Kazanie według Ewangelii św. Marka 4, 35- 41
Kategoria: Opublikowano: 26 kwietnia, 2018Autor: Kapłan Jules Gratien Lawson (kościół rzymsko- katolicki)
26.06.2015 w kościele św. Ansgara w Meldorf i kościele św. Andrzeja w Büsum
Nabożeństwo niedzielne
Ewangelia św. Marka: 4, 35- 41
35 Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: Przeprawmy się na drugą stronę.
36 Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
37 Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale uderzały w łódź, tak, że łódź się napełniała.
38 On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili go i powiedzieli do niego: Nauczycielu nie obchodzi cię to, że giniemy?
39 On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: Milcz, ucisz się. Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.
40 Wtedy rzekł do nich: Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?
41 Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są mu posłuszne?
Kazanie
Drogie siostry i bracia!
Kto z was w tych dniach oglądał lub czytał wiadomości, ten może zacząć się bać. Może zacząć się bać o dzieci ze względu na coraz więcej informacji o przemocy w szkole, o mobbingu, aż do przypadków amoku. Można mieć obawy o własne bezpieczeństwo z powodu napadów terrorystycznych i innych zagrażających życiu wydarzeń. Kiedy oglądamy z miejsc z miejsc wypadków okropne sceny, widzimy jak rodzice, przyjaciele i bliscy ofiar płaczą z bólu i złości, a świecami i kwiatami wyrażają żałobę po ofiarach. Ludzie stawiają pytania: „Dlaczego?” czy też „Gdzie jest Bóg?” „Dlaczego nie reaguje, jeśli istnieje?”. Ja także widząc takie sceny mam ochotę płakać.
Być może, że to dotyczy nas samych lub ludzi, których kochamy. Jak my wtedy sami reagujemy? Jak reagujemy jako chrześcijanie? Jak ja obchodzę się z nieszczęściem?
W Ewangelii, której słuchaliśmy, było opisane podobne zdanie. Uczniowie Jezusa nagle znaleźli się w niebezpieczeństwie i bali się. Chociaż Jezus był z nimi ich wiara wystawiona była na próbę. Bali się, ze zginą.
Drogie siostry i bracia! Ta sytuacja opisana w Ewangelii jest podobna do naszych dzisiejszych wydarzeń. Z jednej strony łódź podczas burzy można porównać z kościołem i jego uwikłaniami w problemy dzisiejszego świata, z drugiej strony uczniów Jezusa można porównać z nami samymi. Niektóre wydarzenia naszych czasów są okropne i wywołują egzystencjalny lęk, który spotyka się wszędzie. Wiele ludzi pomimo starań policji i całych struktur bezpieczeństwa nie czuje się pewnie. Wiele ludzi nie może i nie umie zaufać Bogu, wręcz przeciwnie, uważa go za sprawcę problemów, albo zarzuca mu, że się nie przejmuje i nie robi nic, by temu zapobiec. Nawet chrześcijanom wciąż trudniej jest żyć według swojej wiary. Chrześcijańska koncepcja życia napotyka ciągle na przekorny upór i zagrożenie. W wielu sprawozdaniach publicznych prawie wcale nie określa się siebie jako wierzącego chrześcijanina. Wygląda to tak, że dzisiaj nie wiemy dlaczego dobrze jest wierzyć w Boga, skoro On „wydaje się milczeć”.
Także my kapłani, pastorzy, współpracownicy pastoralni jesteśmy wystawiani na próbę. Słowo Boże, które głosimy „wydaje się być tylko słowem, które nic nie znaczy….” Wydaje się, że ludzie nas (głosicieli chrześcijańskiego orędzia) wcale nie potrzebują. Wszystko co czynimy wydaje się być „niepotrzebne”. To, że Bóg, który objawił się w Jezusie Chrystusie, że ten Bóg daruje nam życie i daje nam nadzieję i przyszłość, wydaje się już niewyczuwalne i niedoświadczalne.
Drogie siostry i bracia! Tak właśnie wygląda świat, w którym jesteśmy powołani, by żyć jako chrześcijanie. Co zatem możemy zrobić? Czy my też mamy się wyzbyć naszej wiary? Ewangelia opowiada o reakcji uczniów, którzy byli z Jezusem na łodzi podczas burzy. Uczniowie zwracają się do Pana tonem pełnym pretensji, do Pana, który spał. „Oni zbudzili go i powiedzieli: Mistrzu nie obchodzi cię, że giniemy” (Ewangelia św. Marka 4, 38).
My także możemy zwrócić się do Niego z naszymi pytaniami, skargami i problemami, ale z wiarą i zaufaniem. Możemy powiedzieć, że wszędzie czujemy zagrożenie, że wiele naszych cierpiących braci i sióstr czeka na pomoc, że brakuje pokoju i bezpieczeństwa, że wielu gnębionych i bezrobotnych ma nadzieję na sprawiedliwość i pracę. Możemy zapytać: Jak to możliwe, by w naszych czasach ludzie umierali z głodu? Tacy, którzy są na analfabetyzm? Tacy, którym brakuje podstawowej opieki medycznej i tacy, którzy nie mają domu ani żadnego schronienia.
