Kazanie według Ewangelii św. Marka 1,15

Kategoria: Opublikowano: 2 stycznia, 2019

Autor: Pastor Jan- Peter Graap
20.08.2017 ewangelicka wspólnota w Hanowerze

Nabożeństwo telewizyjne

Droga wspólnoto!

Czy znacie świętą „Impatientia”, świętą niecierpliwość? Ta osobliwa święta trzyma wielu w garści, także i mnie. Ona mówi, że wszystko powinno odbywać się szybko.

Tak, zatem, zamawiam z samochodu na szybko obiad. Podróżuję z szybkością 250 km/h przez kraj. Jedno kliknięcie myszką, a potem, bardzo proszę, najpóźniej jutro przychodzi do domu moja zamówiona książka!

Święta „niecierpliwość” ma władzę nad nami wszystkimi: Wszystko musi być szybko, od razu, w każdej chwili musimy być do dyspozycji. Smartfon leży w gotowości obok łóżka, auto wyposażone jest w zestaw głośnomówiący.

No tak, bądźmy uczciwi: Czy to nie są klasyczne cechy niewolnictwa?
Dzisiejsi więźniowie nie noszą kajdanek z metalu, więzi są digitalne!

A z drugiej strony: Jestem też całkiem zadowolony, kiedy jestem potrzebny i niczego nie przegapię. Jak to jest z tymi, którzy są od tych możliwości odcięci?
Lothar Hanisch, tak to określił: Przejście na emeryturę niektórym przychodzi bardzo ciężko. Szczególnie, kiedy nie jest to dobrowolne.
Młodzi, zaangażowani, obcy- uchodźcy przychodzą na nasze nabożeństwo popołudniowe. Oni tak bardzo chcieliby pracować- gdziekolwiek. Chcieliby czuć się potrzebni, jednak biurokracja na to nie pozwala. Nuda zabiera ich w swoje więzi.

Z jednej strony nuda, z drugiej strony jednak, niecierpliwość. Nasze życie może łatwo wypaść z torów. Czy to symptom nowego czasu? W żadnym wypadku! Święta niecierpliwość swój niecny proceder uprawiała już w czasach biblijnych.

Szczególnie upatrzyła sobie Kaina, najstarszego syna Adama i Ewy.
„Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi” (Księga Rodzaju 4,12), to usłyszał on, po tym, kiedy zamordował swojego brata. Jego nowa ojczyzna to Nod, co w tłumaczeniu znaczy „niepokój”.
To był kraj wiecznego niepokoju.

Tam Kain podwijał rękawy dawał upust swojemu niepokojowi w tworzeniu: Budował miasto, tak opowiada Biblia. Jego aktywność jest też w nas. Kim byłby np. uczony z Hanoweru, Gottfried Wilhelm Leibniz bez swojego, kreatywnego niepokoju? Czy też Lena Meyer- Landrut; która wówczas, jako 18- latka zajęła pierwsze miejsce w Eurovision Song Contest.

Wy i ja- my wcale nie potrafimy inaczej. Energia twórcza dana nam została od urodzenia, wszystko jedno, czy posiadamy małe, czy duże talenty. Energię tę, powinniśmy wykorzystywać, jednak uwaga: Nie tak, że zupełnie zabraknie nam tchu!

Przed tym przestrzegali już antyczni Grecy: W jednym z mitów, Chronos, bóg czasu mieszkał w swoim „niebie”. To, że nasz czas życia kończy się, wyjaśniali tym, że Chronos pożera swoje własne dzieci. Drastyczny obraz. Ale, oglądając w ostatnich dniach sceny z Barcelony, to wydaje się, że bardzo to pasuje: Szaleńczy terroryści, wydzierają ludzi ze środka ich życia.

Żeby, przynajmniej oni mogli się pożegnać. Powiedzieć, co inni dla nich znaczą, za co są wdzięczni, czy też, co mieli jeszcze do załatwienia.

Bez przerwy być w „stanie niepokoju”, nie zastanawiając się nad istotnymi pytaniami, które stawia życie- to jest szkodliwe.

Nawet twórczy Kain i jego potomkowie zginęliby w pocie czoła, gdyby Bóg nie odłączył im pęt ich pracy, której byli niewolnikami.

