyż i zmartwychwstanie nie są końcem historii, lecz jej początkiem. A uczniowie maja nadzieję, że Jezus będzie działał potężnie. Oni już sobie wyobrażają, jak On zmieni świat.

Potem jednak przeżywają niespodziankę. Jezus mówi im wprost: Nie ja- lecz wy: „Wy otrzymacie moc Ducha świętego”.
Spontanicznie pomyślałem: Chwileczkę Jezusie- Ty jesteś przecież Synem Bożym, Mesjaszem, Wybawcą, Zmartwychwstałym. W Tobie pokładamy nadzieję, Ty masz spełnić Bożą obietnicę.

Jednak uczniowie nie mają już czasu, by stawiać pytania i wyrazić swoje wahania. Podczas, gdy oni zdumieni stoją, Jezus znika w tajemniczy sposób. Biblia opisuje to tak, jak czytaliśmy na początku: „On zniknął im z oczu, a obłok uniósł go do góry”.

Uczniowie zostali i patrzyli za Jezusem- jednak to jeszcze nie koniec. Nagle pojawiają się dwaj mężczyźni w białych szatach, aniołowie. Oni pytają uczniów: „Mężczyźni z Galilei, czemu tak stoicie i patrzycie w niebo?”

Tu nie chodzi zatem, by pojąć wniebowstąpienie Jezusa i znaleźć na to wyjaśnienie. Także nasza nowoczesna nauka się z tym nie upora. Wniebowstąpienie chce nam powiedzieć, że Jezus wrócił do Boga. My nie możemy Go już na ziemi oglądać, On należy teraz do świata niebiańskiego.

Jednak decydujące są Jego słowa, które zostawił uczniom: „Idźcie znowu do Jeruzalem- czekajcie tam na Ducha Bożego- wtedy zostaniecie moimi świadkami, aż do końca świata”.

Orędzie anioła można by też inaczej wyrazić: Nie patrz na niebo- lecz pozostań wierny ziemi! Nie bądźcie smutni po stracie Jezusa, lecz- spełniajcie radośnie swoją misję.

Do ponownego przyjścia Jezusa, do spełnienia Królestwa Bożego jest wystarczająco dużo do zrobienia!

Uczniowie zrozumieli to orędzie. Oni wrócili do Jerozolimy, jak im Jezus nakazał.

Oni nie pozostali przy pytaniach i zwątpieniu, lecz zaufali słowu Jezusa.
I krok po kroku pojęli, co się dla nas, chrześcijan po Wniebowstąpieniu zmieniło.
Nie przyszło to łatwo uczniom, ponieważ najpierw wniebowstąpienie było dla nich pożegnaniem, trudnym pożegnaniem. Namacalna, fizyczna obecność Jezusa na tej ziemi dobiegła końca.

Nasza wiara nie ma nic namacalnego. Mówimy o niewidzialnym Bogu w świecie, który uważa za prawdziwe to, co można dotknąć i zobaczyć.

Jak jest to trudne, wie każdy z nas, który rozmawiał z ludźmi niewierzącymi.
Czy to prawda, co Jezus nam obiecał: „Gdzie dwóch, czy trzech zgromadzonych w imię moje, tam Ja jestem pośród nich?”

Szczególnie młodzi ludzie są dzisiaj sceptyczni i pytają: Jak mamy sobie to wyobrazić, że Jezus, podczas mszy św. słyszy nasze modlitwy i jest pośród nas przez swego Ducha?·Lecz, nie tylko młodzi ludzie wątpią- starsi też mają z tym problem!

Bez wniebowstąpienia, Jezus byłby jeszcze związany ze swoją ziemską postacią. Ponieważ On dla nas ludzi, stał się niewidzialny, może być dostępny dla całego świata.

Przez wniebowstąpienie, Jezus nie jest ograniczony tylko do Jerozolimy, czy Izraela. Jego krąg działania sięga teraz aż po krańce świata. Wniebowstąpienie jest zatem przesłanką dla wielkiej misji, którą Jezus pozostawił swoim uczniom.

Także uczniowie się zmienili.

Od wniebowstąpienia są odpowiedzialni za to, co dalej z orędziem Jezusa. Oni w pewien sposób zdani zostali tylko na siebie.

Tak zostali połączeni z Bogiem i Jezusem przez Ducha świętego. Jednak ciągle muszą się uczyć, by w swojej wierze wzrastać.

Także my, chrześcijanie stoimy dzisiaj wciąż przed pytaniem: Czy czynimy to właściwie, co polecił nam Jezus?
Biblia pokazuje nam kierunek i daje wskazówki na drogę, a w modlitwie możemy prosić Boga o pomoc i radę.

Jednak, jeśli chodzi o rozstrzygniecie, pozostajemy wciąż sami.

Jezus wówczas posłał uczniów do ich codzienności. On nie zostawił ich samych, On obiecał im swego Ducha.

Jezus zaufał ludziom. Jezus traktuje nas poważnie, z naszymi wszystkimi talentami i naszą wiarą.

Jest to wyraźnie ukazane przez wniebowstąpienie: Bóg chce byśmy my, ludzie przejęli sami odpowiedzialność.

My, nie powinniśmy Jezusa zastępować- tego nie jesteśmy w stanie osiągnąć, ale możemy podjąć się misji, która On nam przekazał.

W jednej książeczce przeczytałem taką historię: Kiedy Chrystus wzniósł się do nieba, zapytali go aniołowie: „Jak to będzie teraz na ziemi z Królestwem Bożym?”

Chrystus odpowiedział: „Mam przecież swoich uczniów”. Wtedy aniołowie się przerazili, ponieważ oni wiedzieli, jak słaby i strachliwy był Piotr i inni. Oni zapytali Jezusa: „Panie, Ty chyba masz też inny plan, lepszy plan?” Chrystus odpowiedział: „Nie, nie mam innego planu”.

Kiedy popatrzymy na historię kościoła, możemy powiedzieć, że aniołowie mieli rację co do swoich zastrzeżeń! Chrześcijanie w tych prawie 2000 latach, które od tamtego czasu minęły, popełnili wiele błędów. Aż do dzisiaj musimy wysłuchiwać o wyprawach krzyżowych, czy inkwizycji.

Jednak są wciąż ludzie, którzy dali się zarazić przez Ducha Bożego; którzy poważnie podchodzą do misji Jezusa; ludzie, którzy żyją dla Królestwa Bożego. Ich siła pochodzi z nieba, z obecności zmartwychwstałego Chrystusa.

Jednak ich wkład natrafia na różne problemy.
Afrykańskie przysłowie mówi:
Powinniśmy być otwarci na Ducha świętego, powinniśmy ufać w jego pomoc.

Nasza misja dotyczy tego świata i naszych współbraci. Kto rozumie wniebowstąpienie tylko przez niebo, odejdzie z kwitkiem. Bóg ma świat w ręku- my jesteśmy rękami świata.

Do przyjścia Jezusa nie powinniśmy siedzieć z założonymi rękami. Przyszłość nie leży w naszych rękach-, ale powinniśmy na to pracować!

Przez wniebowstąpienie, niebo i ziemia są wzajemnie ze sobą powiązane. Z tego powodu chcemy się dzisiaj radować i chwalić Boga, który na nas czeka!

Amen.