Kazanie według Listu do Kolosan 3, 12- 14
Kategoria: Opublikowano: 19 kwietnia, 2018Autor: Kapłan Sascha Flüchter
18.10.2014 w kościele Chrystusa w Neuss
Ślub
Droga K., drogi G., podczas rozmowy przedślubnej zapomniałem was o coś zapytać. Teraz chciałbym to nadrobić. (Myślę, że nie macie nic przeciwko temu; jesteśmy tu prawie sami swoi).
Chciałbym zapytać, czy wy też zawiesiliście czerwoną, miłosną kłódkę na moście Hohenzollernów w Kolonii, a klucz wrzuciliście do Renu? To jest teraz tak bardzo powszechne. Na wszystkich możliwych mostach na świecie wiszą takie kłódki, często z wygrawerowanymi imionami zakochanych.
Dla wielu par taka kłódka jest symbolem ich związku, ślubu i małżeństwa: To oznacza czas, w którym dwoje ludzi się poznaje i tworzy związek. To jest moment, w którym coś, jak kluczyk w kłódce kliknęło. Od tego czasu, tych dwoje są ze sobą ściśle związani. Potem następuje moment, kiedy obydwoje decydują się, by wspólnie przejść całą drogę życia. To moment, kiedy przysięgają sobie wierność, póki śmierć ich nie rozłączy. To moment, w którym się wiążą i formalnie będą złączeni, jako mąż i żona. Z pieczęcią i podpisami w urzędzie stanu cywilnego i błogosławieństwem Bożym w kościele. Jest to moment, kiedy zostanie wrzucony z mostu do rzeki klucz z miłosnej kłódki, by nikt go już nigdy nie znalazł, by ten miłosny zamek nie można było otworzyć, a miłość była pewna i silna.
Ta kłódka jest mocnym symbolem małżeństwa i partnerstwa…., a równocześnie- tak uważam- ukryty jest w niej duże i czasami fatalne, tragiczne w skutkach nieporozumienie. Bowiem, przy ślubie kościelnym, miłość właśnie nie będzie raz na zawsze zamknięta, czy mocno spojona. Zupełnie przeciwnie: Miłość będzie wyzwolona! By mogła wciąż się szukać i znajdować. By w dobrych i ciężkich chwilach życia, mogła się odnawiać, stawać się inna, by moc przetrwać. By wciąż była większa i głębsza. Wyraźnie to określa sentencja ślubna, którą wybraliście:
Jako wiec wybrańcy Boży- święci i umiłowani.
Obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę,
ciekawość i cierpliwość.
Znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem!
Gdybyście mieli zarzut przeciw drugiemu: Jak Pan wybaczył wam,
tak i wy wybaczajcie.
Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości.
(list do Kolosan 3,12-14)
Wasza sentencja, droga K., drogi G. przeciwstawia czerwonej kłódce, obrazowi miłości- obraz (czerwonej) więzi doskonałości. To pasuje do waszego związku. Mianowicie, kiedy zapytałem was od kiedy jesteście razem- wtedy popatrzyliście na siebie i zaśmialiście się. Dla waszego związku bowiem nie ma żadnego dnia X i żadnej jasno określonej godziny, którą można by było uznać za jego początek. To był (jak to powiedzieliście), raczej „proces”. Kto chciałby znać datę, musiałby się zadowolić, że to było w 2003/ 2004. Pierwszy raz spotkaliście się już 20 lat temu. Wtedy graliście w jednej orkiestrze, nie zwracając na siebie uwagi. Prawie 10 lat później to się zmieniło.
Dowiedziałem się, że puzon i wiolonczela siedzą blisko siebie, tak blisko, że można nawet ze sobą rozmawiać. Dowiedziałem się też, że puzon i wiolonczela należą do grupy „instrumentów rozrywkowych”. Kiedy się słucha was opowiadających o orkiestrze i instrumentach, można zauważyć, że grupy instrumentów są czymś w rodzaju znaków zodiaku. Niektóre są bardzo towarzyskie. Tak towarzyskie, że często wychodzicie z knajpy, jako ostatni.
I tak mieliście czas, by siebie nawzajem poznać. Inaczej mówiąc: G. miał czas, a K. dała jemu swój czas. Wy jesteście bowiem- jak sami mówicie- w drodze z różną szybkością. Inaczej, niż przy wspólnym muzykowaniu, daliście swemu związkowi wiele czasu i cierpliwości.
Razem zbieraliście wspólne doświadczenia i poznaliście się w różnych życiowych sytuacjach. Wspólnie się radowaliście i też każdy cieszył się z radości drugiego. Wspólnie przeżywaliście waszą miłość do muzyki, która czyniła was szczęśliwymi i dała wam wielu przyjaciół i znajomych (wielu z nich jest tu dzisiaj z nami). Jesteście mocno związani z rodzinami, waszymi braćmi i ich rodzinami.
