Kazanie z okazji Zesłania Ducha Świętego 2017- Katedra w Bonn

Kategoria: Opublikowano: 12 października, 2019

Autor: Msgr. Wilfried Schumacher
Kapłan katedry w Bonn


Ludzie, którzy palą się do Boga

„Zesłanie Ducha Świętego, Zielone Świątki, jest pięknym świętem- trzy dni wolnego i nie trzeba dawać żadnych prezentów!” Ten człowiek, który to w piątek powiedział, podsumował: piękne święto. Nic więcej. W Boże Narodzenie wiadomo, co świętujemy, narodziny Dzieciątka- wiemy to wszyscy. Wielkanoc jest już trudniejszym świętem, ponieważ powstanie z martwych nie należy do naszego zbioru doświadczeń.
Natomiast, przy święcie Zesłania Ducha Świętego, jest się zupełnie bezradnym.

Przy tym, opowiadanie o Zesłaniu Ducha Świętego w Dziejach Apostolskich jest przecież bardzo plastyczne:
Uczniowie siedzą w swojej ciasnej i dusznej kryjówce w Jerozolimie. Podczas, gdy na zewnątrz Żydzi świętują, uczniowie ukrywają się przed całym światem. Wszystko pozamykane! Duszno! Zaduch! Grób wprawdzie jest otwarty i pusty, ale młody kościół zamknął się, jak w grobowcu. W powietrzu nie czuć zapachu zmartwychwstania, lecz stęchliznę. Strach zatyka im gardła i sprawia, że nie mogą swobodnie oddychać.
Rabini mówią: „Modlić się można tylko w pomieszczeniach, w których znajdują się okna”. Lecz, miejsce pobytu wczesnej wspólnoty jest hermetycznie zamknięte.
Kościół dusi się we własnym sosie- i nie może się modlić, nie mówiąc już o śpiewaniu Alleluja! Coś musi się wydarzyć.

Tu, nagle ktoś wkracza, wchodzi do środka, aby być wśród swego, duszącego się kościoła. On chce, pozbawionego ducha kościół uzdrowić. W tym ciężkim powietrzu zawiruje mocny wiatr. Ludzie, którzy siedzą za zaryglowanymi drzwiami staną się nowymi, wyzwolonymi uczniami. Oni już nie będą mogli przemilczeć tego, co słyszeli i widzieli.

Apostoł Łukasz, w Dziejach Apostolskich czekał 50 dni, by opowiedzieć o świętej burzy.
Dla Jana, Zesłanie Ducha Świętego było wydarzeniem na Wielkanoc, kiedy Chrystus wkroczył przez zamknięte drzwi. Uczniowie, w obliczu tego niespodziewanego spotkania, wstrzymują oddech. Zmartwychwstały musi ożywić swój kościół. Tchnie na nich Ducha Świętego. Tchnie Ducha Świętego ze swoich ust. I wówczas, ożywił on kościół. A dzisiaj?

Biskup Franz Kamphaus, wcześniejszy biskup z Limburga, tak pisze: „To, czego nam brakuje, to siła oddziaływania. Zmęczenie, brak chęci wiary, jest naszą słabością. My nie wypieramy się Boga, ale też na poważnie się z nim nie liczymy. Naszego Boga, ani sienie boimy, ani się w nim nie zakochujemy”. Czytając to, aż zapiera dech w piersi.

Czy on ma rację? Czasami mam wrażenie, że dzisiaj pojedynczy ludzie, czy też grupy w kościele też wycofują się w zaduch sali z Jeruzalem. Podczas, gdy na zewnątrz tętnią życiem, w ich oczach jest strach. Oni zamykają drzwi, okna i duszą się we własnym sosie pobożnych traktatów i kartek z modlitwami.

My nie wychodzimy na zewnątrz- i nie mam tu tylko na myśli zawodowych katolików, lecz nas wszystkich. Zesłanie Ducha Świętego, znaczy- musimy wyjść w plener, do świeckiego życia i świata, do świata inaczej wierzących, do świata obojętnych, do świata hedonistów, ateistów, czy tak zwanych pogan i sług bożków.
Wówczas, jak i dzisiaj w obliczu wielkiego świata, jesteśmy tylko małą wspólnotą, która inaczej myśli, wierzy i czuje.

Zatem, uczniowie opowiadają o wielkich Bożych czynach i pozyskują do wiary ludzi.
Zaiskrzyło. Oni występowali z takim zapałem, byli oczarowani, tak, że niektórzy czuli się, jakby byli nietrzeźwi, czy niezdrowi na umyśle. Nagle mówią językiem ludzi. Jakim językiem mówi dzisiaj kościół i kto go rozumie???

Teraz już wiecie- Zesłanie Ducha Świętego, to wcale nie jest piękne święto. Ono pokazuje nam nas takich, jakimi jesteśmy.

Co powinniśmy czynić, bracia?- pytają ludzie apostołów w Jeruzalem.
Co powinniśmy robić?

Być może pomoże nam w tym drugi znak Zielonych Świąt: ogień!
Czy pytamy siebie krytycznie: co mnie zapala? Jaka energia mnie napędza?
Co mnie motywuje w moim życiu, bym kroczył naprzód?

Czasami pomoże tu, być może, popatrzeć na ludzi, którzy są zapaleni, którzy płoną i pozwolić się zainspirować, aby zapalić się dla sprawy Jezusa.

Nie widzę innej drogi, która prowadziłaby do przodu. Inaczej będziemy znużeni w „rutynie katolicyzmu” wciąż z tymi samymi debatami na te tematy.
Jesteśmy już wyczerpani dyskusjami i planami pastoralnymi, misyjnymi i pozostałymi teoriami.

Ludzie na zewnątrz- w tym mieście, w naszych rodzinach, w naszych miejscach pracy, na uniwersytetach- czekają na nas!
Czekają na ludzi, którzy płoną dla tego Boga, którego my w każdą niedzielę na naszych nabożeństwach czcimy.
Dlatego chciałbym na zakończenie pomodlić się:
Przyjdź
Duchu Święty
nie czekaj zbyt długo

wciągnij nas na swoją drogę

Przyjdź
Duchu Święty
tchnij na nas
wznieć nas

Przyjdź
Duchu Święty
zapłoń w nas
bądź mocą, która się w nas żarzy i nie gaśnie
Przyjdź
(Angela Berlis)