Tak: istnieje niebiański rozkaz do próżnowania, leniuchowania, ponieważ sam Bóg, w siódmym dniu tworzenia świata odpoczywał. Ponieważ, niewolnictwo i wyzysk są dla Boga czymś wstrętnym-, dlatego On, swój lud oswobodził. Bóg chce, by Jego stworzenie, jeden dzień w tygodniu odpoczywało.

Oni powinni mieć środki na utrzymanie, tak, by nie musieli siedem dni na okrągło pracować.
Dobrze słyszeliście: Koniec ze „świętym niepokojem”! Jesteśmy wolni!, ponieważ „szabat”, znaczy dosłownie” przestać”.

Pauza

Starożytni Grecy znali też, na szczęście drugie słowo, dla ich czasu: „Kairos”, co znaczy „spełniona chwila”. To czas bez terminów, czas wolny od zajęć, czas wewnętrznej równowagi. Żyć z „kairos”, znaczy: zatrzymać młyn codzienności, świadomie go unikać, a od pracy w jeden dzień odwrócić się plecami!

Wtedy, mogę otworzyć się na Bożą obecność i doświadczyć spełnienia. Tu i teraz, ponieważ Jezus to „kairos’, zapowiedział dla teraźniejszości i tak samo obiecał nowy świat, w którym nie ma cierpienia, nie ma bólu, strachu, śmierci, ani terroru.

Kiedy, On wychodził na ulice, by głosić swemu ludowi Bożą miłość, mówił: „Czas się wypełnił, a królestwo Boże jest coraz bliżej. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Ewangelia św. Marka 1,15).

Sam też trzymał się tych słów i koncertował się na tym, co istotne. Jego doba też miała tylko 24 godziny. Tysiące ludzi ciągle coś od Niego chciało, naciskało na Niego. Jednak On umiał zachować równowagę. Jezus potrafił się wycofać, pozwolić sobie na przerwę, tak, jak Bóg odpoczywał w siódmym dniu tygodnia.

Zobaczyć czas innymi oczami- chcę tego nauczyć się od Jezusa. Przy tej okazji, dlatego mówię o modlitwie przed krzyżem: Nie należę do swoich zadań, nie należę do ludzi, nie należę do siebie samego! Ja należę do Jezusa!

W rozmowie z Bogiem, może nam się udać zdemaskować naszych, wewnętrznych poganiaczy i odebrać im władzę. Wewnętrzne „niewolnictwo”, jak dążenie do perfekcji, przymus, by innym się podobać, czy też strach przed wewnętrzną pustką- to wszystko nas ogromnie ogranicza.
„Wyregulujcie na nowo swoje życie!”- za tym wezwaniem Jezusa mogę podążać, kiedy rozpoznam, że wystarczy łaska Boża!

Kiedy, Jezus w swoim kazaniu mówi o nawróceniu, to ma On na myśli tę świadomą zmianę stylu życia dla wszystkich. „Świeże bułki w niedzielę?” ”Otwarte sklepy, nawet w niedzielę?”. Nie, dziękuję! Szabat mówi: „Zakazane”, „Zabronione”!
Byśmy mogli mieć więcej czasu dla siebie, nauczyć się po prostu wyciszyć, uspokoić.

Dla mnie, jako chrześcijanina, wolny dzień znaczy: „odłóż zegarek, odłóż smartfona do szuflady i rozkoszuj się chwilą!”. Potem szukam spokojnego miejsca, czytam Biblię i notuję osobiste przeżycia z Bogiem i moimi bliźnimi. W zwolnionym tempie, zauważam obecność Boga w swoim życiu.

Czy też, jak ostatnio: Pośrodku letniej idylli, zatrzymałem się kajakiem na jeziorze. Krople wody lśniły na wiośle. Podziwiałem cudowny krajobraz, oparłem się wygodnie i patrzyłem w „otwarte niebo!”. To była chwila, w której słyszałem krążenie własnej krwi w żyłach. Ponadczasowa chwila, uczucie wieczności, miłości, wdzięczności… Cudowny dar wspaniałości Bożej. Dlatego otwierajmy oczy na „kairos”, cudownie święte momenty, w których stykają się niebo i ziemia, a życie znowu jest w równowadze.
Amen.