Pytania te uważam za zrozumiałe, ale jednocześnie bezpodstawne i niesłuszne. Zrozumiałe, ponieważ my Boga postrzegamy jako kogoś kto posiada nad nami władze i kontrolę, jak kogoś kto może coś zrobić, by wszystko doprowadzić do porządku. Oczywiście, że Bóg może to, dlatego po słowach Jezusa uciszyło się morze. Ale dlaczego On dzisiaj milczy, czy wciąż jeszcze śpi?
Drogie s.iostry i bracia! Bóg nie milczy. On wciąż mówi, ale czy my go słuchamy? Czy jesteśmy w stanie go zrozumieć? To co mamy robić mówi nam poprzez nasze sumienie, przez naszych rodziców i opiekunów, duszpasterzy i szczególnie przez żyjących przed nami świadków wiary. Miejscem, gdzie możemy znaleźć Jego słowo jest Biblia. Jednakże wiele ludzi nie chce już wierzyć w Słowo Boże, ale bardziej w to co jest napisane w gazetach. Wiele ludzi bogu już nie ufa. Wiele żąda, by Bóg zostawił ich w spokoju, jednak ma nadzieję, że Bóg w potrzebie im pomoże. Dlatego te pytania rozumiem jako bezpodstawne i niesłuszne.
Bóg jest obecny. On nas kocha tak jak swoich uczniów. Ale nie jest do naszej dyspozycji na zawołanie jak automat, jak ochroniarz. Bóg nie jest naszym sługą.
Wiele nieszczęść tego świata spowodowane są przez człowieka. Chociaż Bóg z pewnością mógłby czasem interweniować, szanuje naszą wolność. Bóg interweniuje często nie bezpośrednio w ludzkie zdarzenia, ani, by zapobiegać nieszczęściu, ani, by zniszczyć komuś radość. Nie zapominajmy, że On swego ukochanego syna nie uchronił od śmierci krzyżowej. On go obudził z martwych. Bóg dla nas ludzi pozostanie wciąż trochę zagadkowy. W Jezusie stał się zupełnie bliski. Angielski filozof Clive Staples lewis , rozważał pytania o ludzką wolę. Pisał on: „Dlaczego Bóg dał ludziom wolną wolę? Ponieważ wolna wola- chociaż umożliwia zło- też jest tym co czyni w ogóle wyzwala miłość, dobro i radość”.
Ponieważ bez wolnej woli, my ludzie bylibyśmy jak zabawki- roboty, które wciąż musiałyby czekać na boga, by móc się poruszać czy działać. „Co za sens miałby świat robotów, istot, które funkcjonowałyby jak maszyny?”
Bóg jest miłością. On jest przyjacielem życia i chce byśmy życie mieli w pełni. On nie chce, byśmy nadużywali naszej wolności, nie chce byśmy działali nie oglądając się na naszych bliźnich. Nie chce, byśmy prowadzili rozwiązłe życie kosztem innych ludzi. Bóg chce byśmy byli ludźmi, którzy z jego miłości zostali na nowo stworzeni, którzy potrafią i są w stanie polepszyć jakość związków międzyludzkich. Mogą przynosić pokój i tam, gdzie istnieją konflikty mogą tworzyć braterskie związki i utrzymywać je. Bóg nie jest winny temu, że my musimy cierpieć, a cierpienie nie może być też rozumiane jako bezpośrednia kara Boża.
Drogie siostry i bracia! Bóg, nasz Bóg nie śpi. Nawet wtedy, jeśli nam się tak wydaje. Idźmy jak uczniowie na łodzi do Niego z naszymi troskami i problemami. On nie zostawi nas na łasce losu, nie zawiedzie nas. Pismo święte mówi nam, że nie ma żadnej modlitwy, której Bóg by nie usłyszał- Bóg na każdą odpowiada. W Ewangelii św. Jana Jezus powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: o cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje”. (Ewangelia św. Jana 16, 23 b…). Pan Jezus Chrystus nie może kłamać. Jego słowa są prawda.
„Kiedy mamy uczucie, że Bóg milczy, wtedy powodem może być to, że za bardzo jesteśmy Od Niego oddaleni”.
Prawdopodobnie częściej jest tak, że Bóg na nasze modlitwy odpowiada na swój sposób, ponieważ On nas zna, wie co dla nas jest dobre i czego potrzebujemy. Prawdopodobnie często też się zdarza, że my nie rozpoznajemy tego wszystkiego. Przyjmijmy co Bóg chce nam powiedzieć i miejmy nadzieję na to, że On jest przy nas na wszystkich naszych drogach.
„Kiedy Chrystus śmierć zwyciężył, także przezwyciężył strach. Gdzie ktoś się jako wierzący przyznaje do Chrystusa- tam znika strach” (Romano Guardini).
Przezwyciężmy zatem strach przez nasza wiarę w Chrystusa. „Wierzyć, znaczy spotykać w Jezusie tego pełnego władzy, obecnego Boga”.
Boga spotykamy w modlitwie i tu też On zawsze może z nami rozmawiać.
Niech Jego Duch nas uzdolni do tego, byśmy Go słuchali i próbowali Go spotykać w modlitwie. Amen!