Tak wygląda wielka wiara

Kategoria: Opublikowano: 10 marca, 2021

Autor: Siostra Charis Doepgen/ Bonn- 19.08.2017
Przemyślenia na podstawie fragmentu z Ewangelii św. Mateusza

Ewangelia wg. św. Mateusza 15, 21- 28:
Potem Jezus odszedł stamtąd i podążył w stronę Tyru i Sydonu. 2A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha”. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: „Odpraw ją, bo krzyczy za nami!” Lecz On odpowiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela”. A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: „Panie, dopomóż mi!” On jednak odparł: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom”. A ona odrzekła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów”. Wtedy Jezus jej odpowiedział: „O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!” Od tej chwili jej córka była zdrowa.

W niedzielnej Ewangelii Jezus zachowuje się bardzo dziwnie, – uważa siostra Charis Doepgen. Kobietę, która prosi i jest w potrzebie, traktuje z dystansem i poddaje ją próbie. To, co ta kobieta potem robi, może nawet dzisiaj służyć za wzór.

Dzisiaj spotykamy Jezusa, który nie występuje w naszych kościelnych pieśniach. On nie jest łagodny i kochany- on jest zupełnie inny, niż go sobie wyobrażamy. Co się z tym Jezusem dzieje? Kiedy dwaj niewidomi pod Jerychem wołali „Panie, Synu Dawida ulituj się nad nami!” (Ew. św. Mateusza 20,30), wtedy on zatrzymuje się, woła ich do siebie i pyta z wyrozumiałością: „Co mogę dla was zrobić?”. Tak, to jest nasz Jezus! Lecz tu, na obcym terytorium, Jezus nie jest do rozpoznania. Przy tym, ta historia jest taka sama, jak w Jerycho. Ta, kananejska kobieta tak samo zwraca się do niego, jak ci niewidomi. Jezus jednak milczy. Czy jest to zależne od dialektu tej obcej kobiety?

Pragmatyczne pośrednictwo uczniów, którzy chcą uniknąć sensacji, Jezus odrzuca. Czy potrzeba jeszcze rozróżniać „zagubione owce”, jeśli jest się Zbawcą? Jednak nie ma już czasu na przemyślenia, ponieważ tu już znowu pojawia się ta kobieta, niechciana, nieprzywołana. Ona uniża się, powtarza swoją prośbę, która brzmi w skrócie, jak rozkaz: „Panie, pomóż mi!”. To, co zazwyczaj działa jak pewny otwieracz drzwi do serca Jezusa, tu wydaje się bezskuteczne. Ta obrazowa, plastyczna mowa o dzieciach i psach, nie wydaje się współczuciem i raczej jest przykra. Za takiego Jezusa można się wstydzić, on wcale nie pasuje do naszego wyobrażenia! Kobieta jednak przyznaje prowokatorami rację! Obraz o dzieciach i psach jest co najmniej dziwny, ale ostatecznie się zgadza. My wszyscy żyjemy z tego samego chleba, któremu Bóg pozwala wzrastać dla stworzenia. Kto to zrozumiał, to zobaczył Jezusa w jego „roli”: On widzi wiarę, która może zdziałać cuda. W aprobacie Jezusa znajduje się zdumienie. Teraz może się dokonać uzdrowienie.

Czy potrzebuję dla mojego obrazu Jezusa tej biblijnej historii? Niekoniecznie: ona jest irytująca. Egzegeza mówi nam, że ten fragment dotyczy zmagania w pra chrześcijańskiej wspólnocie, dotyczącego misji pogan. To niejako odciąża Jezusa, ponieważ nie chodzi tu o jego osobę, lecz o zasadę, jednak z tej na żywo nakreślonej poganki z okolic Tyru i Sydonu, Ewangelia w żadnym wypadku nie może zrezygnować. Na jej przykładzie widzę, jak wygląda wiara: wykorzystać odpowiedni moment. Jezus jest tam, gdzie właściwie nie był oczekiwany, na „obcym” terenie. Jednak musi być znany właściwy „adres” dla modlitwy- „Synu Dawida!”
Nie możemy pozwolić onieśmielać się przez teologiczną perspektywę, która często wyklucza.  Musimy wybrać dla siebie drogę pokory i nie lękać się powtórnego podejścia. Ważne jest przy tym, by ufać właściwej inspiracji i natchnieniu i nie zapominać o humorze. Musimy ćwiczyć w sobie duchowo widzianą niezniszczalną wiarę, która wytrzyma, wytrwa, zniesie czasem milczącego Boga. Autorka:
Siostra Charis Doepgen OSB jest benedyktynką w klasztorze św. Erentraud w Kellenried koło Ravensburga.