Potężne błogosławieństwo gniewu
Kategoria: Opublikowano: 21 lutego, 2021Autor: Siostra Birgit Stollhoff/ Hannover- 03.10.2020
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Mateusza
Ewangelia wg. św. Mateusza 21, 33- 42.44. 43:
Posłuchajcie innej przypowieści! Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna.
Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami?” Rzekli Mu: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze”. Jezus im rzekł: „Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach. Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce.
Brutalność tej niedzielnej Ewangelii jest przerażająca- Bóg jest gniewny, zły. Siostra Birgit Stollhoff widzi w tym też coś dobrego, cos wyzwalającego: wbrew powszechnemu przekonaniu chrześcijanie też mogą być źli. Ponieważ sam Bóg jest stronniczy …
„Ja w tej chwili nie zdawałem sobie sprawy, ale wyrzucenie mnie z Apple było najlepszą rzeczą, jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła”. Tak brzmi historia założycielska amerykańskiej firmy technologicznej „Apple”, a ściślej mówiąc, o założycielu Steve Jobs. „Kościół Boży nigdy nie słyszał o kobietach, a przy tym młodych, takich jak ta, poświęcających się pracy duszpasterskiej”. Tak czyta się w innej historii powstania mojego zakonu, na krótko przed jego rozwiązaniem w 1631 roku.
Dzisiejsza Ewangelia opowiada okrutną historię. O gospodarzu, który posiada dobry kawałek ziemi, wyposażony w najlepszy sprzęt, który następnie powierza go niewłaściwym ludziom. Ludzie, którzy nie chcą oddać wymaganego od nich plonu, a następnie stają się agresywni. Osoby trzecie mają być mediatorami i same stają się ofiarami, w końcu kończy się to rodzinną tragedią i zniszczeniem.
Tu nie można sobie nic wmówić. Jezus też tego nie czyni. Jezus zna przemoc, zna walkę o władzę, zna nienawiść i zawiść. On wie, że my wszyscy, możemy być ofiarami takiej przemocy- lub też oprawcami. Tu Bóg nie reaguje neutralnie, rozważnie, czy też miłosiernie. On jest zły i gniewny.
To jest właśnie wyzwalające w tym fragmencie Pisma świętego: Ja też mogę się złościć, być zła, jeśli coś ważnego zostanie mi zniszczone, zatajone, jeśli będę niszczona przez mobbing, czy nienawistne komentarze. Kiedy to, czego potrzebuję do życia lub to, co z miłością zbudowałam, zostanie zniszczone, kiedy sama doświadczam przemocy lub niesprawiedliwości.
Znane jest powiedzenie: „Padnij – wstań – przygotuj koronę – idź dalej”. Czasami inny wariant uważam za bardziej zrozumiały: „Padnij- wstań- weź piłę łańcuchową- przygotuj koronę- idź dalej”. Nie dlatego, że uważam zemstę za coś dobrego, ale dlatego, że czasami potrzebuję tej złości, by dalej działać, by czynić lepiej i robić coś zupełnie inaczej. Jest taki moment w gniewie i porażce, kiedy możesz dowiedzieć się, co jest naprawdę ważne. Ten kamień, ta cecha, która innym wydawała się zbędna, a która następnie rozwija dla mnie tak wielką siłę na dalszą drogę.
Jezus przewiduje tutaj swoją zagładę, widzi swoje zmartwychwstanie i wyczuwa, jak bardzo zmieni się również w jego otoczeniu- tworzyć będą się nowe kręgi wierzących w jednego Boga, konflikty z tradycyjnymi wierzącymi, powstaną nowe teologiczne pytania i poglądy. Potrzeba dużo sil, aby oprzeć się tym zamętom. Jego uczniowie potrzebują odwagi, by nie załamać się przez jego haniebną śmierć krzyżową. Dlatego opowiada im tę historię.
Dla Steve’a Jobsa jego porażka nie tylko doprowadziła do osobistego szczęścia, ale także do istotnego dalszego rozwoju jego firmy „Apple”. Po rozwiązaniu zakonu, Mary Ward mogła umrzeć szczęśliwie, wiedząc, że nic nie może przeciwstawić się Bogu, ale to, co jest z Boga i Jego wola, będzie istniało nawet za sto lat.
Bóg chce, abyśmy przynosili owoce. Ponadto jest stronniczy i pozostaje orędownikiem życia, woli życia. Jednocześnie potrzebne jest nasze zaufanie do Boga i nasza kreatywność. Nigdy nie ma tylko jednej drogi i tego jednego okresu, ale możemy ufać Bogu, że po niepowodzeniu są dla nas inne drogi i możliwości i że da nam niezbędną siłę. Autorka:
Siostra Birgit Stollhoff CJ należy do zakonu Congregatio Jesu (znanego również jako Siostry Mary Ward), pracuje w młodzieżowym ośrodku duszpasterskim „Tabor” w Hanowerze, studiuje teologię na odległość na Uniwersytecie w Lucernie i jest współodpowiedzialna za pracę medialną zakonu.