Kazanie według Listu do Efezjan 4, 1-6
Kategoria: Opublikowano: 13 lutego, 2019Autor: Joachim Scholz, emerytowany kapłan
05.06.2017 Kościół Maryi Reichenbach
Jedność przez dary Ducha świętego
Dzisiejsze czytanie jasno opisuje, jak chrześcijanie powinni postępować na zewnątrz, jak i w swoim wnętrzu, by być rozpoznawalnymi, dostrzegalnymi.
To czytanie z Listu do Efezjan- przypisane apostołowi Pawłowi- proponuje nam najpierw trzy podstawowe zasady zachowania: pokorę, cichość i cierpliwość.
Słowo pokora, można też z języka niemieckiego „Dien- Mut”- interpretować, jako odwagę do służenia- odwagę człowieka do jego człowieczeństwa, do jego ograniczoności. Pokora to odwaga, by się uniżyć- tak, jak Jezus. On z miłości wybrał uniżenie i degradację:
On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (List do Filipian 2,6,7).
Dopiero potem możliwy jest wytęskniony wzlot: Ten, który zstąpił, jest Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić (List do Efezjan).
Nam uda się wzlot do Boga, tylko wtedy-, jeśli my- jak, Jezus wcześniej- zniżymy się do otchłani własnego życia, w cień, który chętnie wypieramy, do otchłani własnej duszy.
Ta odwaga do własnej prawdy należy do chrześcijan, nawet, jeśli ona niekiedy jest zawstydzająca.
Są ludzie, którzy czynią dużo pobożnego, by tylko nie musieli zejść w głąb własnej duszy- jest to błędna droga.
Tego uniżenia bóg spodziewa się po was, traktując to, jako własne osiągnięcie, ponieważ On pomaga nam potem przy naszym wzlocie.
Cichość- ta druga postawa, w nowoczesnym języku tłumaczona jest, jako „łagodność”, lub „zgodność”, „pokojowość”. Są ludzie, którzy obchodzą się z samymi sobą i innymi bardzo surowo, ostro. Oni wydają surowe wyroki o innych, ponieważ nie są w porządku sami ze sobą. Ten, kto jest wewnętrznie zgorzkniały, agresywny, niezadowolony, złośliwy, ten nie pojął niczego z ducha Jezusa.
Niemieckie słowo mild- cichość, łagodność, pochodzi od słowa „mahlen”- co oznacza, zmielić. Zatem, łagodnym będzie ten, kto zostanie przez młyn życia zmielony, kto pozwoli zmielić wszystkie iluzje i surowość z siebie i swojego życia. Uczciwe spojrzenie na własne błędy i słabości umożliwi nam też łagodne obchodzenie się z naszymi siostrami i braćmi.
Tę cichość, łagodność często spotyka się u ludzi starszych. Ona dobrze działa na człowieka.
W otoczeniu łagodnego człowieka, samemu jest się łagodnym.
Trzecia postawa, która określa chrześcijanina to cierpliwość, wyrozumiałość. Z języka niemieckiego to Langmut- odwaga, która długo trwa, aby mieć szerokie i duże serce. Mówimy też na to- wielkoduszność. Ludzie z taką cechą są darem, skarbem. Wśród takich ludzi można czuć się dobrze, oni mają wyrozumiałość dla wszystkich i wszystkiego, nikogo nie potępiają i nie odrzucają.
Ciasnota, ograniczenie, które się w niektórych społeczeństwach spotyka, zaprzecza tej wspaniałomyślności, wielkoduszności. Ciasnoto ma zawsze związek ze strachem. Ten, kto boi się własnej, cywilnej odwagi, ten ma ściśnięte serce- jest ograniczony. On chciałby schronić się w swojej klatce, ukryć się przed wszystkimi zewnętrznymi i wewnętrznymi niebezpieczeństwami.
Tym jednak, odcina się od konkretnego życia.
W ciasnocie ciężko oddychać, tu nie może nic nowego powstać, wzrastać. Tu potrzeba włożyć całą energię, by mieć się na baczności przed życiem.
By prawdziwie żyć nie wystarcza już energii i przestrzeni. Jest to szkoda i jest to błędne, kiedy źle zrozumie się duchowa drogę, jako zaprzeczenie życia. Jezus nam przecież powiedział:
Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości! (Ew. św. Jana 10,10).
Pokora, cichość i wyrozumiałość są przesłankami, by chrześcijanie mogli się wzajemnie znosić, akceptować, by mogli dobrze, wspólnie żyć. By mogli zachować jedność Ducha.
Ta jedność jest właściwie znakiem chrześcijańskiej wspólnoty. Dzisiaj, czasami jedność jest widziana, jako najwyższe dobro, ale jedność nie może być wykorzystywana, by rezygnować z własnego myślenia i sposobu odczuwania.
O jedność nie musimy się starać, zapierając się nas samych. Jedność jest bardziej stworzona, wywołana przez Ducha świętego. My musimy ją tylko zachować.
By ją zachować, musimy zniżyć się do własnej rzeczywistości- wolni od iluzji. Zatem, musimy być pokorni. Potrzebujemy spojrzenia łagodności na nasze, własne błędy i słabości, by też tak innych szerokim sercem aprobować i akceptować. Tak, by też inni od nas ludzie, mogli w nim znaleźć swoją ojczyznę-.
Tu chodzi o wspaniałomyślność poprzez wyrozumiałość i cierpliwość.
Jedność w kościele będziemy mogli zachować, jeśli najpierw my, sami poczujemy jedność w sobie. Duch, którego zsyła nam Jezus, jednoczy nasze wewnętrzne rozdarcia, scala to, czego my nie potrafimy scalić własną mocą. On przedostaje się przez wszystko, wszystko porusza, łączy wszystko w całość. To było cudowne doświadczenie wczesnych chrześcijan.
Z tego doświadczenia, tej wewnętrznej jedności, udało się im stać jednością, chociaż pochodzili z różnych warstw, z różnych ludów i kultur, które to zazwyczaj wzajemnie się wykluczały.
Jedność nie powstaje przez wykluczenie nielubionych opinii, przez wypieranie nabrzmiałych konfliktów, przez harmonizowanie napięć, które po prostu się zamaskuje. Nie. List do Efezjan mówi, że jedność może być zachowana przez więzy pokoju. Te więzy pokoju łączy to, co chciałaby rozerwać ciasnota naszych serc. Jedność powstaje poprzez wzajemne popieranie się, a nie przez wykluczenie, poprzez świadome przypatrywanie się, a nie przez wypieranie, przez łagodność, nie przez uparte wykorzystywanie władzy.
List do Efezjan pokazuje nam, jak w Duchu Jezusa Chrystusa stać się jednością.
Do tego jesteśmy też zaproszeni.
Amen.