Poszukiwany książę z bajki
Kategoria: Opublikowano: 2 lutego, 2021Autor: Kapłan Christian Olding/ Bonn 18.03.2017
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Jana
Ewangelia wg. św. Jana 4, 5- 42:
Jezus opuścił Judeę i odszedł znów do Galilei. Trzeba Mu było przejść przez Samarię. Przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które /niegdyś/ dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła /tam/ kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem.
Jezus odpowiedział jej na to: O, gdybyś znała dar Boży i /wiedziała/, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej. Powiedziała do Niego kobieta: Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło? W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu. Rzekła do Niego kobieta: Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać. A On jej odpowiedział: Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj. A kobieta odrzekła Mu na to: Nie mam męża. Rzekł do niej Jezus: Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą. Rzekła do Niego kobieta: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga. Odpowiedział jej Jezus: Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie. Rzekła do Niego kobieta: Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko. Powiedział do niej Jezus: Jestem Nim Ja, który z tobą mówię. Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: Czego od niej chcesz? – lub: – Czemu z nią rozmawiasz? Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem? Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: Rabbi, jedz! On im rzekł: Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie. Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia? Powiedział im Jezus: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa? Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli. Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: Powiedział mi wszystko, co uczyniłam. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata.
Ta kobieta z Samarii, w poszukiwaniu „tego właściwego” całowała już wiele żab. W rozmowie z Jezusem wszystko się dla niej zmienia. Kapłan Christian Olding interpretuję tę Ewangelię.
Południe, słońce pali niemiłosiernie. Czas na drzemkę i oczekiwanie na chłodnieją porę. Praca zostaje zawieszona, by nie ryzykować udaru. Kto w tej okolicy, o tej porze idzie po wodę, nie chce być przez nikogo widziany. Ma dosyć złych spojrzeń i raniących pytań. Tak, jak ta biedna kobieta, „lafirynda” z Ewangelii przekrada się przez okolice: mężczyźni się na nią gapią, zony patrzą na nią podejrzliwie, apostołowie moralności osądzają ją i odrzucają, może niektórzy tylko patrzą na nią ze współczuciem. W międzyczasie pocałowała wiele żab, ale żadna z nich nie zmieniła się w upragnionego czarującego księcia. Dotychczasowe związki nie dały jej szczęścia, czy spełnienia, raczej ją jeszcze bardziej osamotniły. Ta kobieta doskonale zdaje sobie sprawę, że jej życie nie jest w porządku, że zieje tu pustką, która ją męczy.
Jezus szybko dochodzi do sedna sprawy i proponuje jej zaspokojenie tego pragnienia życia, a ona tego chce. „Możesz to mieć” – mówi Jezus. „Ale to zmieni twoje życie. To będzie miało dla twojego życia konsekwencje. Życie z Jezusem wymaga konsekwencji. Możesz skorzystać z jego oferty. Po prostu idź do niego. Ale niestety często szukamy miłości i bezpieczeństwa w niewłaściwych miejscach.
Także bez chrześcijańskiej moralności ludzie w tym kraju wiedzą, że konsumpcyjny, czy medialny sens nie czyni nikogo szczęśliwym, a duszy już wcale nie syci. Nikt właściwie nie chce rozdzielać miłości i seksu. Chcę też wiedzieć, czy będę kochany na starość? Czy zostaniesz ze mną, kiedy będę chory? To nazywa się wiernością. Ja chcę czuć się przy kimś bezpiecznie, mieć dom i poczucie stabilizacji. Chcę mieć kogoś, do kogo mogę przyjść i poczuć się zrozumiałym. To życzenie jest tak samo mocne, jak pragnienie seksu. To, być może nie jest tak zauważalne, ale tak samo ważne.
Jezus kładzie palec na bolesnym miejscu w życiu kobiety. Chce jasnych relacji, aby życie miało sens i miało cel. Bóg wiedział, że człowiek nie byłby w stanie samodzielnie uporządkować swojego życia. Dlatego dał nam swojego Syna.
Ta kobieta przy studni Jakubowej, nie znalazła żadnego księcia, ale zostało przywrócone jej poczucie własnej godności, jako kobiety. Zmienił się jej obraz mężczyzn i lista priorytetów. Zaspokojone zostało jej pragnienie i głód życia. Spełniła się jej tęsknota, aby życie miało sens i cel. Ona odnalazła drogę do samej siebie, do innych i do Boga. Autor:
Christian Olding jest kapłanem w parafii św. Marii Magdaleny w Geldern.