Przede wszystkim cieszycie się szczęściem rodzinnym, jako rodzice waszej córeczki.
Wiecie też, że w życiu są nie tylko dobre dni. Znacie już, jak z radości może zrodzić się troska, z troski zwątpienie, a ze zwątpienia żałoba i smutek. Wiecie też, że jeśli to konieczne, to we dwoje można być bardzo silnym. Wiecie, że każdy może nieść część drugiego, jeśli ten jest na to za słaby, lub nie ma na to odwagi. Wtedy wasza odwaga, siła i miłość wystarcza dal was dwojga, aż drugiemu wróci znowu siła, odwaga i miłość. Przekonaliście się, że wasza miłość trzyma was w dobrych i złych chwilach.
Doświadczyliście- tu dokładnie słuchałem-, że wasza miłość was trzyma, ponieważ jest niesiona przez Boga. To jest ten ważny punkt. My, chrześcijanie nie możemy mówić o miłości, jeśli nie mówimy o Bogu. Dokładnie tak samo, jak nie możemy mówić o Bogu, nie mówiąc o miłości.
Wasza sentencja ślubna dokładnie postawiła nacisk na ten punkt:
„Wy jesteście wybrańcami Boga,
święci i umiłowani”.
Ta myśl była dla was trochę dziwna, a nawet trochę nieprzyjemna: być „wybranym” i „świętym”.
To brzmi jednak bardzo elitarnie i arogancko. Kiedy patrzymy na siebie i nasze życie, wtedy przeważnie nie uważamy siebie za świętych i wybranych. A jednakże właśnie nimi jesteśmy!
Decydującym przy tym jest tu to, kto wybiera, a tym samym czyni świętym. Nie my szukamy i wybieramy sobie Boga, lecz to Bóg szuka i nas wybiera. Zanim my moglibyśmy coś powiedzieć, czy uczynić, co kwalifikowało by nas dla Boga i Jego miłości, zostaliśmy już przez Boga wybrani, ponieważ On nas kocha. Bóg nie wybiera tych zakwalifikowanych. Bóg kwalifikuje wybranych. Jego miłość czyni nas kochanymi i kochającymi ludźmi. Jego miłość czyni nas zdolnymi, by się nawzajem obdarzać miłością. Wasza sentencja ślubna przedstawia to, jak ubieranie nowych szat:
Dlatego przyobleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć,
pokorę, cichość i cierpliwość.
Znosząc jedni drugich i wybierając siebie nawzajem!
Jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: Jak Pan wybaczył wam,
tak i wy wybaczajcie.
To jest ważne nie tylko dla nowożeńców, dla zakochanych, to dotyczy wszystkich ludzi, którzy żyją z Bożej miłości i kochają Boga i bliźniego swego, jak siebie samego. To dotyczy nas wszystkich!
To dotyczy naturalnie też i szczególnie was, jako młodej pary!
Kiedy zaraz powiecie sobie słowo „tak”,
kiedy przyrzekniecie sobie, by się kochać i szanować,
kiedy przyrzekniecie dzielić razem radość i cierpienie
i zachować wierność w związku małżeńskim,
aż was śmierć rozłączy.
Wtedy zostaniecie przeze mnie zapytani:
Czy chcecie przyjąć z Bożej ręki
siebie, jako żonę i męża.
Czy zechcecie przyjąć siebie, jako tych
przez Boga WYBRANYCH i Jego ŚWIĘTYCH.
Czy wy, jako przez Boga UMIŁOWANI chcecie wzajemnie się kochać.
Czy zechcecie wdziewać tę Bożą miłość,
która zawiera w sobie wszystko inne.
Która jest jak (czerwona) doskonała wieź,
Która wszystko trzyma w garści i czyni doskonałym.
Droga K., drogi D.!
Życzę wam, byście na to pytanie
odpowiedzieli dzisiaj z całego serca „Tak”.
Życzę wam, byście w waszym małżeństwie doznali tego,…
…. by wasza miłość była pewna i solna, a pomimo tego wystarczająco wolna,
byście się w niej na nowo mogli szukać i odnajdywać.
… by wasza miłość w dobrych i złych chwilach stawała się nowa i inna,
by przetrwała.
… by wasza miłość w przeciągu lat
stawała się większa i głębsza.
Życzę wam, byście w waszym życiu, małżeństwie i miłości widzieli też zawsze Bożą miłość, która trzyma was w garści, łączy i niesie.
Nie, jak miłosna kłódka na moście, której klucz został wrzucony do rzeki, lecz, jak czerwona więź doskonała, która wszystko trzyma i czyni doskonałym.